- Premier staje się symbolem pewnego dryfu. Dryfujemy, nie widząc w jakim kierunku zmierzamy i to jest niepokojące - powiedział w "Piaskiem po oczach" w TVN24 Aleksander Smolar, prezes Fundacji im. Stefana Batorego. Jego zdaniem, "dzisiaj słyszymy głośne milczenie premiera we wszystkich ważnych sprawach."
Zdaniem Aleksandra Smolara rządy Platformy Obywatelskiej "nudzą i rozczarowują."
- Nie przynoszą żadnych odpowiedzi. Minęło dużo czasu od wyborów, do dzisiaj nie usłyszeliśmy od premiera, co zamierza zrobić z Polską i dla Polski w tych latach, które mu pozostały do następnych wyborów, a być może i później - zauważył. Jak podkreślał, jest to pytanie, na które każdy z rządzących ma obowiązek odpowiedzieć.
Prezes Fundacji im. Stefana Batorego, zauważył, że "dzisiaj słyszymy głośne milczenie premiera we wszystkich ważnych sprawach." - To jest szokujące - stwierdził.
Jak zauważył Smolar, premier nie skomentował afery, jaka wybuchła po wyborach wewnętrznych w PO na Dolnym Śląsku. - Premier tylko wtedy mówił, kiedy walczył z panem Schetyną. Kogo obchodzi walka Tuska ze Schetyną? - dopytywał.
"Symbol dryfu"
Gość "Piaskiem po oczach" ocenił, że Donald Tusk staje się "symbolem pewnego dryfu." - Dryfujemy, nie widząc w jakim kierunku zmierzamy i to jest niepokojące - zaznaczył. - To jest w interesie Polski, żeby zdecydowanie, po męsku (premier-red.) spojrzał Polsce w twarz. Żeby pokazał się w telewizorze zwracając się do Polski - oto co mam wam do zaproponowania - powiedział Smolar i dodał, że "dzisiaj go nie słyszymy".
"Nasza demokracja nie jest referendalna"
Smolar skomentował także sprawę piątkowego referendum dot. sześciolatków. Sejm nie przyjął obywatelskiego wniosku o jego przeprowadzenie. Prezes Fundacji Batorego mówił, iż jest zwolennikiem tego, by dzieci sześcioletnie poszły do szkół. - To jest problem szans tych dzieci i problem szans Polski - powiedział. Jak argumentował, przemawia za tym także doświadczenie świata. Zdaniem Smolara, sprzeciw wobec posyłania dzieci wcześniej do szkół, to "skazywanie ich na niewykorzystanie potencjału". Smolar stwierdził także, że sama instytucja referendum jest "katastrofą". - W referendach ludzie z reguły odpowiadają na pytanie: lubię tę władzę czy jej nie lubię - mówił. Jak zauważył, w tego typu głosowniach, zwłaszcza przy skomplikowanych pytaniach "rządzą w dużym stopniu emocje". Smolar dodał jednak, że referenda nie zawsze są złe. Jego zdaniem, wtedy, kiedy pytania są jasne i oczywiste, to ich organizowanie ma sens. - Nasza demokracja nie jest referendalna, jest przedstawicielska, co oznacza, że po to są wybierani przedstawiciele, by reprezentowali interesy swoich wyborców - zaznaczył.
"Małżeństwo Elbanowskich to perełki"
Smolar dodał, że patrzy z podziwem na takich ludzi jak Elbanowscy, którzy byli organizatorami akcji "Ratuj Maluchy!". - Ja mogę nie podzielać ich poglądów, ale małżeństwo Elbanowskich to perełki - stwierdził i dodał, że "to jest przyszłość Polski."
- Mam nadzieję, że tacy ludzie nie znikną, że zajmą się czymś ważnym, pożytecznym i będą odgrywać istotną rolę w życiu politycznym, niezależnie od partii - podkreślał Smolar.
Autor: db/tr/kdj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24