Świadkowie zatrzymania na wrocławskim rynku Igora Stachowiaka sami stali się ofiarą funkcjonariuszy - zostali zatrzymani, jeden z nich usłyszał nawet zarzuty. Tymczasem nagrywanie policjantów nie jest zabronione, a w sytuacji działania w interesie publicznym wolno takie nagrania również publikować. Materiał magazynu "Polska i Świat" TVN24.
To dzięki amatorskim nagraniom mogliśmy zobaczyć i usłyszeć jak wyglądało zatrzymanie Igora Stachowiaka na wrocławskim rynku. Świadkowie nie kryli się z filmowaniem i tuż po zatrzymaniu mężczyzny sami stali się obiektem zainteresowania operatora miejskiego monitoringu i dyżurnego policji.
Działanie w interesie publicznym
Tymczasem zarówno byli policjanci, jak i prawnicy, są jednomyślni, że nagrywanie policjantów nie jest zabronione.
- Jeżeli to jest w miejscu publicznym, jeżeli to jest policjant w mundurze, to oczywiście nagrać może go każda osoba - mówi Dariusz Nowak, były rzecznik małopolskiej policji. - Problemem mogło być jedynie, gdyby te osoby, które nagrały te interwencje, chciały to publikować - dodaje dr Piotr Kładoczny, karnista z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Bo zgodnie z prawem to rozpowszechnianie wizerunku wymaga zgody nagranej osoby, choć i tu są wyjątki. - Nie jest bezprawnym naruszenie w szczególności w sytuacji, w której mamy do czynienia z działaniem w interesie publicznym - wyjaśnia Artur Sidor, radca prawny, Pietrzak Sidor & Wspólnicy.
Obaj nagrywający wrocławskie zajście nie mieli większych szans by nagranie upublicznić, bo sami bardzo szybko zostali zatrzymani. - Nie zapytali się mnie jak się nazywam, nie wylegitymowali mnie. Od razu mnie skuli i zabrali do radiowozu bez żadnego "ale" - wspominał jeden ze świadków w programie "Superwizjer" TVN24. - Jeżeli (policjanci - red.) potrzebowali tych nagrań w celach dowodowych, mogli o te nagrania wystąpić do tych osób - podkreśla dr Kładoczny.
Areszt, bicie, zarzuty
Na komisariacie mężczyźni spędzili półtora dnia. - Po twarzy dostałem, po brzuchu, gdzieś tutaj po torsie całym. Policjanci rozmawiali między sobą i się śmiali ze mnie, że reporter się znalazł - relacjonuje świadek.
Obu świadkom na ponad miesiąc zabrano ponadto telefony komórkowe, jeden z nich ukarany został mandatem za używanie niecenzuralnych słów, drugi usłyszał zarzut utrudniania policyjnej interwencji i stawiania oporu podczas zatrzymania. Sprawa została umorzona przez prokuraturę.
Autor: mm/sk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24