Dwadzieścia lat temu mieszkańcy dwóch podrzeszowskich miejscowości zorganizowali społeczną zbiórkę na budowę kanalizacji. Cała kwota trafiła do skarbca gminy, która miała dołożyć resztę i zrealizować inwestycję. Do dnia dzisiejszego nie ma ani kanalizacji, ani pieniędzy.
W 1989 roku w podrzeszowskich wsiach Bzianka i Przybyszowa ówczesny sołtys i radny zaczęli zbierać wśród mieszkańców pieniądze na kanalizację. Budowa miała być finansowana pospołu przez gminę i przez samych mieszkańców, którzy mieli zebrać 20 proc. kwoty. - Ludzie powypłacali po jakieś trzy pensje na tę kanalizację - wspomina Józef Bury, mieszkaniec Przybyszowej.
Zrobiono plany, ale nieudane
biórka szła sprawnie. Pieniądze trafiły do władz gminy. Ale na tym się skończyło. - 20 lat temu były pewnie założenia odnośnie kanalizacji. Ja nie wiem, gdzie tam był błąd - mówi Wojciech Wdowik, wójt gminy Świlcza, w której leżą obie wsie.
Z ust starego wójta, mieszkańcy usłyszeli tylko, że cała kwota została przeznaczona na przygotowanie planów budowy. - Były zrobione już plany kanalizacyjne, ale były to wadliwe plany, a pieniądze poszły właśnie na te plany - precyzuje Stanisław Pisarek, mieszkaniec Przybyszowej. - A co mnie to obchodzi, że ktoś spieprzył tą dokumentację? Albo nie powołał właściwych ludzi do tej dokumentacji? To oni ponoszą odpowiedzialność - mówi sołtys Bzianki z tamtego okresu Edward Łyszczek.
Dzisiaj obowiązek budowy kanalizacji leży po stronie władz samorządowych. Cała inwestycja jest realizowana z budżetu gminy lub miasta. Mimo tego mieszkańcy na zwrot pieniędzy ze zbiórki nie mają co liczyć. - I tutaj nie widzę powodów, na dzień dzisiejszy, abyśmy mieli te pieniądze zwracać. No bo w imię czego? - mówi obecny wójt.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24