Dwa zarzuty o charakterze korupcyjnym usłyszała była posłanka PO Beata Sawicka. We wtorek - po zakończeniu wszystkich czynności - śledczy zadecydują, czy wystąpią o areszt dla niej. Była posłanka noc spędzi w policyjnej izbie zatrzymań.
Pierwszy zarzut dotyczy podżegania do przestępstwa korupcyjnego i pomocnictwa w tym przestępstwie. - Beata S. miała namawiać osoby trzecie do wręczenia łapówki, a burmistrza Helu Mirosława W. do jej przyjęcia. Łapówka dotyczyła pośrednictwa w ustawieniu przetargu na nieruchomość o wartości 3 mln złotych na Półwyspie Helskim - poinformował prokurator z oddziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Poznaniu Andrzej Laskowski.
S. miała namawiać osoby trzecie do wręczenia łapówki, a burmistrza Helu Mirosława W. do jej przyjęcia Sawicka zarzut
Drugi zarzut dotyczy powoływania się na wpływy u burmistrza Helu i podjęcia się pośrednictwa w nabyciu tej nieruchomości. Laskowski podkreślił, że była posłanka zażądała przekazania jej korzyści majątkowej w wysokości 100 tys. złotych, przyjęła ją w dwóch ratach po 50 tys., przyjęła też inne wartościowe przedmioty, w tym wieczne pióro.
We wtorek prowadzone będą dalsze czynności procesowe z udziałem podejrzanej. Po ich zakończeniu prokuratura podejmie decyzję o ewentualnym wniosku o areszt.
Nie zdążyła sama pojechać na prokuraturę Posłankę zatrzymano na wniosek poznańskiego wydziału biura ds. przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej. Zatrzymania dokonali funkcjonariusze CBA.
Jak mówił w poniedziałek prokurator, podstawą zatrzymania była ranga stawianych posłance zarzutów popełnienia przestępstw o charakterze korupcyjnym. - Gdyby Sawicka sama stawiła się w prokuraturze, nie wykluczałbym również możliwości jej zatrzymania z uwagi na te zarzuty – dodał Laskowski.
W niedzielę Beata Sawicka powiedziała w TVN24, że w poniedziałek sama zgłosi się do prokuratury, mimo że nie dostała wezwania. Chciała iść sama, by, jak twierdziła, udowodnić, że się nie ukrywa i zaapelować, by rozpoczął się jej proces. - Nigdy nie uciekałam przed wymiarem sprawiedliwości. Sama wręcz pisałam do poznańskiej prokuratury, że w każdej chwili jestem dostępna pod moim adresem – powiedziała.
Nie zdążyła powtórzyć tego śledczym, bo rano zatrzymało ją CBA. Jak poinformował Tomasz Frątczak z CBA, Sawicka do tej pory nie zwróciła łapówki.
Graś: to niepotrzebna demonstracja siły Według Pawła Grasia z PO, zatrzymanie Sawickiej było niezrozumiałe.Jego zdaniem "taka demonstracja siły jest niepotrzebna", skoro posłanka sama przyjechała do Poznania z zamiarem zgłoszenia się do prokuratury. - Widać wyraźnie, że nie zamierzała niczego ukrywać, nie zamierzała wyjeżdżać za granicę, nie zamierzała uciekać od odpowiedzialności - powiedział Graś.
"Taśmy Sawickiej" W ostatnim tygodniu kampanii wyborczej CBA ujawniło nagranie operacyjne, na którym widać, jak Sawicka bierze łapówkę za ustawienie przetargu na sprzedaż działki na Helu. Liczyła też ona na robienie interesów w związku ze spodziewaną przez nią przyszłą prywatyzacją w służbie zdrowia.
Była posłanka PO odpowiedziała konferencją prasową, podczas której płacząc błagała szefa CBA, "aby nie linczował jej publicznie". Ujawniła też, że podający się za biznesmena funkcjonariusz CBA nawiązał z nią romans. Tej ostatniej informacji Biuro i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaprzeczyli.
Byłą posłankę PO i burmistrza Helu Mirosława W. funkcjonariusze CBA zatrzymali 1 października w momencie przyjmowania łapówki. Burmistrz Helu wziął 150 tys. zł. Obecnie przebywa w areszcie.
Źródło: tvn24.pl, PAP, Polskie Radio
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Bogdan Borowiak