"Spieprzaj dziadu" krzyknął w październiku 2008 r. do prezydenta Lecha Kaczyńskiego pijany Przemysław D. W ostatnim dniu roku 2009 lubelska prokuratura uznała, że zachowanie mężczyzny nie zawiera znamion czynu zabronionego.
Dlatego też prokuratura umorzyła śledztwo przeciwko 34-letniemu mężczyźnie, podejrzanemu o znieważenie prezydenta. Kluczowa dla prokuratury była opinia językoznawcy.
- Biegła dokonała szczegółowej analizy lingwistycznej słów użytych przez podejrzanego. Opinia została pogłębiona o informacje dotyczące przeniknięcia tego sformułowania do języka mediów, polityki, a także do języka potocznego - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.
Zaznaczyła, że prokuratura nie ujawnia treści uzasadnienia swojej decyzji, zanim nie zapoznają się z nim zarówno prezydent, jak i Przemysław D.
Był pijany
Mężczyzna miał wykrzykiwać obraźliwe słowa pod adresem prezydenta podczas spotkania Lecha Kaczyńskiego z mieszkańcami Lublina, w centrum miasta w październiku 2008 r.
W spotkaniu uczestniczyło około tysiąca osób. Ludzie stojący obok Przemysława D., wskazali go policji, mówiąc, że słyszeli, jak wykrzykiwał "spieprzaj dziadu".
Przemysław D. miał wtedy blisko 0,5 promila alkoholu w organizmie. Nie przyznał się do winy. Potwierdzał, że używał słów wulgarnych, ale utrzymywał, że nie kierował ich do prezydenta.
Prezydent też używał
Postanowienie prokuratury o umorzeniu śledztwa jest nieprawomocne, strony mogą je zaskarżyć do sądu okręgowego w Lublinie. W 2002 roku ze słowami "spieprzaj dziadu" Lech Kaczyński, będący wówczas kandydatem na prezydenta Warszawy, zwrócił się w stolicy do natarczywego przechodnia, co szeroko opisywały media.
Źródło: PAP