Zatrzymanie przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego profesora Waldemara G., w kwietniu ubiegłego roku, wstrząsnęło światem prawniczym. Dopiero teraz - po sporządzeniu przez prokuraturę aktu oskarżenia w czerwcu - stołeczny Sąd Apelacyjny zgodził się zmienić aresztu na poręczenie majątkowe.
Płatna protekcja
W chwili zatrzymania Waldemar G. był znanym prawnikiem, rektorem Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji, wykładowcą toruńskiej uczelni Tadeusza Rydzyka, który z sukcesem prowadził własną kancelarię.
W szczytowym momencie swojej zawodowej kariery reprezentował rząd Mateusza Morawieckiego w postępowaniach przed Trybunałem Unii Europejskiej w Luksemburgu.
Według dowodów zebranych przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, pod nadzorem podkarpackiego pionu przestępczości zorganizowanej Prokuratury Krajowej, równolegle prowadził przestępczą działalność. Pomagały mu dwie współpracownice, które również zostały objęte aktem oskarżenia.
Klientce, której mąż został tymczasowo aresztowany, pan G. obiecał, że załatwi uchylenie aresztu. Nie mówił jednak o drodze prawnej, powoływał się na znajomości i możliwości, jakie ma w sądzie. Za uzyskanie odmownej decyzji sądu o tymczasowym aresztowaniu zażądał 50 tysięcy. W kolejnej sprawie, także dotyczącej aresztu, chciał 200 tysięcy- tak opisywał czyny z akt oskarżenia prokurator Rafał Teluk, kierujący pracą podkarpackiego pionu przestępczości zorganizowanej
Trio miało się powoływać na wpływy, znajomości w służbach specjalnych, prokuraturach oraz sądach.
Wyłudzone ponad dwa miliony
Rola dwóch kobiet - według prokuratury - polegała na pomocy w poszukiwaniu klientów dla profesora. Prowadziły też sprawy klientów, choć jedna z nich nie była prawnikiem a jedynie pracownikiem jego kancelarii.
Z aktu oskarżenia wynika, że trio w ten sposób wyłudziło od klientów kwotę 2,3 miliona złotych przez trzy lata swojej działalności. W trakcie śledztwa tak profesor, jak jego współpracownice nie przyznali się do popełnienia przestępstw. Ich proces będzie się toczył przed warszawskim sądem okręgowym.
Zeznawał w sprawie Funduszu Sprawiedliwości
We wrześniu ubiegłego roku portal Goniec.pl ujawnił, że profesor zeznawał także w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości. Według dziennikarzy profesor zeznał, że Zbigniew Ziobro osobiście załatwiał dla niego pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
Jak podano, najpierw - za pośrednictwem wiceministra sprawiedliwości Marcina Romanowskiego - próbował załatwić pieniądze z funduszu na jedną z parafii, a gdy wiceminister odmówił, profesor osobiście skontaktował się z ministrem Ziobro.
"Jak wynika z dalszych zeznań – w trakcie bezpośredniego spotkania Ziobro miał zapewnić Waldemara G., że spełni prośbę o przekazaniu pieniędzy na wskazaną przez adwokata parafię i jednocześnie zaznaczył, aby w takich sprawach zawsze zgłaszał się do niego (tj. Zbigniewa Ziobry), gdyż to on decyduje o tym, na co zostają przeznaczone środki z Funduszu Sprawiedliwości" - napisał Goniec.pl.
Autorka/Autor: Robert Zieliński
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock