Tomasz Kaczmarek twierdzi, że od dawna byłe szefostwo CBA, obecni ministrowie, nie pałają do niego sympatią - powiedział Maciej Duda, jeden z autorów reportażu o byłym agencie CBA. We "Wstajesz i weekend" w TVN24 mówił o motywacjach byłego agenta Centralnego Biura Antykorupcyjnego do opowiedzenia swojej historii.
Tomasz Kaczmarek, były agent CBA, w reportażu "Superwizjera" TVN, wyemitowanym w sobotę w TVN24, po raz pierwszy zdradził kulisy operacji w sprawie tak zwanej willi Kwaśniewskich. Opowiedział między innymi, jak dokładnie wyglądało rozpracowywanie byłej pary prezydenckiej, Aleksandra i Jolanty Kwaśniewskich. Reporterzy "Superwizjera" dotarli też do nowych zeznań, w których obciąża on swoich byłych przełożonych.
Maciej Duda, jeden z autorów reportażu, w rozmowie we "Wstajesz i weekend" w TVN24 w niedzielę zaznaczył, że Kaczmarek twierdzi, iż pod presją szefów "koloryzował, wykonywał rozkazy, podawał nieprawdę, jakoby miał przeświadczenie, że dom w Kazimierzu należał do prezydenckiej pary". - Twierdzi, że wymyślał te historie po to, by zadowolić szefów - dodał.
- On, rozmawiając z nami, naraża się na kolejne ewentualne zarzuty. Był funkcjonariuszem, który przekroczył swoje uprawnienia, poświadczył nieprawdę, wprowadzał w błąd organy państwa - mówił, dodając, że "zarzutów wymyślić można bardzo dużo".
- To może mieć znaczenie dla oceny jego wiarygodności - zaznaczył reporter "Superwizjera".
Poważne zarzuty "doprowadziły do momentu, gdy chce powiedzieć, jak było"
Dlaczego tak zwany agent Tomek zdecydował się teraz o tym wszystkim powiedzieć? - Kaczmarek daje szereg okoliczności, które go doprowadziły do tego momentu - wskazywał.
W tym kontekście Duda przypomniał między innymi, że na Kaczmarku ciążą poważne zarzuty dotyczące prowadzonego przez niego oraz jego żonę stowarzyszenia Helper. Prokuratura oskarża go między innymi o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy.
- [Kaczmarek - przyp. red.] oskarża byłego wiceszefa CBA, że to on inicjował ataki na ich stowarzyszenie. Twierdzi, że od dawna byłe szefostwo CBA, obecni ministrowie, nie pałają do niego sympatią, wręcz go tępią - wymieniał. - Zarzuty, które dostał w sprawie Helpera, są poważne. W tym momencie, po ogłoszeniu zarzutów, nagle dostaje wezwanie w sprawie starej jak świat, sprzed dwunastu lat, czyli domniemanej willi państwa Kwaśniewskich - tłumaczył.
Jak dodał Maciej Duda, "to doprowadziło go [Kaczmarka - red.] do momentu, że chce powiedzieć jak było, bo chce oczyścić swoje sumienie".
Będzie śledztwo prokuratury? "Wtedy by uwiarygodniła jego wersję"
Mówiąc dalej o wiarygodności wersji Kaczmarka, Duda wskazał, że "tylko dokładne działanie prokuratury, a być może komisji śledczej, mogłoby doprowadzić do tego, że porównanie materiału operacyjnego z tamtego czasu z twierdzeniami i notatkami Tomasza Kaczmarka rzuciłoby światło na to, czy faktycznie jest wiarygodny".
Co będzie działo się dalej w sprawie tak zwanego agenta Tomka? - Można się spodziewać starania się o prowadzenie śledztwa w sprawie składania fałszywych zeznań. Mogą być zarzuty poświadczenia nieprawdy, przekroczenia uprawnień - powtórzył.
- Pytanie, czy obecna prokuratura pod rządami polityka takie śledztwo będzie prowadzić i ogłosi mu zarzuty. Bo wtedy by uwiarygodniła jego wersję - dodał.
