- Różnica interesów w świecie dyplomacji jest rzeczą naturalną. Pytanie tylko, czy zabiegamy o te interesy w sposób, który jednocześnie wzmacnia wspólnoty, czy też jesteśmy piratem w systemie międzynarodowym, który chce coś chapnąć i uciec - mówił w "Horyzoncie" Radosław Sikorski. - Jeżeli chcemy solidarności naszych partnerów przy naszych projektach, to musimy też okazywać solidarność w tym, co dla nich jest ważne - podkreślał były szef polskiej dyplomacji.
Jednym z najważniejszych wydarzeń mijającego roku było referendum w Wielkiej Brytanii, w którym mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa opowiedzieli się za opuszczeniem Unii Europejskiej. W programie "Horyzont" Radosław Sikorski nie zgodził się z opiniami, że wynik brytyjskiego referendum jest zapowiedzią rozpadu UE.
- Nie sądzę, bo w opinii publicznej na kontynencie w rezultacie Brexitu poparcie dla UE wzrosło. To bardzo ważne - podkreślił. Były szef polskiej dyplomacji zaznaczył przy tym, że choć wypracowanie nowego układu handlowego z Londynem zajmie zapewne kilka lat, a on sam przekonywał Brytyjczyków do pozostania we wspólnocie, "Unia istniała istniała przed członkostwem Wielkiej Brytanii i będzie istniała po członkostwie Wielkiej Brytanii".
"Jedyna możliwa Unia"
Sikorski, stosując analogię do historii Stanów Zjednoczonych, ocenił, że Unia Europejska znajduje się "gdzieś między artykułami konfederacji a konstytucją". - Oczywiście, Unia jest unikalna, ale stoimy przed podobnymi wyzwaniami: jak pogodzić suwerenność państw członkowskich z tym, że niektóre rzeczy chcemy robić wspólnie. Bo jeżeli każdy będzie pilnował tylko swojego interesiku, to wszyscy tracą. To jest kłopot. To, co jest konieczne, żeby Unii przywrócić sterowność jest jednocześnie politycznie niewykonalne. Na tym polega dramat - powiedział.
W mijającym roku coraz silniejsze głosy domagające się zmian w funkcjonowaniu Unii Europejskiej.
- Wybór nie jest między jakąś lepszą, idealną Unią a tym, co mamy, bo to, co mamy, to jedyne, na co w wyniku czterdziestoletniej ewolucji zgodziły się państwa członkowskie. To jest suma 40 lat nieestetycznych kompromisów - wyjaśnił Sikorski. W jego ocenie, "jest to jedyna możliwa Unia". - W niektórych dziedzinach, moim zdaniem, można byłoby zrobić więcej, np. w obronności. A są pewnie dziedziny, gdzie można powiedzieć: wara, tu Unia po wsze czasy nigdy nie powinna wkraczać - tłumaczył.
"Trzeba wiedzieć, do czego można użyć Grupy Wyszehradzkiej"
Polski rząd wyjątkowo mocno podkreślał w tym roku rolę Grupy Wyszehradzkiej, którą tworzymy razem ze Słowacją, Czechami i Węgrami. Sikorski przypomniał, że on również prowadził intensywne przewodnictwo w V4.
- Trzeba mieć jednak na tyle kompetencji, żeby wiedzieć, do czego Grupy Wyszehradzkiej można użyć, a do czego ona się kompletnie nie nadaje - wskazał. - Można jej użyć do walki o lepszy budżet unijny, o połączenia gazowe czy drogowe, uświadamiania zachodnim Europejczykom, że nasza część Europy to też Europa, upamiętnienia ofiar komunizmu - wyliczał. - Nie można jej jednak użyć do polityki powstrzymywania Rosji czy balansowania Niemiec, bo do tego się nie nadaje; jej członkowie się na to nie zgodzą - dodał.
- Różnica interesów w świecie dyplomacji jest rzeczą naturalną, tylko pytanie, czy zabiegamy o te interesy w sposób, który jednocześnie wzmacnia wspólnoty, czy też jesteśmy piratem w systemie międzynarodowym, który chce coś chapnąć i uciec - mówił Sikorski.
