Śledztwo smoleńskie może się zakończyć w ciągu kilkunastu miesięcy - ocenił prokurator generalny Andrzej Seremet. Podkreślił, że poniedziałkowa konferencja prokuratury kończy hipotezę o wybuchu na pokładzie tupolewa. Śledczy wstrzymują się jednak z rozstrzygnięciem, jeśli chodzi o ewentualny zamach, gdyż rozważają inne niż eksplozja metody jego przeprowadzenia.
Seremet pytany przez TVN24, czy termin zakończenia śledztwa w 2015 r. jest możliwy, odpowiedział że tak, choć unikał kategorycznych deklaracji.
- Kilkanaście miesięcy to taka bardziej elastyczna formuła. Ale z całą pewnością jesteśmy bliżej niż dalej do zakończenia śledztwa - powiedział.
Nie chciał przesądzać, czy śledztwo może się zakończyć bez postawienia komukolwiek zarzutów. Jak zaznaczył, leży to w gestii prokuratorów prowadzących sprawę.
Nawiązując do poniedziałkowej konferencji prasowej prokuratury wojskowej, Seremet powtórzył, że przedstawione tam informacje oznaczają koniec hipotezy o wybuchu na pokładzie Tu-154M.
Co do ewentualnego zamachu śledczy wstrzymują się jeszcze przed ostatecznym rozstrzygnięciem, bo rozważają inne niż eksplozja metody jego przeprowadzenia.
Jak wyjaśnił, chodzi o hipotezy związane ze stanem technicznym samolotu i czynnościami podejmowanymi przez pilotów i kontrolerów ze Smoleńska. - Że np. zamach mógłby powstać inaczej niż przy pomocy materiałów wybuchowych, choćby przez oddziaływanie psychiczne. Nie można tego wykluczyć, ale na razie nic na to nie wskazuje - powiedział Seremet.
"Osmolenia są obecne"
Prokurator generalny odniósł się też do poniedziałkowej wypowiedzi przewodniczącego parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Wiceprezes PiS mówił, że samolot rozpadł się na przynajmniej 60 tys. fragmentów rozrzuconych na przestrzeni około kilometra. Przedstawił też zdjęcia, które - jak opisał - przedstawiają fragmenty burty salonki Tu-154M fotografowanej od wewnątrz na wysokości barków pasażerów, a także ich stóp. Wskazał, że części są "zwęglone i stopione od wewnątrz", mimo że - jak powiedział - na obszarze, na którym je znaleziono po katastrofie, nie było widocznych śladów ognia. Jak ocenił Seremet w RMF FM, zdjęcie, na które powołuje się Macierewicz, "świadczy co najwyżej o tym, że rzeczywiście ogień traktował ten element samolotu".
- Wszyscy mieliśmy okazję widzieć, że używano wozów strażackich do gaszenia niektórych elementów tego samolotu, więc okopcenia czy osmalenia są rzeczywiście obecne, ale to nie świadczy o tym, że użyto jakichkolwiek materiałów wybuchowych, że po prostu był wybuch - powiedział Seremet. Szef prokuratury zaznaczył, że zdaniem biegłych znaczenie ma nie tyle liczba kawałków, które znaleziono, ale promień rozrzutu. - Ten zaś nie jest promieniem wielkim - ocenił Seremet.
"Nie zaginęła żadna próbka"
Po raz kolejny powtórzył, że spektrometry, które podczas badania wraku wskazywały na możliwość występowania materiałów wybuchowych, nie są używane, by definitywnie stwierdzić obecność takiego materiału, lecz jedynie dokonać selekcji. Seremet zaznaczył, że materiał należy potem przebadać w laboratorium i tylko takie badanie jest miarodajne.
Dodał, że jest przekonany, że żadna z pobranych próbek ze Smoleńska nie zaginęła. - Nigdy nie stwierdzono, żeby próbki pobrane przez prokuratorów i biegłych na miejscu katastrofy wskazywały na materiały (wybuchowe), to tylko urządzenia wskazały na prawdopodobieństwo. To są różne rzeczy - podkreślił Seremet.
Czekanie na wrak
Seremet powiedział też, że zakończenie śledztwa bez sprowadzenia wraku do Polski jest możliwe, aczkolwiek prokuratura czyni wszystko, by wrócił on do kraju, podobnie jak czarne skrzynki.
- To jest własność państwa polskiego, uprzytamniam to przy każdej okazji, kiedy rozmawiam z rosyjskimi śledczymi. Musi ona wrócić do Polski - zaznaczył.
Dodał, że gdyby prokuratura uznała, że nie może zakończyć śledztwa bez wraku i czarnych skrzynek to stałaby się zakładnikiem Rosjan, a tego uczynić nie może.
W poniedziałek Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że biegli nie znaleźli śladów po wybuchu na pokładzie samolotu Tu-154M; uznali też, że fragmenty metali w brzozie w Smoleńsku najprawdopodobniej pochodzą ze skrzydła tego samolotu.
Autor: MAC / Źródło: TVN24, RMF FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego