Kameruńczyk Simon M. pozostanie w areszcie - zdecydował warszawski sąd. W piątek zaczął się jego proces. Kameruńczyk jest oskarżony o świadome zarażenie kilkunastu kobiet wirusem HIV. A w Faktach po Faktach o Simonie M. opowiedziała jedna z jego ofiar.
Pierwsza rozprawa Simona M. odbyła się z wyłączeniem jawności, za zamkniętymi drzwiami. Osoby wychodzące z sali po zakończeniu pierwszej rozprawy poinformowały, że odczytano akt oskarżenia.
Pełnomocnik pokrzywdzonych kobiet Marcin Ziembiński powiedział, że w piątek zeznania złożyła jedna osoba. Natomiast obrońca oskarżonego powiedział, że sąd zajmował się wnioskiem o uchylenie aresztu wobec oskarżonego, jednak go nie uwzględnił.
Simon M., prowadzony przez policjantów na korytarzu powiedział do dziennikarzy: "Jestem niewinny, nikogo nie zaraziłem". To skąd oskarżenia? - pytali dziennikarze. Simon M. odpowiedział: "To jest sprawa polityczna".
Kara za niska?
Simonowi M. grozi do 10 lat więzienia.
Pełnomocnik pokrzywdzonych kobiet mec. Roman Giertych powiedział przed rozprawą, że oskarżenie posiłkowe będzie domagać się dla oskarżonego zmiany kwalifikacji czynu na taki, który bardziej odpowiada zarzutom. - Przy zmianie kwalifikacji czynu na usiłowanie zabójstwa oskarżonemu groziłaby kara dożywotniego więzienia - dodał.
Z kolei obrońca oskarżonego mec. Mikołaj Pietrzak powiedział, że sprawa na pewno nie skończy się szybko, jeśli "mamy co najmniej kilka miesięcy postępowania przed sobą". Podkreślił, że sprawa jest wyjątkowa, a zarzuty są bardzo poważne. Odmówił jednak skomentowania zakładanej linii obrony.
Wokół sali, w której odbywa się rozprawa, stworzono odgrodzoną strefę, do której dziennikarze i osoby postronne nie mają wstępu. O godz. 10.15 na salę wprowadzono oskarżonego Simona M.
13 zarzutów
Simonowi M. postawiono w sumie 13 zarzutów. 11 dotyczy świadomego zarażenia kobiet śmiertelnym wirusem, jeden - narażenia kobiety na taką chorobę, a ostatni - posiadania bez pozwolenia białej broni. Oskarżony przebywa w areszcie od czasu zatrzymania w styczniu 2007 roku.
Prokuratura: Ofiarami padały młode kobiety
Sam Kameruńczyk po zatrzymaniu twierdził, że nie zdawał sobie sprawy, że jest chory i że w 1999 r. przechodził badania, które nie wykazały, iż jest nosicielem wirusa HIV.
Z ustaleń policji wynika jednak, że o chorobie informowały go m.in. zarażone kobiety. Z materiału dowodowego wynika, że ofiarami M. padały młode kobiety (20–25 lat).
Simon M. przedstawiał się jako uchodźca polityczny z Kamerunu, poeta, pisarz i dziennikarz. Przyjechał do Polski w 1999 r. Rodzinny kraj miał opuścić z powodu jednego z artykułów, ujawniającego skandal korupcyjny. Najpierw ubiegał się o azyl w Ghanie, gdzie otrzymał status uchodźcy politycznego w 1998 r. Dziennikarze ustalili jednak, że mężczyzna sfałszował swą biografię, by uzyskać status uchodźcy.
Ofiar mogło być kilkadziesiąt?
Jedna z ofiar Simona M., Ewa, która zgodziła się opowiedzieć w Faktach po Faktach w TVN24 o życiu z Kameruńczykiem, twierdzi że na policję zgłosiła się tylko część kobiet, które zaraził M. - Ofiar mogło być kilkadziesiąt - mówiła.
Źródło: PAP, TVN24, IAR
Źródło zdjęcia głównego: Poszkodowana przez Simona M. (Fakty po Faktach)