To nie przypadek - mówi imam muzułmańskiej gminy wyznaniowej w Gdańsku. Już drugi raz spłonęły jego sklepiki i stragany na jednym z gdańskich osiedli. Rasizm - być może, ale mogło chodzić też o zwykłą zawiść, niezależną od koloru skóry. Imam ma żal, bo gdy trzeba, pędzi innym z pomocą. A jego nawet nikt nie zawiadomił, że jego sklepik płonie. Materiał "Polski i świata".
Duże polskie miasto, w mieście spore osiedle, na osiedlu spalony warzywniak, a obok właściciel - Arab. - O godzinie 1.00 nad ranem taksówkarz poinfornował mnie, że mój lokal się pali i strażacy są, policja. Wielki smutek, czułem się po prostu osamotniony - mówi dziś Hani Hraisch, imam społeczności muzułmańskiej w Gdańsku.
Co się stało?
To już drugi w tym miesiącu pożar niewielkiego kompleksu handlowego należącego do niego. Jako pierwsze spłonęły drzwi jego pijalni soków, jako drugi płonął zadaszony stragan z warzywami.
Czy to atak na tle rasistowskim? - Na ogół tego typu akty agresji mają inne niż etniczne podłoże, kryminalne, konkurencji która chce zwalczać kogoś - przekonuje prof. Bohdan Michalski z Europejskiego Konsorcjum Uniwersyteckiego.
Jednak sam imam konkurencję wymieniłby dopiero na ostatnim miejscu przyczyn całego zamieszania. - Ja z konkurencją żyję w najlepszych stosunkach - zapewnia.
Rasizm po polsku
Konkurencję - co ciekawe - wykluczają także mieszkańcy okolicznych bloków. Dla nich płonący warzywniak imama Haniego to symbol wciąż pokutującego w Polsce rasizmu.
Autor: mn / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24