- W takich sprawach liczy sie postawa, gest i poczucie solidarności. Stąd ta deklaracja - powiedział minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna, odnosząc się do informacji, że Polska jest gotowa przyjąć 2 tysiące uchodźców. Rzecznik rządu przekazał wcześniej, że ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść pod koniec lipca.
Jak powiedział Schetyna, to są wstępne liczby. - Jesteśmy w tej puli europejskiej pokazując solidarność i wymiar ponadnarodowego wsparcia dla ofiar tragedii ostatnich miesięcy - dodał.
Podkreślił, że to był sygnał solidarności. - Trudno sobie wyobrazić sytuację, w której nie zadeklarowalibyśmy tak jak wszystkie pozostałe 27 krajów wsparcia w tej kwestii - powiedział. Dodał, że "Polsce też ktoś przez dziesięciolecia pomagał". - W takich sprawach liczy się postawa, gest i poczucie solidarności. Stąd ta deklaracja - podkreślił Schetyna.
Jak powiedział, Polska jest przygotowana na przyjęcie uchodźców, ale zaznaczył, że to będzie nowe wyzwanie.
"Wstępna deklaracja"
Wiceminister spraw wewnętrznych Piotr Stachańczyk poinformował w czwartek w Luksemburgu, że Polska będzie gotowa przyjąć dwa tysiące osób w ramach unijnych planów przesiedlania i relokacji uchodźców. Minister ds. UE Rafał Trzaskowski podkreślił, że chodzi o przyjmowanie uchodźców z państw, do których, ze względu na sytuację wewnętrzną, nie można ich odesłać, czyli z Syrii i Erytrei.
Jak mówił w piątek rano na antenie TVN24 rzecznik rządu Cezary Tomczyk, to wstępna deklaracja. - Te ustalenia są na poziomie ministra spraw wewnętrznych. Ostateczne deklaracje mają zapaść do końca lipca - wyjaśnił rzecznik.
Dodał, że wstępne deklaracje padły na czwartkowym nieformalnym spotkaniu ministrów spraw wewnętrznych w Luksemburgu.
Podkreślił, że ostateczne decyzje rządu będą podejmowane przy udziale wicepremiera Janusza Piechocińskiego. Wcześniej w "Jeden na jeden" w TVN24 szef ludowców mówił, że premier Ewa Kopacz nie konsultowała z nim decyzji ws. przyjęcia uchodźców.
Jak powiedział rzecznik rządu, to, że taka deklaracja padła na takim poziomie, to spory sukces rządu. - Początkowe założenia ze strony UE były takie, że mechanizmy zostaną narzucone z góry. Pani premier Kopacz nie zgodziła się na to - zaznaczył Tomczyk. Podkreślił, że koszty związane z pobytem uchodźców w Polce będą pokryte przez Unię Europejską. - Na początku chcemy uruchomić program pilotażowy i zobaczymy, jak on się będzie sprawdzał - dodał.
Tomczyk zaznaczył, że doraźną pomocą zostaną objęci tylko ci najbardziej potrzebujący, czyli uchodźcy uciekający przed wojną i prześladowaniami z Syrii i Erytrei. - Te osoby będą dobierane trochę na naszych zasadach. Będziemy mieli wpływ na to, kto przyjedzie do naszego kraju. Musimy mieć wpływ na to, żeby ewentualni uchodźcy mogli się w Polsce asymilować - powiedział.
"Nie mówimy o hurtowym przyjmowaniu"
Jak mówił na antenie TVN24 dr Wojciech Wilk z Polskiego Centrum Pomocy Międzynarodowej, przyjęcie 2 tys. uchodźców będzie dużym wyzwaniem dla Polski, ale zaznaczył, że jest ona 23. największą gospodarką na świecie. - Tak jak inne kraje rozwinięte, Polska też będzie musiała z czasem przyjmować uchodźców na swoje terytorium - dodał.
Wyjaśnił, że nie mówimy o przyjmowaniu hurtowym osób, które przepływają na łodziach przez Morze Śródziemne. - Mówimy o wybraniu przez polskich urzędników imigracyjnych uchodźców spełniających pewne kryteria, które polski rząd będzie musiał ustalić - powiedział dr Wilk. Dodał, że to mogą być osoby, które są obecnie w południowych krajach Europy, ale także w krajach poza europejskich.
Jak wyjaśnił, mowa jest o dwóch typach kryteriów. - Z jednej strony mówimy o kryteriach humanitarnych, czyli osoba nie może dłużej przebywać w kraju, w którym obecnie jest uchodźcą. Jej możliwości przeżycia tam są wyczerpane i nie ma możliwości powrotu do kraju swojego pochodzenia - mówił.
Dodał, że w tym momencie jako gest humanitarny otrzymuje ona możliwość rozpoczęcia nowego życia, w kraju, które zgadza się na jej przyjęcie. - Z drugiej strony kraj przyjmujący, jak Polska, ma swoje pewne kryteria, które pozwalają przyjąć na swoje terytorium tylko te osoby, które maja możliwość realnego wejścia w tkankę społeczną kraju. Podjęcie pracy, normalnego życia . A nie skupianie się na osobach, które trzeba będzie utrzymywać do końca życia - tłumaczył dr Wilk.
Jak powiedział, zgadza się z wyborem uchodźców z Syrii i Erytrei. - Są to kraje, w których sytuacja praw człowieka i prześladowanie ludności są największe - zaznaczył.
Autor: js/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24