Zdaniem posłanki LiD Joanny Senyszyn premier Donald Tusk boi się biskupów i ustępuje im w sprawie polityki rodzinnej. - Strach jest nowym doradcą premiera Tuska - oceniła w "Magazynie 24 Godziny". Według Elżbiety Radziszewskiej (PO) dofinansowanie zapłodnienia in vitro stwarza problemy natury prawnej.
Posłanka LiD oskarżyła też o obłudę całą Platformę Obywatelską. Wytykała obietnice PO: że ocena z religii nie będzie wliczana do średniej na świadectwie, że nie będzie matury z religii, i że będzie finansowane zapłodnienie in vitro. - Jak przychodzi co do czego, to ze strachu przed biskupami ze wszystkiego się wycofuje - oceniła Senyszyn.
Odnosząc się do słów zawartych w liście Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny do polskich parlamentarzystów, gdzie metodę zapłodnienia in vitro nazwano "wyrafinowaną aborcją", Senyszyn uznała takie stwierdzenia za "niegodziwe i niedopuszczalne". - Jak można tak mówić o metodzie in vitro, z której na świecie urodziło się już kilkaset tysięcy dzieci? Jak będą czuły się te dzieci, kiedy to usłyszą? - pytała posłanka.
- Nasi biskupi są głownie zainteresowani życiem seksualnym, życiem poczętym, aborcją, a więc tym, czym w ogóle nie powinni się interesować starsi panowie, których obowiązuje celibat - skomentowała Senyszyn.
Posłanka przyznała, że w trakcie zapłodnienia in vitro giną embriony, ale zwróciła uwagę, że przy naturalnej metodzie poczęcia część zapłodnionych jajeczek też ginie. - Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Tak po prostu jest, taka jest biologia - skomentowała. - Należy po prostu doskonalić metodę in vitro tak, aby była bardziej skuteczna, aby mniej tych embrionów ginęło, aby też było skuteczniejsze zapłodnienie. Natomiast nie można takiej metody potępiać - podsumowała Joanna Senyszyn.
Radziszewska: brak podstaw prawnych do finansowania in vitro
Z kolei Elżbieta Radziszewska z Platformy Obywatelskiej stwierdziła, że ewentualne dofinansowanie zapłodnienia in vitro z państwowej kasy stwarza wiele problemów. - Dzisiaj nie mamy w ogóle podstaw prawnych, żeby mówić o finansowaniu - powiedziała Radziszewska.
Zwróciła uwagę, że w Polsce nie ma prawa dotyczącego kwestii sztucznego zapłodnienia, bo Polska nie ratyfikowała europejskiej konwencji bioetycznej. - Według mnie to księża biskupi powinni się upomnieć o to, żeby zawrzeć to w polskim prawie - oceniła posłanka Radziszewska.
Znacznie bardziej powściągliwie mówiła o liście biskupów. - Ludzie Kościoła mają prawo się wypowiadać na różne tematy. W tym te, które są społecznie emocjonujące i budzące niepokój. Natomiast sam list jest naszpikowany zbyt dużą ilością emocji - powiedziała. - Sprawa jest bardzo poważna i potrzebny jest dialog. (...) A taki rozemocjonowany list dobremu dialogowi i osiągnięciu spokoju społecznego nie służy - oceniła.
Zwróciła uwagę, że kontrowersje etyczne mogą zostać zmniejszone przez postępy nauk medycznych. Według Radziszewskiej dzięki temu może się zdarzyć, że ani jeden zarodek nie ginie i nie jest niszczony. - Te nowoczesne biotechnologie pozwalają już na wykorzystywanie takich metod, że komórka jajowa zapłodniona jednym plemnikiem jest transferowana do ciała kobiety - zwróciła uwagę posłanka PO. - Więc wszystko zależy od tego, żeby mieć dobre ustawodawstwo - dodała.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24