Pozostawiony bez opieki siedmioletni chłopiec wezwał na pomoc straż pożarną, gdy w jego domu wybuchł pożar. Sam schronił się na najwyższym piętrze budynku. Pożar szybko ugaszono, dziecko nie odniosło większych obrażeń.
Zdarzenie miało miejsce w czwartek około godziny dziewiątej w Hajnówce (woj. podlaskie). Gdy siedmiolatek zobaczył w domu dym, zadzwonił na policję, a ta natychmiast przekierowała rozmowę do dyżurnego straży pożarnej.
- Chłopiec podał adres. Z tonu głosu wynikało, że jest bardzo przestraszony. Na miejscu okazało się, że pożar wybuchł w kotłowni, a dziecko jest samo, zamknięte w domu. Zapaliły się trociny, prawdopodobnie od iskry z nieszczelnych drzwiczek pieca. Dym objął cały dom - poinformował rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej PSP w Białymstoku, Marcin Janowski.
- Mimo że był wystraszony, chłopiec zachował się bardzo rozsądnie. Czekał na strażaków z dala od źródła pożaru, przy uchylonym oknie, mając dostęp do świeżego powietrza. Dzięki szybkiej reakcji chłopca strażacy przybyli w samą porę. Pożar udało się ugasić, a straty były niewielkie. - podsumował Janowski.
Źródło: TVN24, PAP, "Gazeta Współczesna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24