Sprawa przeciwko byłemu agentowi CBA i posłowi PiS Tomaszowi Kaczmarkowi "nie nadaje się do rozpoznania", a dowody są "niekompletne" – stwierdził warszawski Sąd Okręgowy. Takie słowa padają w uzasadnieniu decyzji o cofnięciu sprawy Kaczmarka do prokuratury. Do treści uzasadnienia dotarł portal tvn24.pl.
"Sąd doszedł do przekonania, iż niniejsza sprawa nie nadaje się do rozpoznania, o czym przesądza sposób w jaki skoncentrowano materiał dowodowy i jego niekompletność" - tak ostre stwierdzenia pod adresem prokuratorów z czasów byłego już prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta zawarł Sąd Okręgowy w Warszawie w uzasadnieniu z 18 kwietnia o zwrocie sprawy przeciwko Kaczmarkowi do Prokuratury Okręgowej Warszawa – Praga.
O tym, że sąd zwrócił praskiej Prokuraturze Okręgowej akt oskarżenia przeciwko byłym agentom CBA, wskutek czego "agent Tomek" może uniknąć procesu, pierwsi poinformowaliśmy w piątek. Teraz dotarliśmy do treści uzasadnienia sądu.
Nie wiadomo kto, nie wiadomo o kim
Zdaniem sądu protokoły przesłuchań świadków są "nieczytelne", a w aktach panuje "chaos". Prokuratura jako najważniejsze dowody przeciwko "agentowi Tomkowi" i drugiemu, byłemu agentowi CBA, przedstawiła nagrania z jego operacji w 2009 roku wobec byłego prezesa Zarządu Wydawnictw Naukowo-Technicznych i ze sprawy "willi Kwaśniewskich". Dowodami były też tajne notatki funkcjonariuszy pod przykryciem, poczynione w trakcie obu operacji CBA.
Jednak – jak twierdzi sąd w uzasadnieniu – z nagrań i notatek nie wynika ani kto rozmawia, ani kogo dotyczą notatki. Trudno zatem sądowi - z powodu błędów popełnionych przez prokuraturę - uznać te materiały za dowód przeciwko Kaczmarkowi.
Nieczytelne wypowiedzi
"Po zapoznaniu się z nagraniem z losowo wybranych płyt Sąd stwierdził, że część nagranych przezCBA rozmów jest ze względów technicznych nieczytelna, w tym przy wypowiedzi oskarżonych, mających znaczenie dla ich odpowiedzialności. Na nagraniach najbardziej słyszalne jest tło rozmowy (muzyka w restauracji), wyraźne są zakłócenia (trzaski i dźwięki wynikające z ruchu), poszczególne słowa są niezrozumiałe, w niektórych momentach nie można zrozumieć nawet kilku wypowiedzianych zdań. Zadaniem sądu z udziałem stron jest takie odsłuchanie rozmów, by poznać ich autentyczną treść i zweryfikować stenogramy rozmów, przy obecnej jakości nagrań albo stenogram nie znajduje odzwierciedlenia w treści nagrania, albo osoba odsłuchująca osoba odsłuchująca dysponowała lepszym sprzętem pozwalającym na zrozumienie treści" - uzasadnia sąd.
Czyje to głosy?
Sąd uznał, że prokurator powinien najpierw zlecić ekspertyzę tych nagrań, powołując biegłego z dziedziny fonoskopii, który sprawdziłby ich autentyczność i dokonał identyfikacji nagranych głosów, a także "korekcji poprawiającej jakość i zrozumiałość nagranych rozmów".
Zdaniem sądu "brak opinii fonoskopijnej co do tych nagrań na podstawie których oskarżyciel formułuje akt oskarżenia jest istotnym brakiem postępowania przygotowawczego, bowiem bez niej nie jest możliwe ustalenie, czyje głosy zostały utrwalone na zabezpieczonych nagraniach".
Ręczne i nieczytelne
O kolejnym dowodzie prokuratury, czyli o protokołach przesłuchań świadków i o notatkach funkcjonariuszy pod przykryciem, sąd napisał: "W aktach znajdują się ręczne i nieczytelne protokoły zeznań świadków, co czyni koniecznym sporządzenie odpisów tych dokumentów. Ponadto w aktach są ręczne i nieczytelne notatki służbowe sporządzone przez FPP (funkcjonariusze pod przykryciem – przyp.red.). Oskarżyciel przedstawia wśród listy dowodów do ujawnienia owe notatki służbowe bez opisu: kto je sporządził i jakiego spotkania dotyczą, daty, osoby uczestniczące".
