Andrzej K. został też pozbawiony praw publicznych na cztery lata. Wyrok nie jest prawomocny. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. Sąd utajnił też ustne uzasadnienie wyroku.
Wyroki zapadały i były uchylane
Był to już trzeci proces małżonków K. W poprzednich Jolanta K. została skazana najpierw na dożywocie, w drugim na 25 lat więzienia. Jej męża wcześniej sąd dwukrotnie uniewinnił. Oba wyroki uchylił lubelski sąd apelacyjny.
W poprzednich procesach Jolanta K. przyznawała się do zabicia noworodków. Mówiła, że zrobiła to ze strachu przed mężem, który nie chciał mieć więcej dzieci (małżonkowie mieli już wcześniej czworo), bił ją i znieważał.
Andrzej K. nie przyznawał się do winy. Utrzymywał, że nic nie wiedział o kolejnych ciążach żony. Zeznania Jolanty K., były jedynym dowodem przeciwko mężowi.
W obu poprzednich procesach sąd uznawał je za niewiarygodne i pełne sprzeczności. Kobieta często zmieniała wyjaśnienia i wycofywała się z wcześniejszych twierdzeń.
Noworodki w zamrażarce i beczkach
Do zabójstw noworodków - czterech chłopców i dziewczynki - doszło w latach 1992-1998, kiedy rodzina K. mieszkała w Lublinie.
Jolanta K. rodziła dzieci w wannie i topiła je. Ciała przechowywała w domowej zamrażarce. Kiedy rodzina przeniosła się do Czerniejowa k. Lublina, kobieta przewiozła tam też ciała martwych dzieci. Początkowo trzymała je w zamrażarce, a potem przełożyła do beczki po kiszonej kapuście.
Zwłoki znalazły córki małżeństwa K. latem 2003 r., kiedy babcia kazała im wyrzucić na pole zawartość beczki, z której rozchodził się fetor.
Jolanta K. opuściła dom na kilka dni przed odkryciem zwłok noworodków. Przez miesiąc poszukiwała jej policja. Została zatrzymana w Lublinie, gdy policja wyznaczyła 5 tys. zł nagrody za wskazanie miejsca jej pobytu
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24