Sąd Dyscyplinarny działający w Sądzie Najwyższym zdecydował, że sprawa dyscyplinarna sędziego Cezarego Skwary, który porównał Jarosława Kaczyńskiego do Adolfa Hitlera, zostanie ponownie zbadana. Przewodniczący składu sędziowskiego SN uznał tę wypowiedź za "naprawdę niezbyt mądrą" i uznał, że przy wyroku umarzającym nieprawidłowo oceniono przesłanki dla uznania niskiej społecznej szkodliwości czynu.
W piątek Sąd Najwyższy - Sąd Dyscyplinarny w trzyosobowym składzie rozpoznawał odwołania od lipcowego wyroku Sądu Apelacyjnego w Lublinie, które złożył minister sprawiedliwości oraz zastępca rzecznika dyscyplinarnego. Tak jak wnosili, Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego i nakazał zwrot sprawy do niego.
Przewodniczący składu sędzia SN Józef Szewczyk w uzasadnieniu piątkowego wyroku powiedział, że uznanie czynu sędziego za sprawę o niskiej szkodliwości społecznej przez lubelski Sąd Apelacyjny było błędne. SA, ponownie rozpatrując sprawę, ma między innymi rozważyć, czy było to umyślne, czy nieumyślne działanie sędziego oraz zważyć, że przyniosło ono ujmę godności sędziego, choćby przez osłabienie zaufania co do jego bezstronności - nakazał Sąd Najwyższy.
Wypowiedź Suskiego
Sprawa zaczęła się we wrześniu 2016 roku od wypowiedzi posła PiS Marka Suskiego, że prezes PiS Jarosław Kaczyński nie ożenił się, "bo służył Polsce i nie chciał unieszczęśliwiać jakiejś kobiety, którą by pozostawiał, służąc Polsce". W reakcji sędzia Skwara z Sądu Okręgowego w Warszawie, na Twitterze warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia", zamieścił post: "Niczym Fuehrer. Też wszystko poświęcił dla narodu. Ein Volk, ein Reich, ein Fuehrer. To nawet nie jest już zabawne".
Wpis wzbudził krytykę, po czym został usunięty, a Skwara zrezygnował z funkcji członka zarządu warszawskiego oddziału Iustitii. Oświadczył, że był to "wyłącznie komentarz do wypowiedzi polityka, a nie ocena pana Jarosław Kaczyńskiego". Przeprosił wszystkich, którzy poczuli się urażeni, zaznaczając, że wpis zinterpretowano niezgodnie z jego intencją. - Przepraszam również wszystkich sędziów, których w ten sposób naraziłem na krytykę ze strony opinii publicznej i mediów - dodawał.
Ponieważ Skwara jest sędzią w Warszawie, kolegium stołecznego sądu okręgowego, które wyraziło dezaprobatę wobec wpisu, zwróciło się do sędziowskiego rzecznika dyscyplinarnego o podjęcie czynności wobec sędziego. Z wnioskiem do sądu dyscyplinarnego w sprawie Skwary wystąpił w marcu zastępca rzecznika dyscyplinarnego w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie. Uzasadnił to tym, że zachowanie Skwary przyniosło ujmę godności sędziego i naruszało powagę stanowiska sędziowskiego.
Wyrok Sądu Apelacyjnego
"Czyn obwinionego, jakkolwiek zasługujący na całkowitą dezaprobatę i w swej wymowie naganny (...), charakteryzuje się znikomym stopniem społecznej szkodliwości" - napisał SA w Lublinie w uzasadnieniu uchylonego w piątek przez SN wyroku. "Sam fakt nagłośnienia sprawy i prowadzenia postępowania dyscyplinarnego stanowił dlań [sędziego - przyp. red.] kolosalną dolegliwość" - dodano w uzasadnieniu uchylonego wyroku.
SA zaznaczył, że w przypadku porównań w kontekście Adolfa Hitlera "wymagana jest bardzo pogłębiona ostrożność i wstrzemięźliwość". "Przeciętny obywatel nie dysponuje zaawansowaną wiedzą historyczną na temat doktryny Josepha Goebbelsa - tak jak obwiniony, który podał, że jest pasjonatem historii II wojny światowej, przeczytał wiele książek z tej dziedziny, w tym 'Dzienniki' Josepha Goebbelsa" - głosi uzasadnienie.
"Sędzia Cezary Skwara interesuje się historią, dużo czyta z tej dziedziny. W tym czasie czytał wydane w Polsce 'Dzienniki' Josepha Goebbelsa, który używał identycznych sformułowań, jakie zostały użyte przez posła Marka Suskiego. Było to później wykorzystywane w III Rzeszy do kreowania wizerunku Adolfa Hitlera. Propagowano tezę, że Adolf Hitler nie zawarł związku małżeńskiego, bo wszystko poświęcił dla Rzeszy, bo nie chciał unieszczęśliwiać kobiety, z którą by się związał" - stwierdził sąd apelacyjny. Według niego użycie tego typu retoryki przez posła Suskiego wydawało się sędziemu Skwarze niedopuszczalne, dlatego zamieścił swój wpis.