- I jeżeli chcemy solidarności naszych partnerów dla naszych projektów: polityki wobec Wschodu, wzmocnienia obronności, szczodrego budżetu, to musimy też okazywać solidarność w tym, co dla nich jest ważne (...) To jest system współzależności, a nie wykrzykiwania swoich racji przez dziurkę od klucza - podkreślił.
Świat z Trumpem w Białym Domu
20 stycznia Donald Trump oficjalnie obejmie urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. To, w jaki sposób będzie sprawował władzę, w dużej mierze wciąż stanowi niewiadomą.
- Wydaje mi się, że jest to człowiek, który musi się jeszcze bardzo dużo nauczyć w polityce zagranicznej, choćby tego, jak wiele znaczą i do jak, zarówno pozytywnych, ale przede wszystkim negatywnych konsekwencji mogą doprowadzić pochopne rzucone słowa - ocenił Sikorski. Były minister spraw zagranicznych wskazał, że mógłby wziąć w tej kwestii przykład ze swego poprzednika.
- Cieniem na prezydenturze Baracka Obamy po wsze czasy będzie to, co stało się w Syrii. A to, co stało się w Syrii, było po części konsekwencją tego, że prezydent Stanów Zjednoczonych nieopatrznie zażądał ustąpienia ze stanowiska przez prezydenta Syrii, nie mając intencji wyegzekwowania swoich słów - przypomniał.
- Gdy prezydent Stanów Zjednoczonych mówi, że coś ma się zdarzyć, to cała reszta świata, włącznie z sojusznikami czy ofiarami danego reżimu, uważa, że jeśli ultimatum nie zostanie wypełnione, to Stany Zjednoczone je wyegzekwują siłą. To nie nastąpiło, dziś wiemy, że nawet nie było intencji, aby to nastąpiło. To był wielki błąd. Myślę, że Donald Trump może na początku popełnić podobne błędy - stwierdził.
Gabinet Trumpa
Komentując skład gabinetu Trumpa, Sikorski stwierdził, że "człowiek gniewnego ludu otoczył się generałami i miliarderami".
- Myślę, że to jest złudzenie wielu biznesmenów, którzy wchodzą do polityki, że polityką da się zarządzić tak, jak własną firmą. Samiec alfa dobiera sobie innych samców alfa. Tylko że nie wszyscy z nich mają doświadczenie, jak skomplikowany jest świat. I że zarządzanie ministerstwem czy państwem jest znacznie trudniejsze niż zarządzanie firmą - powiedział.
- Gdybym miał tak małe doświadczenie w sprawach zagranicznych jak Donald Trump, to posłuchałbym co mają do powiedzenia zawodowi dyplomaci, ludzie, którzy znają inne kultury, znają już podpisane traktaty, zdają sobie sprawę z konsekwencji różnych działań dla tego koronkowego systemu sojuszy, który mają USA - wskazywał.
Prezydent elekt nominował na stanowisko sekretarza stanu Rexa Tillersona, szefa koncernu naftowego ExxonMobil. Kontrowersje budzi jego brak doświadczenia w dyplomacji, ale także powiązania z Rosją i dobre relacje z Władimirem Putinem. - To jest specyficzne doświadczenie biznesowe, o charakterze globalnym - mówił o Tillersonie Sikorski.
- To jest na pewno człowiek doświadczony, zdeterminowany i ambitny. Nie zostaje się szefem ExxonMobil,nie mając bardzo poważnych atutów. Ale świat jest jeszcze bardziej skomplikowany niż wydobywanie ropy - zauważył.
W czasie kampanii prezydenckiej Trump ciepło wypowiadał się o Władimirze Putinie i kwestionował zasadność amerykańskich sojuszy w ramach NATO.
- To, że wypowiadał się tak ciepło o Putinie w czasie kampanii, gdy kosztowało to w republikańskim elektoracie, jest zagadkowe - przyznał Sikorski. - Niepokoi mnie to, że kiedy człowiek ma 70 lat i całe życie spędził w biznesie, to już nie zmieni swojego charakteru i stosunku do świata. A jest to stosunek transakcyjny. Boję się jego braku wyobraźni; tego, jakie efekty w kalkulacjach sojuszników i innych partnerów może wywołać taki transakcyjny podejście do sojuszy. Sojusz nie jest transakcją, jest polisą ubezpieczeniową - podkreślił.
Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24