Obrzucić kogoś błotem, a niech się tłumaczy - to jest przykład działania pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej - mówił w TVN24 Piotr Prusinowski, prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. Jak dodał, z Manowską nie rozmawiał w cztery oczy od ponad roku, a taki "brak jakichkolwiek relacji istnieje od wielu, wielu lat".
We wtorek grupa 37 sędziów Sądu Najwyższego opublikowała stanowisko "w związku z sytuacją w wymiarze sprawiedliwości". Sędziowie wystosowali szereg "wezwań", "mając na względnie konieczność przywrócenia praworządnego działania organów władzy publicznej", w tym samego SN. Chcą między innymi odejścia pierwszej prezes SN i prezesów izb Cywilnej, Karnej oraz Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Wezwali też sędziów powołanych przy udziale neo-KRS do powstrzymania się od orzekania.
CZYTAJ WIĘCEJ: Wspólne stanowisko 37 sędziów Sądu Najwyższego
Gościem "Rozmowy Piaseckiego" był w środę jeden z sygnatariuszy tego dokumentu - Piotr Prusinowski, prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Jak mówił, nie jest to apel z nadzieją sprawczości, ale "świadectwo ginącego gatunku". - Dzisiaj tych podpisów pod tym apelem jest 37. To są praktycznie wszyscy najstarsi stażem sędziowie - wskazywał.
- Uznaliśmy, że warto dawać świadectwo po to, żeby może w przyszłości na tych świadectwach zbudować nowy Sąd Najwyższy - powiedział Prusinowski.
Rozmowy z Manowską? Prusinowski: od ponad roku nie mam kontaktu
Był też pytany, czy spotkał się z Małgorzatą Manowską, pierwszą prezes SN, po tym, jak krytykowała go za działania w sprawie mandatu Mariusza Kamińskiego. - Nie. Z prezes Manowską, poza jakimiś takimi spotkaniami instytucjonalnymi, czyli na przykład kolegium, to praktycznie nie mam kontaktu od ponad roku - odpowiedział. Jak dodał, "taki stan faktyczny, brak właściwie jakichkolwiek relacji, istnieje od wielu, wielu lat".
- Pani prezes zarzucała, że działałem w porozumieniu z panem marszałkiem (Hołownią - red.). Trudno to komentować. (...) To jest właśnie taki przykład działania pani prezes Manowskiej: obrzucić kogoś błotem, a niech się tłumaczy - mówił gość TVN24.
Prusinowski potwierdził też, że kwestia mandatu Mariusza Kamińskiego jest "zamknięta" w Izbie Pracy. Dopytywany, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej zajmuje się jeszcze tą sprawą, odparł: - Tego nie wiem.
Prusinowski przytoczył przykład, by "pokazać model" działania Manowskiej. - Wczoraj otrzymałem trzy zawiadomienia, że pani prezes Manowska przejęła w biurze podawczym trzy pisma skierowane do Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. I to nie w jakichś medialnych sprawach, tylko w sprawie zwykłych obywateli. Uznała, że te wnioski, które adwokat w tej sprawie składa, są, można powiedzieć, godzą w neosędziów i dlatego przejęła i przekazała do Izby Kontroli Nadzwyczajnej - powiedział.
Prusinowski: każde orzeczenie dzisiaj wydane przez neosędziów jest dotknięte nieważnością
Prowadzący zapytał Prusinowskiego, czy wyobraża sobie jakiś sposób na "wtopienie" neosędziów do stanu sędziowskiego i rozwiązanie ich problemu w polubowny sposób. - Powiem tak, z punktu widzenia prawnego myślę, że to nie jest możliwe, bo prawnik działa zerojedynkowo - odparł.
Jak powiedział, "wierzy, że to są sędziowie i uznaje powołanie dokonane przez pana prezydenta". - Natomiast sposób ich powołania, procedura, w jakiej zostali powołani, jest dramatyczna. Ona dyskwalifikuje ich z możliwości orzekania - podkreślił.
- Aczkolwiek, żeby być całkowicie uczciwym, jakaś część tych neosędziów to są wybitni fachowcy, wybitni specjaliści. Ja sobie mogę pomarzyć (...), żeby po określonej weryfikacji z częścią z tych neosędziów siąść, sądzić - dodał.
Zaznaczył, że "każde orzeczenie dzisiaj wydane przez neosędziów jest dotknięte nieważnością". - Każdy sędzia w Polsce ma prawo powiedzieć: "ten wyrok mnie generalnie nie obowiązuje, ponieważ mam uchwałę trzech połączonych izb SN, gdzie czarno na białym stoi, że orzeczenie wydane przez neosędziego jest dotknięte nieważnością" - mówił Prusinowski.
Prusinowski o różnicach między "starymi" a "młodymi" sędziami SN
Prusinowski mówił też o różnicach między "starymi" a "młodymi" sędziami SN. - Ta stara część to są ludzie, którzy są wypadkową stanu sędziowskiego, ale również społeczeństwa. To są ludzie pochodzący z całej Polski, mający różne poglądy, różne światopoglądy - mówił.
- Natomiast gdyby się przyjrzeć tej nowszej części Sądu Najwyższego, tam dobrano te osoby według jednego wzorca. Oni bardzo podobnie myślą na temat na przykład uczestnictwa Polski w Unii Europejskiej. Z reguły są krytyczni wobec Unii Europejskiej. Bardzo podobnie myślą, jeżeli chodzi o kwestie światopoglądowe. Są konserwatystami, ewidentnie również w dziwny sposób mają bardzo liczne powiązania z politykami poprzednich władz - wskazywał Prusinowski.
- Każdy nowoczesny kraj musi mieć Sąd Najwyższy, który jest oazą różnorodności, która to różnorodność w formie dialogu prowadzi do jakiejś jednolitości - podkreślał sędzia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24