- Kto zlecił zorganizowanie takiej zaplanowanej akcji? Bój nie był pomiędzy Jackiem Protasiewiczem a Grzegorzem Schetyną; bój był pomiędzy premierem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną - twierdzi Solidarna Polska. Partia chce, aby prokurator generalny zaangażował się w wyjaśnianie sprawy domniemanych nieprawidłowości przy okazji zjazdów wyborczych PO w Lubuskiem i na Dolnym Śląsku. Z kolei PiS domaga się od premiera, by na posiedzeniu Sejmu przedstawił informację "wyjaśniającą, w jaki sposób ma zamiar przeciąć patologiczne zachowania" swoich "partyjnych podwładnych".
- To jest dzisiaj kluczowe pytanie, jaka mogła być rola premiera w tej sprawie, czy bierna, czy czynna? Kto zlecił zorganizowanie takiej zaplanowanej akcji? Bój nie był pomiędzy Jackiem Protasiewiczem a Grzegorzem Schetyną; bój był pomiędzy premierem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną - powiedziała wiceszefowa SP Beata Kempa na środowej konferencji prasowej w Sejmie.
Czy premier wiedział?
W ocenie Kempy, sytuacja w państwie jest bardzo poważna, gdyż - jak mówiła - "mamy do czynienia z aferą korupcyjną" z udziałem polityków partii rządzącej. Dlatego - poinformowała - SP jeszcze w czwartek złoży wniosek do prokuratora generalnego o objęcie szczególnym nadzorem postępowania przygotowawczego w związku z domniemanymi nieprawidłowościami przy wyborze władz dolnośląskiej PO, które z urzędu analizuje Prokuratura Okręgowa w Legnicy. - Chcemy się dowiedzieć i chcemy, aby na to pytanie odpowiedział także prokurator generalny - kto za tym stoi i kto ewentualnie zlecił takie działania? Czy Donald Tusk o tym wiedział i kto do tych działań polityków PO inspirował (...) Czy było to na jego (premiera) zlecenie i czy było pod jego nadzorem, czy był o tym informowany, czy też o tym nie wiedział. Jest to bardzo poważne pytanie, ponieważ sprawa dotyczy partii rządzącej i może dotyczyć bardzo zorganizowanego procederu przestępczego - podkreśliła Kempa.
We wtorek wiceszefowa SP złożyła do prokuratora generalnego zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa płatnej protekcji w związku z wyborami władz dolnośląskiej PO.
"To nie partia, to sitwa"
Z kolei klub PiS chce, by premier Donald Tusk na posiedzeniu Sejmu przedstawił informację "wyjaśniającą, w jaki sposób ma zamiar przeciąć patologiczne zachowania" swoich "partyjnych podwładnych".
Poseł PiS Dawid Jackiewicz podkreślił na środowej konferencji prasowej w Sejmie, że sytuacja wokół dolnośląskiego zjazdu Platformy to "przykład koterii i załatwiania stanowisk w spółkach skarbu państwa".
- Dzieje się to w całej Polsce. Mają miejsce zdarzenia o charakterze nepotycznym, protekcja polityczna, a wręcz korupcja polityczna - mówił. - Ta partia (PO - red.) przestaje być partią polityczną. Staje się sitwą, graniczącą ze zorganizowaną grupą biznesowo-polityczną, czerpiącą pełnymi garściami zyski ze sprawowanych przez siebie urzędów i funkcji - ocenił Jackiewicz. "Czy PO to jest jeszcze partia polityczna, czy zorganizowana grupa do załatwiania interesów politycznych i biznesowych?" - pytał. Jak podkreślił, "Dolny Śląsk to miejsce, które zasłynęło już na mapie Polski jako szczególnie podatne na tego typu rzeczy". Według posła PiS porządek najbliższego posiedzenia Sejmu (6-8 listopada) powinien być poszerzony "o informację premiera wyjaśniającą, w jaki sposób ma zamiar przeciąć patologiczne zachowania jego partyjnych podwładnych". W tej sprawie - według polityka - powinna też zebrać się sejmowa komisja skarbu państwa. - Premier powinien nie tylko dla dobra PO, bo ono jest mi zupełnie obojętne, ale Dolnego Śląska i całej Polski poddać kontroli (to), co się dzieje w strukturach dolnośląskich i nie tylko - dodał Jackiewicz.
Wybory do powtórki?
Opozycja domaga się wyjaśnień w związku z zamieszczonym w internecie tekstem "Dolnośląskie taśmy prawdy. Praca za głos na zjeździe". "Newsweek" podał, że dotarł do nagrania, na którym słychać, jak poseł PO Norbert Wojnarowski, stronnik europosła Jacka Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów na zjazd dolnośląskiej PO załatwienie stanowiska w KGHM. W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza, który o funkcję szefa dolnośląskiego regionu PO rywalizował z Grzegorzem Schetyną. W środę "Newsweek" opublikował kolejne nagranie, tym razem film, pokazujący kulisy zjazdu dolnośląskiej Platformy; według informacji tygodnika poseł Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli wtedy namawiać delegata do głosowania na Protasiewicza, a w zamian sugerować, że działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek. Według "Newsweeka" delegatem, którego namawiano do poparcia Protasiewicza, jest Paweł Frost, szef koła PO w Legnicy i tamtejszy radny, z zawodu tłumacz przysięgły, zwolennik Schetyny. W środę wieczorem zbierze się zarząd krajowy PO, ma rozmawiać właśnie o sytuacji na Dolnym Śląsku, w tym o wniosku o powtórzenie wyborów szefa regionu. Członkowie zarządu nie mają jednolitego zdania w tej kwestii.
Autor: db/jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24