To jest głupie i szkodliwe. Nie tylko dla rządzących, ale też dla Polski i jej wizerunku - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 były minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz. Komentował działania ABW i prokuratury wobec operatora stacji TVN, w związku z realizacją reportażu wcieleniowego na temat polskich neonazistów.
W piątek 23 listopada 2018 roku funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wkroczyli do domu operatora TVN Piotra Wacowskiego, współautora reportażu "Superwizjera" pod tytułem "Polscy neonaziści", wręczając mu pismo z wezwaniem do prokuratury. W piśmie zawarta była kwalifikacja prawna dotycząca propagowania nazizmu.
W niedzielę Prokuratura Krajowa wydała oświadczenie, w którym poinformowała, że "przedwczesne jest stawienie zarzutów operatorowi TVN" i odwołała wyznaczony mu termin stawienia się w prokuraturze. W poniedziałek Prokuratura Regionalna w Katowicach oficjalnie potwierdziła "odwołanie terminu wykonania czynności procesowych" wyznaczonych na 29 listopada.
"Głupie i szkodliwe"
- Ja tego nie rozumiem, to jest absurdalne. Trudno komentować coś, co jest zupełnie poza kategoriami - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 Bartłomiej Sienkiewicz, były minister spraw wewnętrznych.
Dodał, że "ciekawe jest to jak się toczy maszyna mediów zależnych od PiS-u, które z tego robią pałkę na medium, które jest niezależne i krytyczne wobec rządzących".
- Wzrost działania prokuratury, państwa, z nagonką telewizji publicznej i mediów, które są podporządkowane PiS-owi tworzy atmosferę, w której absolutnie dopuszczalna jest myśl, że rządzący chcą zniszczyć TVN - wskazywał były minister. W jego ocenie, takie działanie jest "głupie i szkodliwe, nie tylko dla rządzących, ale też dla Polski i jej wizerunku".
- Będą takie koszty jak przy (nowelizacji ustawy o) IPN, z którego ze wstydem PiS się wycofywał i jak przy TSUE. Tylko moim zdaniem w przypadku tej historii o wiele większe, bo zamach na niezależne media, prowadzony przez nagonkę medialną i prokuraturę jest czymś, czego się w cywilizacji zachodniej nie wybacza - podkreślił Sienkiewicz.
"Były takie momenty, kiedy rządzący się przestraszyli"
Gość "Faktów po Faktach" ocenił, że "polityka rządzącej partii wobec środowisk skrajnych jest niekonsekwentna, dziurawa i zygzakowata". - To rodzi podejrzenie, że w gruncie rzeczy jest to rodzaj osłony, otoczki i niechęci do tego, żeby prowadzić zdecydowaną politykę wobec środowisk skrajnych - argumentował były minister.
Jak mówił, "były takie momenty, kiedy rządzący się przestraszyli". - Po marszu 11 listopada rok temu, kiedy pod wpływem obrazu, jaki popłynął z Polski, nagle w mediach całego świata okazało się, że jest eksplozja środowisk skrajnych w Polsce - powiedział Sienkiewicz, twierdząc, że był to jeden z takich momentów. Ocenił, że rządzący prowadzą "politykę od ściany do ściany". - Jak jest bardzo zła opinia, która przenosi się na nasze stosunki międzynarodowe, to wtedy rządzący się retorycznie odgrażają, a na końcu, jak przychodzi do tegorocznego marszu, to prezydent negocjuje ze środowiskami skrajnymi swoją obecność na tym pochodzie - mówił były szef MSW.
Odniósł się do tegorocznego pochodu 11 listopada, który połączył coroczny marsz narodowców z państwową uroczystością.
"PiS tak naprawdę nadaje szlachectwo"
- Mówimy o atmosferze przyzwolenia i tolerancji na działalność środowisk skrajnych, ksenofobicznych i rasistowskich, pomimo twardych zapisów w kodeksie karnym, który nakazuje zwalczanie tego rodzaju zjawisk - podkreślił Sienkiewicz. - To jest czysty cynizm polityczny, który powoduje, że rządzący pilnują, żeby nie wyrosło im jakieś środowisko na prawicy - orzekł były minister. Przyznał, że "to jest margines". - Ale jak się z marginesem negocjuje udział w stuleciu niepodległości Polski, to to jest pomysł, żeby za jakiś czas to nie był margines. PiS tak naprawdę nadaje (tym środowiskom - red.) szlachectwo i to będzie miało kiedyś konsekwencje - ostrzegł gość "Faktów po Faktach".
Autor: ads//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24