Myślę, że podstawowe pytanie to takie, co prokuratura uczyniła od 29 grudnia 2022 roku, kiedy te informacje pojawiły się w Radiu Szczecin i TVP. Mam wrażenie, że chyba nic - powiedział w rozmowie z TVN24 pełnomocnik Magdaleny Filiks, adwokat Mikołaj Marecki, który odniósł się do ujawnienia danych umożliwiających identyfikację tragicznie zmarłego syna posłanki PO jako ofiary pedofila.
Posłanka Koalicji Obywatelskiej Magdalena Filiks poinformowała w piątek wieczorem o śmierci jej syna, Mikołaja. Chłopiec miał 15 lat, popełnił samobójstwo. Nie da się jednoznacznie wyrokować co do przyczyn odebrania sobie życia, śledztwo w sprawie śmierci 15-latka prowadzi szczecińska prokuratura. Według szefa państwowej komisji do spraw pedofili Błażeja Kmieciaka, rządowe media na przełomie roku doprowadziły do identyfikacji syna posłanki jako ofiary skazanego pedofila.
We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe syna posłanki Magdaleny Filiks. Miały charakter prywatny. Brali w nich udział między innymi politycy Koalicji Obywatelskiej.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Pierwsza wypowiedź dla mediów pełnomocnika Magdaleny Filiks
Nastolatek był ofiarą pedofila. Krzysztof F. został zatrzymany we wrześniu 2020 roku pod zarzutem molestowania 13-letniego wtedy chłopca i podawania mu oraz 16-letniej dziewczynie substancji odurzających. Wyrok zapadł w grudniu 2021 roku, F. został prawomocnie skazany i trafił za kratki. F. pracował jako pełnomocnik marszałka województwa zachodniopomorskiego Olgierda Geblewicza do spraw uzależnień. Geblewicz jest członkiem PO.
- Nie chciałbym oczywiście udzielać informacji bezpośrednio z postępowania, bo było ono objęte wyłączeniem jawności i cały zarzut, który pojawił się w tej sprawie, był taki, że te informacje były udzielane - przekazał w środę wieczorem pełnomocnik Magdaleny Filiks adwokat Mikołaj Marecki.
- To, co na pewno mogę powiedzieć, iż niezwłocznie po ujawnieniu tego faktu sprawa została zgłoszona do prokuratury. Od razu podjęto postępowanie, sprawca został zatrzymany, postawiono mu zarzuty, sprawa trafiła po postępowaniu przygotowawczym do sądu, został osądzony w pierwszej i drugiej instancji i wszyscy chyba już znają wyrok: sprawca odbywa karę - mówił Marecki.
Adwokat: Co zrobiła prokuratura od 29 grudnia 2022 roku? Mam wrażenie, że chyba nic
29 grudnia 2022 roku rano Radio Szczecin i TVP Info - oba media rządowe - poinformowały o sprawie Krzysztofa F. Media wcześniej o tym nie informowały, bo proces odbywał się z wyłączeniem jawności ze względu na dobro pokrzywdzonych dzieci. W obu publikacjach opisano sylwetkę skazanego Krzysztofa F, przytoczono słowa sędziego Tomasza Szaja, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Szczecinie, i napisano, że ofiary to "dzieci znanej parlamentarzystki". Tomasz Duklanowski, redaktor naczelny Radia Szczecin, autor artykułu dotyczącego Krzysztofa F., napisał na Twitterze, promując swój artykuł: "Skazany pedofil Krzysztof F. to pełnomocnik marszałka Geblewicza z PO, mąż zaufania Trzaskowskiego, aktywista LGBT, psychoterapeuta. Kandydował z listy PO pod hasłem 'Dobro powraca'. Jego ofiara to 13-latek, syn znanej polityk".
Pytany, czy w związku z ujawnieniem informacji z utajnionego procesu rodzina zmarłego Mikołaja oczekuje reakcji służb lub sama planuje jakieś działania, mecenas Marecki odparł, że "przede wszystkim oczekujemy, że będą wyciągnięte konsekwencje od tych osób, które ujawniły w przestrzeni publicznej informacje pozwalające na zidentyfikowanie ofiary". - I przede wszystkim zbadania, skąd osoby, które ujawniły sprawę - myślimy wprost o Radiu Szczecin, bo to tam ukazał się pierwszy artykuł, z którego pączkowały inne wiadomości - miały te informacje - oświadczył Marecki.
