Po przejściu fali kulminacyjnej w Sandomierzu służby monitorują wały rzeczne. Strażacy miejscami wypompowują wodę z wcześniej podtopionych miejsc. Woda stopniowo opada, a sytuacja się poprawia. Teraz przyjdzie czas na szacowanie szkód.
Jak oceniają lokalne władze, straty materialne spowodowane przez przejście fali kulminacyjnej w Sandomierzu nie są potężne.
"Byliśmy poddani próbie"
Okoliczna infrastruktura w pobliżu Wisły była budowana z myślą o tym, że znajduje się na terenach zalewowych. Pod niektórymi budynkami znajdują się specjalne podwyższenia, dzięki którym woda nie wlewała się do środka. - Jestem pewny, że najgorsze już za nami. Byliśmy poddani pewnej próbie - 7,24 [metrów - przyp. red.] to był stan Wisły dość wysoki, ale jeszcze nie panikowaliśmy. Było jeszcze dużo rezerwy - powiedział burmistrz Sandomierza Marcin Marzec.
- W tej chwili Wisła opada zgodnie z przewidywaniami. Mamy 578 na tę chwilę, jutro ma być 4,5 metra - podkreślił. - Bulwar Piłsudskiego wymaga posprzątania. Wymaga przede wszystkim odmulenia, oczyszczenia - dodał.
Prognozowane opady
Władze przyznają, że były przygotowane na więcej. Po powodzi w 2010 roku wały zostały umocnione oraz podwyższone.
Prognozowane przez synoptyków opady nadchodzące w tym tygodniu - jak przekonuje burmistrz - nie powinny zagrozić miastu kolejnymi zalaniami.
Fala wezbraniowa na Wiśle przeszła przez Sandomierz w niedzielę. Miała 740 cm, przekraczając stan alarmowy o 130 cm. Wieczorem stan wody opadł do 713 cm. Przewodniczący powiatowego sztabu kryzysowego, starosta sandomierski Marcin Piwnik zapewniał, że sytuacja jest opanowana.
Jak przekazał w niedzielę Piwnik, fala kulminacyjna na Wiśle do Sandomierza dotarła po godzinie 8.
Dodał też, że w powiecie nie odnotowano żadnych zniszczeń. - Wszystkie przecieki, jeśli chodzi o śluzy zostały usunięte. W Zawichoście oczekiwaliśmy wyższego poziomu wody, natomiast obecnie prowadzone są tam działania zapobiegawcze, absolutnie tam też nie ma zagrożenia, aby coś się miało złego wydarzyć - relacjonował Piwnik w niedzielę.
Autor: mart//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24