Za okoliczność łagodzącą SA uznał przeprosiny Skwary. "Czytelne i niemalże natychmiastowe wyrażenie skruchy i zdystansowanie się od własnego działania w sposób oczywisty zminimalizowało negatywne skutki w sferze postrzegania środowiska sędziowskiego" - podkreślono.
Według SA, "relatywnie niewielka" była też liczba osób śledzących wpisy na Twitterze warszawskiego oddziału stowarzyszenia Iustitia. "W większości byli to przedstawiciele szeroko rozumianych zawodów prawniczych - co mogło utwierdzać obwinionego w przekonaniu, że przedmiotowy wpis zostanie zinterpretowany zgodnie z jego intencjami" - uzasadnił. "Komentarz nie był podpisany przez obwinionego, dlatego zinterpretowany został jako stanowisko Stowarzyszenia Iustitia" - przyznał SA.
"Jasne nawet dla niektórych przedszkolaków"
Sąd Najwyższy - Sąd Dyscyplinarny w piątek podważył to uzasadnienie. Ocenił, że obydwaj skarżący mieli rację - Sąd Apelacyjny w Lublinie dokonał błędnej oceny niskiej społecznej szkodliwości, z uwagi na czynniki ją wyznaczające.
SN przypomniał, że jest zamknięty katalog tych czynników, a błędem było zaliczenie do nich cech nieodnoszących się do czynu - opinii środowiskowej o obwinionym, dobrej opinii w pracy czy skruchy. "Dodatkowo jedne okoliczności [Sąd Apelacyjny - red.] przecenił, a innych nie docenił" - podkreślił sędzia przewodniczący. Nie oceniono na przykład skutków społecznych w odbiorze sądów i sędziów po wpisie - dodał.
- W odbiorze społecznym było oczywiste, że organizacja sędziów polskich porównuje Jarosława Kaczyńskiego do Fuehrera, a kogo nazywamy w Polsce Fuehrerem, jest jasne nawet dla niektórych przedszkolaków - ocenił sędzia Szewczyk. - Ta wypowiedź była spontaniczna, nieprzemyślana do końca, złożona anonimowo, ale była naprawdę niezbyt mądra - zaznaczył.
- Wszystkie te cechy i działania obwinionego sędziego, między innymi nieposzlakowana wcześniej opinia, rezygnacja z władz stowarzyszenia, powinny być brane pod uwagę, ale przy wymiarze kary, a nie przy ocenie społecznej szkodliwości czynu - wyjaśnił sędzia SN.
"Powściągliwość w demonstrowaniu emocji"
- Ponownej oceny wymaga też kwestia winy sędziego - podkreślił, uzasadniając zwrot sprawy - z dogłębnym przeanalizowaniem skarg i odpowiedzi obwinionego.
SN przypomniał wyrok w innej sprawie dyscyplinarnej, gdy sędzia zirytowany rozdziałem spraw w wydziale, w skardze na to, nie zachował należytej powściągliwości i kultury języka. Wówczas uznano, że jest to uchybienie godności urzędu.
- Etyka zawodowa sędziów nakazuje powściągliwość w demonstrowaniu emocji, szczególnie w sytuacji, gdy nieuzasadniona ekspresja naraża inne osoby na poniżenie ich honoru i godności - przypomniał sędzia Szewczyk.
Jak podkreślał w uzasadnieniu Sąd Najwyższy, "sędzia powinien w służbie i poza służbą unikać wszystkiego, co mogłoby osłabić zaufanie do jego bezstronności. Zaufanie do wymiaru sprawiedliwości - jako wartości nadrzędnej - wymaga ze strony sędziego daleko posuniętej ostrożności we wszystkich sferach, nie wyłączając dozwolonego udziału w debacie publicznej".
Według Szewczyka, gdyby wpis dotyczył niezależności sądów ocena byłaby inna, nawet przy kontrowersyjnej formie. - Ale przecież nie jest rolą stowarzyszenia sędziów polskich ocenianie pozostawania w starokawalerstwie tej czy innej osoby - stwierdził.
"Prestiż sądownictwa"
- Nagłośnienie czynu obwinionego - który komentował wypowiedź o charakterze politycznym, zinterpretowane jako porównanie Jarosława Kaczyńskiego do Adolfa Hitlera - przyniosło szkodę w prestiżu sądownictwa oraz wizerunku sędziów jako zaangażowanych po jednej stronie sporu politycznego - ocenił sędzia.
Po rozprawie sędzia Skwara powiedział, że nie chce komentować orzeczenia.
Sędziowskie procesy dyscyplinarne od dawna są jawne. Sąd dyscyplinarny może wymierzyć kary: upomnienia, nagany, obniżenia wynagrodzenia zasadniczego o 5-20 procent na czas od sześciu miesięcy do dwóch lat, przeniesienia do innego sądu bądź usunięcia z zawodu.
Autor: azb//now / Źródło: PAP