Kontrolę decyzji sędziów ws. przepustek udzielnych Marcinowi P. zlecił minister sprawiedliwości. We wtorkowym programie "Jeden na Jeden" w TVN24 Jarosław Gowin stwierdził, iż "nie może wykluczyć niedopełnienia obowiązków sędziego ws. przerw w odbywaniu kary przez Marcina P.". Minister wskazał też, że jeśli te podejrzenia by się potwierdziły, wobec sędziów powinny zostać wyciągnięte surowe konsekwencje dyscyplinarne, włącznie z pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu.
"To nieuprawnione twierdzenie"
W odpowiedzi - rzecznik gdańskiego sądu apelacyjnego stwierdził, że "decyzje, które były podejmowane przez sędziego znajdują uwarunkowanie w obowiązujących przepisach". - Mówienie w tej chwili, że to były decyzje nieprawidłowe jest nieuprawnionym twierdzeniem. Tym bardziej że czterokrotne przerwy w karze, które były udzielane Marcinowi P., za każdym razem były udzielane przy aprobującym stanowisku prokuratury - podkreślił. Jak wyjaśnił, kontrolującym decyzje sądu ze strony przeciwnej do osoby skazanej jest prokurator. - Prokurator te decyzje akceptował, żadne zażalenia do sądu apelacyjnego w tej sprawie nie wpłynęły - dodał.
Brazewicz zaznaczył jednocześnie, że to, czy można sędziom zarzucić rażące naruszenie prawa, może dopiero ustalić ewentualne postępowanie dyscyplinarne. - Jeżeli teraz wpłynie wniosek do rzecznika dyscyplinarngo o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego, wtedy podejmie on działania zmierzające do wyjaśnienia, czy doszło do przewinienia służbowego i potem dalsze decyzje - w zależności od wyniku tego postępowania - tłumaczył Brazewicz.
Jednocześnie wyjaśnił, że rzecznik dyscyplinarny może działać na wniosek ministra sprawiedliwości oraz prezesów sądów okręgowego i apelacyjnego. - Na razie wniosek nie wpłynął - stwierdził, zastrzegając, że wyniki zleconej przez ministra kontroli zostały przekazane resortowi wczoraj. - Jeżeli rzecznik dojdzie do wniosku, że można sędziemu zarzucić rażące naruszenie prawa, sprawa jest kierowana do sądu dyscyplinarnego i ten podejmuje decyzję, czy do tego doszło czy nie - tłumaczył.
Brazewicz przypominał, że 30 sierpnia minister sprawiedliwości zwrócił się do prezesa Sądu Apelacyjnego w Gdańsku o sprawdzenie w ramach nadzoru, jaki ta jednostka sprawuje nad sądami rejonowymi i okręgowymi w swoim okręgu, spraw związanych z odbywaniem kar przez Marcina P. i udzialanymi mu przepustkami. Jak poinformował, sprawozdanie z tej lustracji było gotowe 3 września i tego dnia zostało przesłane do Ministerstwa Sprawiedliwości oraz do sądów w Słupsku i Gdańsku - w celu wykorzystania go przy postępowaniach wyjaśniających i dyscyplinarnych. Rzecznik przypomniał jednoczenie, że w sąd w Słupsku udzielał Marcinowi P. przepustek, natomiast w gdańskim sądzie - działał kurator, który udzielał informacji sędziemu, które były podstawą do udzielania przerw w odbywaniu kar pozbawienia wolności.Bo spalił się dom i trzeba utrzymać rodzinę
Brazewicz zapewnił, że - jak wykazała przeprowadzona kontrola - za każdym razem, gdy sąd decydował o przepustce dla Marcina P. - dysponował pełną dokumentacją i wywiadem kuratora w tej sprawie. - Za każdym razem sąd otrzymywał informacje, że Marcin P. utrzymuje kontakty z kuratorem. Za każdym razem jako powód podawano jego trudną sytuację rodzinną - mówił sędzia.
Jak wyjaśnił, powodem pierwszej przewy był pożar domu, w którym mieszkała teściowa Marcina P. i konieczność pomocy tej kobiecie oraz żonie P. w zabezpieczeniu środków do życia, zapewnieniu miejsca zanieszkania, remontu, itd. - Te okoliczności są sprawdzone. Jest w aktach informacja ze straży pożarnej , że faktycznie doszło do tego pożaru - dodał.
Z kolei pytany o podstawę zawieszenia kary pozbawienia wolności, odpowiedział, że były to dokumenty, z których wynikało, iż na rzecz poszkodowanych banków zostały wpłacone zaległe należności.
Marcin P. odbywał w Ustce karę zasądzoną przez sąd w Starogardzie Gdańskim, który za sprawę wyłudzania kredytów skazał go na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Karę jednak odwiesił, gdy P. nie spełnił zaleceń sądu - nie naprawił wyrządzonej przez siebie szkody. Do zakładu w Ustce P. trafił 16 lutego 2009 r. Dwa tygodnie wcześniej zdążył zarejestrować w KRS spółkę Amber Gold.
Jak informowało wcześniej RMF FM, szef Amber Gold spędził wówczas za kratkami cztery miesiące. Miał siedzieć dłużej, ale sąd wypuszczał go na przepustki i ostatecznie zawiesił karę.
Autor: mon//gak / Źródło: TVN24, RMF FM