Właściciel jednego z lubelskich sklepów szedł klientom na rękę i dawał im na "krechę" towary. Teraz będzie mieć kłopoty, bo na jego trop wpadli policjanci, którzy znaleźli pod ladą cały plik dokumentów dłużników. Teraz sprawa może mieć swój finał w sądzie, bo za przywłaszczenie dokumentu może grozić kara nawet do 2 lat więzienia.
Wszystko zaczęło się od zgłoszenia od jednego z mieszkańców Lublina o dokonanym na nim rozboju. Z relacji pokrzywdzonego wynikało, że na początku tygodnia w nocy nieznani sprawcy napadli na niego, pobili go i okradli. Bandyci mieli mu zabrać m.in. dowód osobisty.
Sprawą napadu zajęli się kryminalni z Lublina. Kilkudniowy efekt ich pracy okazał się zaskakujący. Policjanci ustalili, że w rzeczywistości nie doszło do rozboju, a do pobicia pijanego mężczyzny. Jego dowodu nikt mu nie skradł.
za przywłaszczenie dokumentu stwierdzającego tożsamość innej osoby grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Policja
Sprzedawał wódkę pod zastaw dowodu
Jak się okazało, kilka godzin wcześniej pokrzywdzony osobiście oddał go w zastaw w sklepie, gdzie kupował alkohol na "kreskę", o czym później zapomniał. Policjanci ustalili miejsce, w którym doszło do transakcji. Kiedy weszli do sklepu, oprócz dowodu pokrzywdzonego, znaleźli kolejnych 25 dokumentów i jeszcze prawo jazdy. Przy każdym z nich, były doczepione karteczki z kwotą zadłużenia właściciela dowodu.
Policjanci przesłuchali właściciela sklepu. Przyznał się, że brał od klientów w zastaw ich dokumenty tożsamości. Funkcjonariusze będą przesłuchiwać także innych pracowników sklepu oraz właścicieli znalezionych dokumentów.
Grzywna albo więzienie
Sprawa swój finał znajdzie w sądzie. Jak poinformowała policja, za przywłaszczenie dokumentu stwierdzającego tożsamość innej osoby grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Źródło: legia.com,zaglebie-lubin.pl
Źródło zdjęcia głównego: policja Lublin