- Jestem kompletnie wyizolowany. Staram się dojść do siebie, poukładać klocki porozwalane - wyznał w rozmowie z Szymonem Hołownią w Religia.TV Krzysztof Piesiewicz. To pierwszy wywiad od czas ujawnienia kompromitującego senatora nagrania, na którym widać, jak przebrany w sukienkę Piesiewicz - zdaniem prokuratury - zażywa narkotyki. Film był "dziełem" szantażystów.
- Był to kryminalny incydent dokonany przez złych ludzi. Bardzo pazernych z ogromnym tupetem - oświadczył Krzysztof Piesiewicz. Zapytany, czy ta cała sytuacja została sprowokowana przez niego samego, senator odpowiedział: - Nie. Przecież nie można dokonywać prowokacji przeciwko sobie. Poza tym była to sytuacja taka, że ja spotkałem tą osobę dwa razy. A potem było to bardzo precyzyjnie przez cztery tygodnie przygotowane.
Czy ja mogę sobie coś zarzucić? Tak. Naiwność, lekkomyślność, ale muszę powiedzieć, że ta moja ufność i lekkomyślność często była moją siłą piesiewicz
"Naiwność, lekkomyślność"
- Czy ja mogę sobie coś zarzucić? Tak. Naiwność, lekkomyślność, ale muszę powiedzieć, że ta moja ufność i lekkomyślność często była moją siłą - kontynuował senator. - Wiem jedno: nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy. Wszystko co robiłem to było intuicyjne, instynktowne. Ja zostawałem naprawdę adwokatem, żeby bronić albo pomagać - mówił Piesiewicz.
Wybaczenia lekkomyślności przy tym incydencie i dostrzeżenia, że różne sytuacje, które spotykały mnie w życiu i cała moja działalność, to nie było łapczywe walczenie ani o profity, ani o sukces piesiewicz
Zapytany o spotkanie z Bogiem i pytanie, które będzie chciał do niego skierować, senator stwierdził: - Boga się o nic pyta. Boga się słucha. Muszę słuchać się siebie. Dlaczego nie robiąc krzywdy nikomu zaznaję tego rodzaju sytuacji?
"Staram się dojść do siebie"
Senator zapowiedział, że będzie starał się wyjść z tego "traumatycznego doświadczenia i rozwalenia". - Staram się dojść do siebie, poukładać klocki porozwalane. Muszę to zrobić z bardzo wielu powodów. To nie tylko jest moje życie, ale mojego otoczenia, moich najbliższych - mówił Piesiewicz.
Senator stwierdził też, że oczekuje od opinii publicznej "spokojnego spojrzenia" na jego osobę. - Wybaczenia lekkomyślności przy tym incydencie i dostrzeżenia, że różne sytuacje, które spotykały mnie w życiu i cała moja działalność, to nie było łapczywe walczenie ani o profity, ani o sukces - twierdził. Zapytany o swoje plany, Piesiewicz powiedział, że czeka spokojnie na to, żeby "opadł kurz medialnego ukłucia". - Jest pytanie: kim ja już nie chcę być. Ale na to jeszcze nie potrafię odpowiedzieć - mówił.
Film, który wszystko zaczął
Kompromitujące materiały, o których mowa, to film, jaki na swojej stronie internetowej zamieścił 11. grudnia "Super Express". Ma on być dowodem, że Piesiewicz nie dość, że posiadał narkotyki, to je zażywał. Senator, który na filmie ubrany jest w sukienkę, zaprzecza, że zażywał narkotyki. Ale zawiesił swoje członkostwo w Platformie Obywatelskiej i zrzekł się senatorskiego immunitetu. Kilka dni temu Senat zdecydował, że Piesiewicz nie stanie przed sądem.
Wniosek o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej senatora złożyła prokuratura, która chce mu zarzucić popełnienie przestępstw opisanych w ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii: posiadania kokainy i nakłaniania innych osób do jej zażycia.
Źródło: Religia.TV
Źródło zdjęcia głównego: religia.tv