Prawie dwie godziny szef kółek rolniczych Władysław Serafin na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej przekonywał, że "nikt za nim nie stał i nikt go nie inspirował". Zarzekał się, że to nie on, a kamera nagrała jego spotkanie z byłym szefem ARR i stawał też w obronie PSL oraz jego polityków. Atakował za to media, które jego zdaniem nie traktują poważnie problemów rolnictwa i zajmują się nimi tylko wtedy, "gdy umrze koń na Gubałówce".
Serafin swoją konferencję rozpoczął od przeprosin byłego prezesa Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika. Ich rozmowa została zarejestrowana na nagraniach ujawnionych przez media w zeszłym tygodniu.
- Chciałem przeprosić kolegę Łukasika za to całe zdarzenie. Władku, trzymaj się, bo to nie jest wszystko takie łatwe i proste - powiedział.
Następnie zaatakował dziennikarzy, że zajmują się problemami rolnictwa tylko wtedy, gdy "koń na Gubałówce zdechnie" albo "jak jakieś taśmy, ktoś gdzieś zaimprowizuje". - Polska wieś wymaga wielkiej opieki, wielkiej reformy, my to mówimy, tylko bardzo mało nas wszyscy słuchają - mówił.
Zarzucał też mediom, że nie pozwalały mu się wypowiadać.- Być może dzisiaj jest chwila prawdy i powiedzmy o tej prawdzie. To nie tak, że politycy i naukowcy będą pisać referaty, że na polskiej wsi jest dobrze - ocenił.
"Wszystko dementuję"
Szef kółek rolniczych w czasie swojego emocjonalnego wystąpienia zapewniał, że "nikt za nim nie stał i nikt go nie inspirował". - Z nikim się nie układałem, dla nikogo nie pracowałem. Mówienie w gazecie, że zamówiła (nagranie - red.) u mnie Samoobrona, bo za trzy tygodnie jest rocznica śmierci Leppera... On z nieba nie ma ze mną kontaktu - mówił. Podkreślał też, że w swoich działaniach jest niezależny.
- W związku z tym, że pojawiają się różne rzeczy, że jestem człowiekiem Schetyny, Millera, 18 osób, czyli paranoja polityczna powstała, ilość improwizacji, anegdot i domniemań, analiz jest tak potężna, że to wszystko dementuję - podkreślił.
Następnie oświadczył, że "mówienie, że Serafin nie reprezentuje nikogo, jest blefem medialno-politycznym". - Taśmy tylko pana interesują, a mnie interesuje los chłopów polskich i polskiej wsi, a pan by chciał tylko mieć oświadczenie z taśmy, zwinąć, wszystko obciąć, zrobić półgłówka z Serafina i donosiciela - zwrócił się do jednego z dziennikarzy po raz kolejny zarzucając mediom marginalizowanie spraw rolnictwa.
Laurka dla PSL
Szef kółek rolniczych w czasie swojej konferencji wielokrotnie bronił polityków Polskiego Stronnictwa Ludowego - zarówno szefa partii Waldemara Pawlaka, jak i ministra rolnictwa Marka Sawickiego. - Cieszę się, że jako lider kółek jestem w PSL, a cała ta zadyma ma wykopać koalicję i PSL. Zaznaczył przy tym, że "ubolewa nad faktem, że minister Sawicki poniósł konsekwencje".
- Minister Sawicki był najlepszym ministrem. Moja współpraca z nim była trudna, ale męska, ciężka. Mieliśmy bardzo ostrą wymianę zdań nieraz, ale Marek Sawicki był jedynym ministrem, który pytał: "Władek, pomóżcie mi, zróbmy jedno stanowisko".
Serafin zawiadamia prokuraturę
Serafin zarzekał się, że nie nagrywał spotkania z Łukasikiem. - Nagrywała kamera - odparł. Komentując ujawnienie taśm przyznał jednak, że znane są mu okoliczności powstania nagrania, które "weszło w obieg publiczny". - Dla dobra sprawy nie będziemy rozmawiać z prokuratorem przez media - zastrzegł. Jego zdaniem w związku z tą sprawą powstała "bardzo kuriozalna sytuacja, która wręcz wzruszyła podstawami państwa".
- W tej sytuacji, która powstała złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Mam już umówione spotkanie z prokuratorem - oświadczył. Zaznaczył, że będzie rozmawiał na temat nagrań dopiero po "wszystkich wyjaśnieniach w prokuraturze dotyczących tego perfidnego zdarzenia, dla którego potrzebna była jego twarz".
Przesłuchanie Serafina nastąpi w czwartek rano w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Mokotów.
O złej kondycji rolnictwa
Serafin tłumaczył, że celem konferencji jest zwrócenie uwagi na bardzo złą sytuację polskiego rolnictwa. - W związku z tym, że mamy w Polsce naprawdę trudne warunki pracy, moim i naszym obowiązkiem od ponad 30-40 lat jest o nich mówić i je reprezentować. Nie obawiam się niczego, co w tej sprawie jest mi znane i co jest mi wiadome. I chcę powiedzieć, że los i przyszłość polskiego rolnika jest najważniejszy - stwierdził.
- Trud polskiej ziemi jest pleciony rękami kółek rolniczych i kół gospodyń wiejskich. Ktoś, kto poddaje w wątpliwość naszą organizację, nie ma racji - dodał później.
Dymisja po "taśmach PSL"
W ubiegłym tygodniu minister rolnictwa Marek Sawicki podał się do dymisji po publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy szefa kółek rolniczych Władysława Serafina z byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego Władysławem Łukasikiem na temat możliwych nieprawidłowości w spółkach związanych z Ministerstwem Rolnictwa, w tym w spółce Elewarr (należącej do Agencji Rynku Rolnego). Z rozmowy wynika m.in., że dyrektor generalny Elewarru Andrzej Śmietanko zamienił stanowisko prezesa tej spółki na funkcję dyrektora generalnego, żeby nie obowiązywały go zapisy ustawy kominowej, a także że pobiera wynagrodzenie w wysokości 3 proc. zysku firmy.
Autor: nsz//mat,tr / Źródło: tvn24.pl, PAP