Co innego czytam, co innego widzę - tak zareagował w środę w "Kropce nad i" sędzia Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka na deklarację ministra spraw zagranicznych Jacka Czaputowicza o pełnym poparciu dla wniosku Zbigniewa Ziobry do Trybunału Konstytucyjnego. - Życie nas zaskakuje - podsumował gość TVN24.
Z pisma ministra spraw zagranicznych wynikało, że MSZ uważa zajmowanie się wnioskiem Ziobry przez TK za bezzasadne. ZOBACZ PISMO MINISTRA SPRAW ZAGRANICZNYCH
W środę minister spraw zagranicznych zadeklarował natomiast - w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej MSZ, że "w pełni" popiera wniosek Ziobry. Tłumaczył, że stanowisko wyrażone w liście do prezes TK Julii Przyłębskiej miało jedynie charakter informacyjny i ekspercki.
- Życie nas zaskakuje - podsumował ten ciąg zdarzeń w "Kropce nad i" prof. Krzysztof Rączka, sędzia Sądu Najwyższego.
Jak powiedział, "ma to stanowisko, przeczytał to oświadczenie". - Co innego czytam, co innego widzę - ocenił.
"Trybunał Konstytucyjny nie ma co robić w tej sprawie"
Sędzia Rączka przyznał, że Czaputowicz "bardzo" go zaskoczył. - Czytam te wyimki z oświadczenia (ministra), one są trochę językiem ezopowym napisane - dodał.
Podkreślił, że "to jest sprawa wewnętrzna rządu". - Nie mnie oceniać relacje między ministrami, wewnątrz rządu. Ja zajmuję się tylko problematyką prawną. Moim zdaniem Trybunał Konstytucyjny nie ma co robić w tej sprawie - ocenił prawnik. Co w przypadku, gdyby Trybunał orzekł zgodnie z wnioskiem Ziobry? - To nie ma żadnego znaczenia - odpowiedział gość "Kropki nad i". - Nie ma to znaczenia prawno-międzynarodowego. Nie będzie to wywoływało żadnych skutków prawnych. Sędziowie nadal będą mogli zadawać pytania prejudycjalne. A niekiedy mają nawet obowiązek, bo to wynika z prawa traktatowego. Moim zdaniem Trybunał nie ma nic do tego - wyjaśnił. Jak mówił sędzia Rączka, w jego przekonaniu Trybunał nie stwierdzi niezgodności.
Wniosek Ziobry
Prokurator generalny w datowanym na 4 października piśmie, które do TK wpłynęło dzień później, wniósł o stwierdzenie niezgodności z polską konstytucją artykułu 267 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej "w zakresie, w jakim dopuszcza występowanie przez sąd z pytaniem prejudycjalnym o wykładnię Traktatów lub o ważność i wykładnię aktów przyjętych przez instytucje, organy lub jednostki organizacyjne Unii, w sprawach dotyczących ustroju, kształtu i organizacji władzy sądowniczej oraz postępowania przed organami władzy sądowniczej państwa członkowskiego Unii Europejskiej".
Jak ocenił Ziobro w piśmie do TK, "wprawdzie art. 267 Traktatu jest przepisem przyjętym przez Polskę w drodze ratyfikacji umowy międzynarodowej na podstawie Konstytucji RP, jednak nie można zgodzić się z twierdzeniem, że Rzeczpospolita Polska zgodziła się, by poprzez ten przepis objąć właściwością Trybunału Sprawiedliwości sprawy, które są konstytucyjnie zastrzeżone dla organów krajowych poprzez przepisy kompetencyjne wskazane wprost w Konstytucji RP oraz w zawartych w ustawie zasadniczej odesłaniach do uregulowania danych materii w ustawie".
"Nie zawsze ten, kto głośno mówi, ma rację"
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował o zastosowaniu środków tymczasowych i zawieszeniu stosowania przepisów ustawy o Sądzie Najwyższym dotyczących przechodzenia sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia w stan spoczynku. Wskutek tej decyzji kilku sędziów Sądu Najwyższego, którzy przeszli w stan spoczynku oraz pierwsza prezes Małgorzata Gersdorf, wrócili do pracy. - Mimo że skończyłem 65 lat w lipcu tego roku, to nie byłem objęty ustawą z 8 grudnia [nowa ustawa o Sądzie Najwyższym - red.]. Bo tam kalendarz zdarzeń był tak obliczony, że mnie to akurat ominęło. Tutaj ustawodawca był w pewnej kropce. Zmienił ustawę o Sądzie Najwyższym, dodał nowy paragraf 1a i 1b do artykułu 111. Ja się śmieję, że to jest przepis dla mnie pisany, który miał mnie objąć. Lex Rączka po prostu - mówił sędzia.
W odpowiedzi na przytoczoną wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła, który powrót sędziów do pracy nazwał działaniem bezprawnym, samowolnym i bez podstawy prawnej, sędzia Rączka doradził "większą ostrożność i rozwagę w wypowiadaniu tego typu opinii". - Jakie kwalifikacje mają urzędnicy, często niebędący prawnikami, żeby wypowiadać tak kategoryczne sądy? Sądy często obraźliwe dla Sądu Najwyższego. Jakie mają kompetencje, jakie mają kwalifikacje? - pytał. Jak podkreślił, "obiektywnie rzecz biorąc, pani profesor Gersdorf do kwietnia 2020 roku jest I prezesem, czy to się komuś podoba, czy się nie podoba. Taki jest stan prawny". - Nie zawsze ten, kto głośno mówi, ma rację - ocenił.
- Ci sędziowie nigdy nie przeszli w stan spoczynku. Nie ma urzędowego aktu prezydenta RP, stwierdzającego przejście tych sędziów w stan spoczynku. Owszem, prezydent był uprzejmy pisać listy do sędziów, informując ich o pewnych sprawach. Natomiast stwierdzenie wygaśnięcia czy przejścia sędziego w stan spoczynku musi odbywać się w drodze aktu urzędowego prezydenta, w tym wypadku postanowienia - tłumaczył.
Jak wskazał Rączka, "to postanowienie musi mieć kontrasygnatę premiera". - Ja bym chciał zobaczyć postanowienie prezydenta z kontrasygnatą premiera stwierdzające przeniesienie sędziego w stan spoczynku. Nie ma czegoś takiego - ocenił.
Dlaczego? - Nie wiem - odparł Rączka. - To już sprawa między prezydentem a premierem - uściślił.
Rząd twierdzi, że to nadal sędziowie w stanie spoczynku. - Ja nie będę uczył dobrych obyczajów - odpowiedział sędzia.
Dodał, że "w tej chwili mamy zabezpieczenie [TSUE - red.], które jest jednoznaczne, kategoryczne". - Ja do tej pory nie spotkałem się z tak kategorycznym zabezpieczeniem jak w tym wypadku - zaznaczył.
"To postanowienie nie jest adresowane do rządu"
Prezydencki minister Andrzej Dera stwierdził w niedzielnym programie "Kawa na ławę" w TVN24, iż dla niego "jest czymś kompletnie niezrozumiałym, że na podstawie postanowienia zabezpieczającego jakikolwiek prawnik wyciąga wnioski, że przestają w Polsce obowiązywać ustawy".
- Mamy wypowiedź prezesa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej [Koena Lenaertsa - red.], który mówi wyraźnie: natychmiast trzeba wykonać [to postanowienie - red.]. Pani profesor Gersdorf zrobiła to, co miała zrobić. To postanowienie nie jest adresowane do rządu, nie do prezydenta. Jest adresowane do Rzeczypospolitej Polskiej, do organów. I tym organem jest także I prezes Sądu Najwyższego - doprecyzował sędzia Rączka.
W odpowiedzi na inne słowa wiceministra Warchoła, że w przypadku dokonywania orzeczeń przez sędziów, którzy wrócili do pracy, orzeczenia te będą nieważne, profesor Rączka zaapelował: - Zwracam się do pana o większą rozwagę, bo życie lubi niespodzianki.
Autor: akw//rzw/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24