Gdzie leży granica, za którą rodzic nie ma prawa ingerować w sprawy swojego dziecka? Portugalski sąd uznał, że zostaje ona przekroczona w chwili, gdy publikuje jego zdjęcia w sieci. Dziecko ma bowiem prawo do pozostania anonimowym. Nie jest przedmiotem, a dodatkowo może być w ten sposób narażone na ataki ze strony pedofilów. Tymczasem w Polsce co czwarta para publikuje nagie lub półnagie zdjęcia swoich dzieci - wynika z badań. Materiał magazynu "Polska i świat".
Portugalski sąd zakazał rodzicom pewnej 12-latki umieszczania w sieci jej zdjęć.
Sąd orzekł, że "dziecko nie jest przedmiotem, który należy do rodzica i ma prawo pozostać anonimowe w miejscach takich jak internet". "To właśnie obowiązkiem rodzica jest ochrona wizerunku swojego dziecka" - dodano w uzasadnieniu.
Nierozsądni
Mecenas Wojciech Wiza uważa, że wyrok portugalskiego sądu jest "bardzo mądry". - Sąd powinien wkraczać tam, gdzie brak jest zdrowego rozsądku. Czasami jak oglądamy niektóre portale społecznościowe to widać, że ludziom, którzy wrzucają pewne rzeczy, zdrowego rozsądku brak - tłumaczy.
"Brak rozsądku" oznacza przede wszystkim publikowanie nagich lub półnagich zdjęć dzieci, np. z wakacji. Same w sobie niewinne, mogą one jednak trafić w niepowołane ręce. Na to również zwrócił uwagę portugalski sąd, orzekając w badanej sprawie.
"Rosnąca w ostatnich latach popularność i zasięg portali społecznościowych sprawia, że są one miejscem, za którego pośrednictwem przestępcy seksualni szukają potencjalnych ofiar" - stwierdził sędzia w uzasadnieniu wyroku.
Łukasz Wojtasik z fundacji "Dzieci niczyje" mówi, że pedofile takie zdjęcia w sieci znajdują, "mogą zainteresować się takim dzieckiem albo mogą skorzystać z takich zdjęć i zamieścić je w swoich kolekcjach".
Z badań fundacji "Dzieci niczyje" wynika, że co czwarta para w Polsce publikuje w portalach społecznościowych zdjęcia swoich dzieci nago lub w bieliźnie.
Autor: adso/ja / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24