- Domagamy się natychmiastowej interwencji Zbigniewa Ziobry - oznajmił na konferencji prasowej Cezary Tomczyk (PO), komentując decyzję białostockiej prokuratury o umorzeniu śledztwa ws. obchodów rocznicy powstania ONR. Śledczy stwierdzili, że oględziny nagrań z manifestacji "nie potwierdziły, że w jej trakcie padały cytowane w zawiadomieniach okrzyki". Chodzi o hasło: "A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści".
We wtorek Prokuratura Okręgowa w Białymstoku poinformowała o umorzeniu dochodzenia ws. zorganizowanych w tym mieście obchodów 82. rocznicy powstania ONR. Uroczystość wywołała ogromne kontrowersje. Oprócz nabożeństwa w białostockiej katedrze z kazaniem ks. Jacka Międlara, w studenckim klubie "Gwint", prowadzonym przez Fundację na rzecz rozwoju Politechniki Białostockiej, odbył się koncert zespołu Nordica, który - jak podawały media - promował idee faszyzmu i rasizmu. W czasie marszu biuro ds. współpracy międzynarodowej Politechniki Białostockiej ostrzegało zagranicznych studentów programu Erasmus w Białymstoku przed uczestnikami obchodów i zalecało pozostanie w pokojach.
Prokuratura Okręgowa w Białymstoku badała dwa oddzielne zawiadomienia złożone po obchodach przez Stowarzyszenie przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii "Otwarta Rzeczpospolita" i posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus.
Umorzone dochodzenie
We wtorek poinformowano o umorzeniu dochodzenia. Jak wyjaśnił w komunikacie szef białostockiej prokuratury Marek Czeszkiewicz, "oględziny nagrań dokonanych 16 kwietnia 2016 roku w czasie manifestacji ONR w Białymstoku nie potwierdziły, że w jej trakcie padały cytowane w zawiadomieniach okrzyki". Chodzi o hasło: "A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści".
Jak informuje prokuratura, "część świadków zeznała, że słyszała o nich z relacji innych osób. Część nie była w stanie określić, czy użyto cytowanego zwrotu czy też hasła: 'A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści'. Dwóch świadków zeznało natomiast, że słyszało hasło z użyciem słowa 'syjoniści', ale nie są w stanie wskazać, kto je skandował".
Tymczasem na nagraniach z marszu wyraźnie słychać, jak uczestnicy marszu wykrzykują wspomniane wyżej hasło. Widać twarz co najmniej kilku z nich.
Materiał magazynu "Polska i świat" z kwietnia 2016 r.:
Prokuratura wyjaśnia w uzasadnieniu, że "nie każde wyrażanie dezaprobaty jest wzywaniem do nienawiści". Śledczy nie dopatrzyli się również znamion przestępstwa w kazaniu wygłoszonym w ramach obchodów przez ks. Jacka Międlara.
- Zawiadomienie dotyczyło publicznego nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych, technicznych, rasowych oraz znieważania grupy innych osób. Samo zdarzenie miało miejsc 16.04.16 i dotyczyło marszu ONR i kazania księdza Międlara - wyjaśnił w TVN24 Marek Czeszkiewicz. - Po analizie prokurator doszedł do wniosku, że czyny te nie zawierały znamion czynu zabronionego - dodał.
PO chce reakcji Ziobry
Decyzja prokuratury jest od wtorku szeroko komentowana. - W Polsce od pewnego czasu widać dziwne przyzwolenie rządzących dla działań nacjonalistycznych, ksenofobicznych i rasistowskich. Czas powiedzieć stop, czas powiedzieć rządzącym: sprawdzam - mówił w środę na konferencji prasowej Cezary Tomczyk (PO).
Jak wyjaśnił, PO domaga się natychmiastowej interwencji Zbigniewa Ziobry, prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości ws. umorzenia białostockiego śledztwa.
- Dzisiaj składamy wniosek o informację ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego na najbliższym posiedzeniu Sejmu w sprawie skandalicznych działań prokuratury dotyczących umorzenia tego postępowania - powiedział. - Chcemy się również dowiedzieć, co rząd zamierza zrobić, jakie działania podjąć, żeby w Polsce nie dochodziło do różnego rodzaju aktów nienawiści, żeby przeciąć nacjonalizm, ksenofobię, rasizm i szerzący się faszyzm, z którym mamy do czynienia właściwie każdego dnia - dodał poseł Platformy.
Autor: kg\mtom / Źródło: TVN24, PAP