10-letni chłopiec z województwa opolskiego włamał się do sejfu w domu kolegi i ukradł z niego 12 tys. złotych. Mamie tłumaczył, że zarobił je na budowie. Kobieta kupiła za nie meble i świnię na rodzinne uroczystości pierwszokomunijne, teraz usłyszy zarzuty paserstwa.
Zgłoszenie kradzieży policjanci otrzymali 5 kwietnia od jednego z mieszkańców wsi Żużela (woj. opolskie). Donosił on, że 10-letni kolega jego syna wykorzystał zostawiony w domowym sejfie klucz i ukradł z niego 12 tys. zł odłożonych na zakup mebli.
Policjanci zajęli się sprawą i potwierdzili jego przypuszczenia. Chłopiec przyznał, że zauważył w jednym z pomieszczeń sejf, a w nim klucz. 10-latek skorzystał z okazji i ukradł pieniądze złożone w środku - najpierw 1 tys. zł, przy następnej okazji resztę. W sumie 12 tys. złotych.
"Syn pracował na budowie"
Funkcjonariuszy zastanowiła reakcja matki. Kobieta znalazła pieniądze w rzeczach syna, potem przyjęła jego tłumaczenia, że zarobił je na budowie domków. Nie wnikając w szczegóły zagospodarowała to, co zostało, na zakup mebli, świni na komunię oraz wykładziny.
Sprawa 10-latka trafi do sądu rodzinnego w Strzelcach Opolskich. Matce zostaną postawione zarzuty paserstwa, bowiem - jak oceniają policjanci - wiedziała lub mogła przypuszczać, że pieniądze mogą pochodzić z kradzieży.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24