Julia Pitera mogła się narazić swoimi wypowiedziami, bo podejmowała najtrudniejsze sprawy. W związku z jej działaniami będziemy świadkami zaskakujących informacji - powiedział w TOK FM szef MSWiA Grzegorz Schetyna.
Minister nie chciał na razie ujawnić o co chodzi. Odniósł się natomiast do spekulacji na temat ochrony dla Pitery. Sama zainteresowana zapewniała, że jej nie chce, choć ostatecznie czeka na decyzję przełożonych.
- Ochrona dla pani minister jest już zorganizowana. Nic jej nie grozi – powiedział Schetyna. Zastrzegł jednocześnie, że nie jest to ochrona BOR-u. Jest to ochrona policyjna przydzielona na polecenie komendanta stołecznego Jacka Olkowicza. Funkcjonariusze mają być zawsze w pobliżu Pitery, tak - by w razie konieczności, gdy poczuje się zagrożona - mogli jej pomóc.
Szef MSWiA podkreślił, że ochrona to następstwo policyjnych ustaleń, z których wynika, że samochód minister ds. przeciwdziałania korupcji został podpalony. Dodał, że ochrona jest też potrzebna z uwagi na to, że Pitera bada działalność instytucji państwowych, w tym CBA.
Zdarzały się podpalenia na Mokotowie
Tymczasem warszawska policja poinformowała, że na Mokotowie zdarzały się podpalenia takie, jak samochodu Pitery. Rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler powiedział, że funkcjonariusze ustalają, czy podpalenie auta Pitery miało związek z poprzednimi pożarami na Mokotowie. - Na razie niczego nie przesądzamy. Sprawdzanie, czy tego typu zdarzenia miały już miejsce w Warszawie, jest rutynowym działaniem - zastrzegł.
To, że auto Pitery zostało podpalone potwierdziły opinie dwóch biegłych z zakresu pożarnictwa i elektryki samochodowej. Zdaniem jednego z nich, przyczyną pożaru było "płomieniowe zewnętrzne podpalenie", drugi stwierdził natomiast, że znaleziona w pobliżu auta tkanina mogła być nasączona benzyną.
W KSP powołano specjalną grupę operacyjno-śledczą z policjantami z wydziałów kryminalnego, dochodzeniowo-śledczego, do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw oraz z warszawskiego CBŚ. Analizują oni m.in. nagrania z okolicznych kamer przemysłowych oraz od osób, które sfilmowały to zdarzenie. Przesłuchano już kilkunastu świadków. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów nie dostała na razie materiałów sprawy od policji, która ma pięć dni na wstępne czynności w sprawie.
Źródło: TOK FM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24