Jak dodał, "pojawiają się w przestrzeni publicznej informacje, że były one od Dariusza Mateckiego (szef Solidarnej Polski w Zachodniopomorskiem, radny Szczecina - red.)". - Myślę, że to będzie jeden z wątków, który będzie sprawdzany - powiedział.
- Myślę, że podstawowe pytanie to takie, co prokuratura uczyniła od 29 grudnia 2022 roku, kiedy te informacje pojawiły się w Radiu Szczecin i TVP. Mam wrażenie, że chyba nic, natomiast było oczywiste, że zostały ujawnione dane z procesu, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. I było to na tyle dyskutowane w całym kraju, że prokuratura miała o tym informacje i powinna z urzędu wszcząć postępowanie, skąd te informacje wyciekły - podkreślił mecenas.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Dziennikarski protest po tragicznej śmierci Mikołaja Filiksa
Mecenas o hejcie: to były rzeczy potworne, które nie powinny się wydarzyć
Dopytywany o kwestię utajnienia procesu, adwokat zwracał uwagę, że "z samego procesu nic nie można ujawniać, on jest objęty klauzulą tajności". - Natomiast jawny jest wyrok. Nie wynika z niego, iż ofiarami miałyby być dzieci znanej parlamentarzystki, tym bardziej ze Szczecina, czy też związanej z określoną opcja polityczną. Pytanie, po co pojawia się taka informacja w przestrzeni publicznej o takiej sprawie. Tym bardziej że to nie był temat nowy, bo od czasu zawiadomienia prokuratury przez matkę minęły dwa lata, a od prawomocnego skazania ponad rok - zwracał uwagę Marecki.
Jak dodał, "to, co bulwersuje najbardziej, to to, że cała sytuacja została wykorzystana politycznie poprzez podanie wiadomości, iż podmiotem molestowania było dziecko znanej posłanki ze Szczecina". - To ujawnienie danych mogło narażać na identyfikację, jednak my mówimy o czymś, co poszło znacznie dalej, i tego się już nie da obronić. Te dane, które zostały ujawnione, od razu pozwoliły na zidentyfikowanie pokrzywdzonego w tej sprawie - zaznaczył.
Marecki mówił o hejcie, jaki dotknął nastoletniego Mikołaja i jego matkę. - To były rzeczy potworne, które nie powinny się wydarzyć w życiu publicznym, bo z jednej strony jest ujawnienie tego faktu, a dwa, chodzi też o odzew części społeczeństwa, który koncentrował się na atakowaniu rodziny i samego pokrzywdzonego, co moralnie jest absolutnie niedopuszczalne - zwracał uwagę.
- Pojawia się taki zarzut w przestrzeni publicznej, że to było tuszowane przez matkę. Nie wyobrażam sobie w ogóle, jak można podejmować taką retorykę. Zastanówmy się, co miała zrobić matka po zakończonym procesie. Czy w opinii tych osób, które mówią o tuszowaniu, miała zwołać konferencję prasową i powiedzieć "moje dzieci były molestowane"? Absolutnie nie, tak więc to jest argument, który ze zdroworozsądkowych i logicznych powodów jest nie do przyjęcia - zaznaczył mecenas.
"Jest to potężny szok dla wszystkich w kraju"
Marecki podkreślał, że "na samym początku nie było podawane wprost imię i nazwisko Magdaleny Filiks, i tego, że dotyczy to dzieci" - Nie chcieliśmy tej informacji ujawniać, natomiast absolutnie mieliśmy świadomość, że sposób podawania informacji pozwoli na identyfikację jej dzieci jako osób pokrzywdzonych w tej sprawie - mówił.
Jak zwracał uwagę, "chodzi o zespół danych, które były udostępnione nie tylko przez Radio Szczecin, ale też przez Dariusza Mateckiego, który niemalże chwilę po publikacji tego materiału (w Radiu Szczecin - red.) opublikował zdjęcie Magdaleny Filiks ze sprawcą, wprost wskazując osobę owej posłanki". - Natomiast to, co zrobił Romuald Szeremietiew, który wprost wskazał, iż to sama Magdalena Filiks ujawniała, było postawieniem kropki nad i - powiedział mecenas, odnosząc się do wpisów z konta na Twitterze, które w ostatnich dniach zostało usunięte. - Wtedy opinia publiczna oczywiście domyślała się, o kogo chodzi, natomiast ten zespół danych doprowadził do ewidentnego ujawnienia, kim była ta osoba i naruszenia interesu pokrzywdzonego, który był chroniony tym postępowaniem - dodał.
Pytany o to, co dzieje się teraz w opinii publicznej w tej sprawie, mecenas podkreślał, że "jest to potężny szok dla wszystkich w kraju". - Myślę, że to jest sposób odpowiedzi przez tak zwaną prawą stronę, czyli zwolenników obozu rządzącego. Ta retoryka, która jest podejmowana, w mojej ocenie pokazuje jakąś panikę i kompletną bezradność w tłumaczeniu tego wszystkiego - mówił.
Marecki dodał, że "przede wszystkim te wszystkie paski w TVP INFO, które pojawiały się de facto jeszcze podczas ceremonii pogrzebowej, były skandaliczne i są nieudolną próbą przerzucenia odpowiedzialności na stronę opozycji, bo tak to zostało ujęte". - To są jakieś kompletnie absurdalne zarzuty, bo nie da się obronić tezy, że to Platforma Obywatelska, Koalicja Obywatelska, politycy czy też dziennikarze krytykujący obóz rządzący ujawnili te dane - zaznaczył. - Wiadomo, kto ujawnił te dane. Było to Radio Szczecin w reportażu pana Tomasza Duklanowskiego - dodał.
"Znamienne jest to, jak w tej sprawie zachował, a raczej nie zachował się Rzecznik Praw Dziecka"
Zdaniem mecenasa, "na pewno znamienne jest to, jak w tej sprawie zachował, a raczej nie zachował się Rzecznik Praw Dziecka (Mikołaj Pawlak - red.), który dopiero niedawno wystosował oświadczenie". - I uważam, że kompletnie ogólnikowe oświadczenie i nieadekwatne do sytuacji, bo powinien już po 29 grudnia bardzo mocno dać do zrozumienia, że została wyrządzona krzywda nieletniemu, który był ofiarą pedofilii. Natomiast teraz wydanie oświadczenia "na okrętkę", po kilku miesiącach od ujawnienia tego faktu, kiedy już wydarzyła się potężna tragedia, uważam za minięcie się z rolą rzecznika praw dzieci - ocenił. - Oczekiwalibyśmy, że jego głos będzie znaczący, ale też czego oczekiwać, niejednokrotnie pokazywał, iż jest daleko od pilnowania tego interesu - dodał.
7 marca, w dniu pogrzebu Mikołaja Filiksa, Rzecznik Praw Dziecka napisał w oświadczeniu, że "dzisiaj powinniśmy uszanować pamięć zmarłego dziecka i ból jego bliskich" i dodał, że "postępowanie w sprawie tej tragedii prowadzi prokuratura". "Konsekwentnie nie komentuję ani nie informuję o moich działaniach w sprawach indywidualnych, w szczególności karnych, w których występują dzieci. Ochrona dobra dziecka jest bowiem moim najwyższym priorytetem i żadne medialne ani polityczne naciski czy oczekiwania nie zmienią tego stanowiska" - zaznaczył. Zaapelował też o "opamiętanie, bo nienawiść jest złem, które sprowadza jedynie nieszczęście i mrok".
Dopytywany, jakie może być źródło wycieku w sprawie, mecenas podkreślał, że "możemy się łatwo domyślić skąd, bo zazwyczaj takie dane wyciekają z prokuratury i to jest takie nieszczelne miejsce".
- Nikogo za rękę nie złapaliśmy, ale to jest dla nas oczywiste, że pierwszą instytucją, z której mogło to wypłynąć, to jest prokuratura - powiedział. - Tylko zadziwiające jest to, że na etapie postępowania przygotowawczego czy też sądowego te informacje nie wypływały. Natomiast w momencie, kiedy Magdalena Filiks wyciągnęła dane dotyczące Lasów Państwowych, to wtedy te informacje pojawiają się w przestrzeni publicznej, jakby wyciągnięte na polityczne zamówienie - dodał, odnosząc się do działalności poselskiej działaczki PO.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24