Byli żołnierze, pracownicy cywilni i szefowie zlikwidowanych Wojskowych Służb Informacyjnych, powołali stowarzyszenie mające bronić wizerunku WSI, o wdzięcznej nazwie SOWA. - Chcemy przywrócić instytucji właściwe miejsce w historii polskich służb specjalnych - powiedział "Rz" gen. Marek Dukaczewski, prezes stowarzyszenia.
To próba życia pozagrobowego WSI. Widać, że funkcjonariusze tej niechlubnie zapisanej w historii służby mimo upływu czasu nie chcą uznać, że ich czas dawno minął. Jarosław Zieliński, PiS
Generał ma nadzieje, że gdy sprawa sposobu likwidacji WSI przez rząd PiS trafi do Sejmu, w końcu o służbie będzie się mówić inaczej. - Jak o jednej z wielu służb specjalnych, a nie jak o organizacji przestępczej - mówi Dukaczewski. - Może padnie słowo "przepraszam" wobec upokorzonych i pomówionych żołnierzy i pracowników WSI - dodaje.
SOWA, utrzymywana ze składek członkowskich, będzie pomagać byłym członkom m.in. w sprawach sądowych związanych z raportem po likwidacji. Dlaczego symbolem stowarzyszenia jest właśnie sowa? - To międzynarodowy symbol służb wywiadowczych - tłumaczy generał.
I po WSI...
WSI zostały zlikwidowane 30 września 2006 r. Rząd PiS wskazywał, że patologie działalności służby nie pozwalają na jej dalsze istnienie.
Likwidacją prowadził Antoni Macierewicz, który sporządził raport na podstawie którego wystosowano szereg zawiadomień do prokuratury przeciw byłym pracownikom służb. Osoby, których nazwiska znalazły się w raporcie, wystąpiły z kolei z pozwami sądowymi.
Po WSI, powołano Służbę Kontrwywiadu Wojskowego i Służbę Wywiadu Wojskowego, gdzie trafili m.in. pozytywnie zweryfikowani pracownicy dawnych służb.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu