To najszybsze przejście ze świata polityki do biznesu. Małgorzata Sadurska ledwo opuściła gabinet prezydenta Andrzeja Dudy, a już weszła do zarządu PZU. Zmiana stanowiska teraz jej nie przeszkadza, choć jeszcze cztery lata temu otwarcie takie sytuacje krytykowała, nie zostawiając suchej nitki na politykach PO. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Niespełna cztery godziny upłynęły od przyjęcia dymisji Sadurskiej z funkcji szefowej Kancelarii Prezydenta do objęcia stanowiska członka zarządu spółki PZU. To bez wątpienia największy i najszybszy w ostatnich latach transfer z polityki bezpośrednio do państwowego biznesu.
- To nie jest kwestia nagrody za służbę, tylko docenienie umiejętności, doświadczeń - tak na gorąco w studiu programu "Tak jest" komentował ten transfer prezydencki minister Andrzej Dera. - Jest to spółka o znaczeniu strategicznym i w takiej spółce też muszą zasiadać osoby, które mają umocowanie polityczne - tłumaczył.
Zmiana zdania
Sama Małgorzata Sadurska miała w poniedziałek okazję, by wytłumaczyć Polakom, co wydarzyło się przez ostatnie cztery lata, że w kwestii obejmowania stanowisk w państwowych spółkach przez polityków tak diametralnie zmieniła zdanie. Dlaczego od totalnego krytyka sama stała się politykiem, której nazwisko zasiliło właśnie taką listę tyle, że za rządów PiS-u?
Jeszcze 21 listopada 2013 roku zwracała uwagę, że 428 członków Platformy Obywatelskiej, ich krewnych i znajomych pracowało w spółkach państwowych.
Prezydent Andrzej Duda, żegnając Sadurską, nie wspomniał o krytykowanym przez PiS nepotyzmie. Nie powtórzył wypowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z 2012 roku, gdy mówił, że "nepotyzm to nie jest istota demokracji, to jest patologia demokracji", ani dowcipu obecnego ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka: - "synku zapisz się do PO, bo inaczej będziesz nikim. Odpowiada syn do taty: tato, ale kim ja będę, kiedy się do PO zapiszę. No i odpowiada ojciec synowi: dalej będziesz nikim, ale za to na stanowisku i z dobrą pensją".
Pensja członka zarządu z PZU może wynosić około 90 tysięcy złotych miesięcznie, czyli ponad milion złotych rocznie.
"Nie ma o tym pojęcia"
- Oni na bezczela to robią - komentuje szef Nowoczesnej Ryszard Petru. - To jest rynek, który ma dużą konkurencję. PZU od wielu lat traci udziały w rynku. Sądzę, że osoba taka jak pani Sadurska w ogóle nie ma o tym pojęcia - dodaje.
Przewodniczący PO Grzegorz Schetyna zwraca z kolei uwagę, że gdyby taki transfer dotyczył urzędnika za czasów rządów PO, partia zostałaby "totalnie zaatakowana".
"Uczciwy i solidny polityk"
Sadurska o swoich kompetencjach mówić nie chciała. Od tygodnia wyliczają je byli koledzy z partii.
- Bardzo fajna dziewczyna. Znamy się od wielu lat - mówiła rzeczniczka PiS Beata Mazurek. - Jest przede wszystkim uczciwym i solidnym politykiem - oceniał marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Henryk Kowalczyk, minister w Kancelarii Premiera podkreślał, że nie może być dyskryminowany polityk, dlatego, że nim jest, jeśli ma stosowne kwalifikacje.
Sadurska z Kancelarii Prezydenta odeszła po zaledwie dwóch latach. Oficjalne powody nie padły. Nieoficjalnie wymieniany jest konflikt z szefem gabinetu Krzysztofem Szczerskim. Nową szefową kancelarii została Halina Szymańska.
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24