Ruchliwe skrzyżowanie w godzinach szczytu jest niebezpiecznym miejscem. Szczególnie, gdy spada na nie ściana z wyburzanego budynku. Wtedy pełne ręce roboty mają nie tylko sprzątacze, ale i prokuratura.
29 października we Wrocławiu, dzień jak co dzień. Samochody suną ulicami, ludzie spacerują chodnikiem. Walą się ściany.
To miało być kontrolowane wyburzenie. Wyszło... nie najlepiej. - Gdyby ta ściana spadła parę sekund później, mogłaby spaść na samochody. To jest cud, że na tym skrzyżowaniu nikogo nie było - mówi świadek wyburzania budynku w centrum Wrocławia.
Z ulicy do prokuratury
W tym fachu wypadki się zdarzają, to oczywiste. Ale dlaczego firma wyburzeniowa nie wystąpiła o zamknięcie ulicy? - Żaden wniosek o zamknięcie ulicy Wyszyńskiego do nas nie trafił - mówi Ewa Mazur z wrocławskiego zarządu dróg i utrzymania miasta.
Zdaniem innego świadka, robotników zgubiła opieszałość i pośpiech. - Poczekali na czerwone światło i nie przepuszczali samochodów.
I choć wydawało się, że wszystko się uda - po cichu i bez przeszkód, dźwig zaczepił o ścianę, powalając ją na jezdnię. Ulica została szybko posprzątana, ale na tym czyszczenie nieudolności się nie kończy. Sprawą zajęła się już bowiem prokuratura.
Źródło: TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn