Minister zdrowia chce odciążyć Szpitalne Odziały Ratunkowe (SOR), a pacjentów bez zagrożenia życia kierować do przychodni nocnej i do świątecznej opieki zdrowotnej. Problem w tym, że takie rozwiązania już istnieją. SOR-ów to nie odciąża, bo w grę wchodzą jeszcze przyzwyczajenia chorych, z którymi trudno walczyć ustawą. Materiał programu "Polska i świat".
Długie kolejki, wielogodzinne oczekiwanie to codzienność SOR-ów, które w zamyśle miały ratować życie. W rzeczywistości często stają się przychodniami dla pacjentów z przeziębieniem. Najgorzej jest w nocy i w weekendy, gdy nie można pójść do lekarza pierwszego kontaktu.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł twierdzi, że znalazł receptę na to, jak odciążyć SOR-y. - Wszędzie tam, gdzie jest izba przyjęć albo szpitalny oddział ratunkowy, obok będzie przychodnia nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej - zapowiedział.
Takie przychodnie miałyby działać od poniedziałku do piątku po godz. 18 i całodobowo w soboty i święta.
Ranni z wypadku i przeziębieni
Dzisiaj na SOR-y trafiają wszyscy. Ci, których trzeba reanimować i ci, których boli gardło. Dlatego na wielu wprowadzono segregację pacjentów metodą TRIAGE, czyli pięciostopniowego systemu kwalifikowania pacjentów w zależności od schorzeń lub urazów.
Co to oznacza? Pacjenci otrzymują kolorowe opaski: czerwoną, pomarańczową, żółtą, zieloną lub niebieską, i na tej podstawie tworzone są kolejki. Pacjent "czerwony" leczony jest poza kolejnością, a "niebieski" musi przygotować się na nawet sześć godzin czekania. W rzeczywistości ci z zieloną i niebieską opaską w ogóle nie powinni pojawić się w szpitalu, a to oni stanowią największą grupę.
- SOR-y stały się takim korytarzem systemu zdrowia, który najłatwiej przejść - wyjaśniła dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, dyrektor programu MBA w ochronie zdrowia Uczelni Łazarskiego.
"W polskich realiach widzę ciemność"
Szpital Bielański ma największy SOR w woj. mazowieckim, przyjmuje nawet 300 osób dziennie. Obok od 4 lat funkcjonuje przychodnia nocnej i świątecznej opieki. SOR-u jednak to nie odciążyło, a lekarze mają teraz dwa razy więcej pracy.
- Nasi pacjenci są od lat nauczeni szukania pomocy, zwłaszcza po godzinie 18, w SOR-ach - powiedziała Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego w Warszawie. - Do oddziału zgłasza się zaledwie 8 proc. pacjentów kwalifikowanych do dalszego leczenia szpitalnego - dodała.
Jej zdaniem reforma może niewiele pomóc w tej materii. - W polskich realiach - widzę ciemność - oceniła.
Autor: pk//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24