Potrzeba wielu dni, by się zorientować
Sąd zganił też prokuratorów, którzy w 2014 skierowali akt oskarżenia, za bałagan w aktach, uznając, że "analiza zgromadzonych dowodów wymaga wielodniowej i wielogodzinnej analizy każdego tomu akt i każdego załącznika, by w ogóle zorientować się co do kompletności materiału dowodowego".
Bałagan ma też panować w płytach z nagraniami, które są według prokuratury dowodami przeciwko Kaczmarkowi i drugiemu byłemu agentowi.
"Jest zupełnym nieporozumieniem fakt, iż oskarżyciel nie dokonał żadnej selekcji przedstawionego materiału, w postaci nagrań rozmów. Do akt dołączono płyty w ilości 79 sztuk mieszczące się w 5 tomach niejawnych akt. Sposób ich opisu uniemożliwia rozeznanie jakie rozmowy są na nich zapisane" - stwierdził sąd.
Wygrał procesy z CBA
Przypomnijmy - prokuratorzy w 2014 roku oskarżyli Kaczmarka i drugiego agenta o przekroczenie uprawnień. Chodziło o nakłanianie byłego prezesa Wydawnictw Naukowo-Technicznych do przyjęcia korzyści majątkowej. Według aktu oskarżenia Kaczmarek nie działał w ramach operacji specjalnej CBA, prowokacji polegającej na kontrolowanym wręczeniu łapówki, lecz przekroczył prawne granice tych działań.
Kaczmarka - który wtedy był emerytowanym agentem CBA i posłem PiS - oskarżono dodatkowo o przekroczenie uprawnień przy realizowaniu w 2009 r. czynności służbowych związanych z zakupem kontrolowanym nieruchomości w Kazimierzu Dolnym, czyli przy sprawie znanej jako "willa Kwaśniewskich". Przypomnijmy, że samo CBA pod rządami Pawła Wojtunika (zastąpił w 2009 r. twórcę Biura Mariusza Kamińskiego - przyp. red.) stwierdziło, że te działania były nielegalne. Uzasadnienie aktu oskarżenia wobec Kaczmarka utajniono z uwagi na informacje niejawne, na których jest oparte.
Przeniesiona prokurator
Kaczmarek nie przyznawał się do winy i chciał dochodzić swojej niewinności przed sądem. W tym celu zrzekł się wcześniej immunitetu poselskiego (ostatecznie wycofał się z aktywności politycznej). Sprawę przeciwko Kaczmarkowi prowadziła prokurator Iwona Zielińska. Przed sądem chciała też postawić ówczesnego szefa "agenta Tomka" – Mariusza Kamińskiego, ale Sejm nie uchylił mu immunitetu. W ostatnich miesiącach – jak ujawnił portal tvn24.pl – Zielińska został odsunięta od prowadzenia śledztw. Została przeniesiona do wydziału zajmującego się reprezentowaniem prokuratury przed sądem.
Będzie umorzenie?
Jak ustaliliśmy, sprawę przeciwko Kaczmarkowi powierzono nowemu prokuratorowi w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga. To śledczy z kilkuletnim stażem, który do niedawna pracował w prokuraturze rejonowej. Teraz do niego będzie należała decyzja, co zrobić z wnioskiem sądu. Może - zgodnie z nakazem sądu - uzupełnić go o ekspertyzy fonoskopijne i tak poprawiony akt oskarżenia skierować ponownie. Może zdecydować, że sprawa już nigdy nie trafi do sądu i zostanie umorzona.
Tym bardziej, że – jak dowiaduje się portal tvn24.pl – obecnie w Prokuraturze Krajowej trwa analiza sprawy zwróconej przez sąd. Śledczy sprawdzają, czy w świetle uzasadnienia sądu były w ogóle podstawy do kierowania aktu oskarżenia. Niewykluczone, że "agent Tomek" pod rządami nowego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry uniknie procesu.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl), dziennikarz śledczy tvn24.pl / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bartłomiej Zborowski / PAP