Agent "rozpracowywał zwykłych ludzi"
Duda pytany, co najbardziej zszokowało go podczas tworzenia materiału, odparł, że "zdziwiło go, że CBA wzięło tak wyjątkowe narzędzie, jakim jest funkcjonariusz działający pod przykryciem, który służy do rozpracowywania najważniejszych przestępców, do tego, żeby rozpracował zwykłych ludzi".
- Ci ludzie, których rozpracowywał, zapraszali go na święta wielkanocne, na grilla na Mazury. Był ich kolegą, przyjacielem - opowiadał Duda.
Szefowie służb nie komentują
Autorzy reportażu próbowali uzyskać komentarz od obecnego kierownictwa Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz od ministra spraw wewnętrznych, a zarazem koordynatora służb specjalnych, Mariusza Kamińskiego.
- Zadałem pytania pisemnie, bo nie zgodzili się udzielić wywiadu - mówił Duda. - Odpowiedź była, że ani nie odniosą się do pytań, ani na nie nie odpowiedzą - podsumował.
"Na pewno sobie zdaje sprawę z konsekwencji"
Drugi z autorów reportażu "Superwizjera" Łukasz Ruciński mówił w TVN24, że "pewnie wszyscy zadają sobie teraz pytanie, czy możemy wierzyć Tomaszowi Kaczmarkowi". - My też sobie to pytanie z Maćkiem zadawaliśmy, kiedy po raz pierwszy usłyszeliśmy to nagranie - dodał.
Dziennikarz wskazywał, że "sam Tomasz Kaczmarek naraża się na odpowiedzialność kaną, bo przyznał się de facto do fałszowania dowodów na polecenie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika". - Tym samym obciąża ich bardzo ciężkim zarzutem. Co dalej z tym będzie, trzeba poczekać na ustalenia prokuratury - mówił.
Ruciński przekonywał, że "na pewno sobie zdaje sprawę z konsekwencji". - Pytany dlaczego akurat teraz o tym mówi, odpowiada, że to niejako on został wywołany do tablicy, ponieważ został wezwany na czynności procesowe. Miał potwierdzić swoje zeznania sprzed ponad dziesięciu lat. Nagle uznał, że chyba przyszedł najwyższy czas powiedzieć prawdę. Tak on twierdził - powiedział.
"Zdaje sobie sprawę, że przeciwko niemu zostaną wytoczone ciężkie armaty"
Ruciński pytany, czy jego zdaniem Kaczmarek wie, że idzie na "otwartą wojnę" z ministrem Kamińskim, ocenił, że "na pewno zdaje sobie sprawę". - Po tym, co nam powiedział, już chyba nie ma innej drogi. To jest już teraz otwarta wojna i myślę, że Tomasz Kaczmarek zdaje sobie sprawę - tak, jak sam twierdzi - że przeciwko niemu zostaną wytoczone ciężkie armaty - mówił. - Myślę, że byli przełożeni, z którymi jest skonfliktowany już od dłuższego czasu, na pewno nie pozostaną dłużni - dodał.
- Wiemy też, że Tomasz Kaczmarek był bardzo blisko z Maciejem Wąsikiem i Mariuszem Kamińskim - kontynuował Ruciński. Jak wyjaśniał, "agent Tomek był agentem celebrytą w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym" w tamtych czasach". - Jemu wolno było robić więcej, on miał wejście do szefa wtedy, kiedy tylko chciał - dodał.
Ruciński wskazywał także, że obecni ministrowie byli proszeni o reakcję na reportaż. - Najpierw zaprosiliśmy ich do wzięcia udziału w programie, chcieliśmy z nimi przeprowadzić wywiad. Rzecznik powiedział, że niestety nie mają czasu ze względu na liczne obowiązki służbowe. Wydaje mi się, że przy takim kalibrze oskarżeń, który płynął od Tomasza Kaczmarka, można znaleźć chwilę czasu, żeby do tego się odnieść, żeby z nami porozmawiać - mówił.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Superwizjer