Po raz kolejny przedłużono śledztwo dotyczące wadliwie podłączonej do prądu wanny w domu Zbigniewa Wassermanna, posła PiS, a do niedawna koordynatora ds. służb specjalnych. Sprawa powinna zostać wyjaśniona do końca grudnia.
- Przedłużenie wynika z zaplanowanych czynności procesowych, których nie zdążono przeprowadzić - tłumaczyła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.
Wcześniej media nieoficjalnie donosiły, że śledztwo ma być umorzone.
Prokuratorskie perypetie śledztwa dotyczącego wanny z hydromasażem zamontowanej w willi ministra-koordynatora służb specjalnych zajmują już dziesięć tomów akt. Mieszczą się w nich czteroletnie wysiłki kilku oskarżycieli z różnych prokuratur: krakowskiej, krajowej i warszawskiej.
Sprawa "wanny Wassermanna" ma swój początek w 2003 roku. Ówczesny poseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Wassermann uznał, że wadliwie zainstalowana wanna w jego domu "naraża na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu Zbigniewa, Halinę i Wojciecha Wassermannów". Najpierw krakowscy śledczy postawili zarzuty sześciu robotnikom. Po nagłośnieniu sprawy przez media prokuratura krajowa zdecydowała o odebraniu im śledztwa i przekazaniu do stolicy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24