Ze strony Sądu Najwyższego zniknął w poniedziałek komunikat z oświadczeniem tak zwanych starych sędziów, wyrażającym zastrzeżenia do procedury wyboru kandydatów na pierwszego prezesa SN. - Został umieszczony na stronie z pomięciem drogi służbowej. Bez akceptacji - mówił pełniący wówczas obowiązki pierwszego prezesa Aleksander Stępkowski. Argumentował, że komunikat "musiał po prostu poczekać na uzupełnienie" o jego stanowisko. Ostatecznie tego samego dnia oświadczenie wróciło na stronę, a stanowisko Stępkowskiego zostało opublikowane osobno.
W sobotę Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybrało pięcioro kandydatów na pierwszego prezesa SN. Prezydent Andrzej Duda zdecydował o powołaniu spośród nich sędzi Małgorzaty Manowskiej, która we wtorek otrzymała z jego rąk nominację. Po sobotnich obradach jednak grupa 50 sędziów Sądu Najwyższego zaprezentowała wspólne oświadczenie - wygłoszone przez sędziego, byłego rzecznika SN Michała Laskowskiego - w którym wskazała na zarzuty wobec procedury wyłaniania kandydatów przez zgromadzenie.
Sędziowie poinformowali także o skierowaniu do prezydenta Andrzeja Dudy pisma informującego, że w związku z brakiem podjęcia uchwały o przedstawieniu mu kandydatów przez zgromadzenie "etap postępowania prowadzącego do powołania Pierwszego Prezesa SN w części należącej do właściwości Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN (…) nie został ukończony" oraz że to podjęcie uchwały "otwiera drogę Prezydentowi RP do skorzystania z kompetencji do powołania Pierwszego Prezesa SN sposób kandydatów przedstawionych uchwałą Zgromadzenia Ogólnego Sędziów SN i tworzy stabilną podstawę do realizacji tej kompetencji".
"Ten komunikat nie zniknął. On z powodów technicznych musiał po prostu poczekać"
W poniedziałek pracownicy biura prasowego Sądu Najwyższego dostali informacje o potrzebie zdjęcia ze strony internetowej sądu komunikatu, w którym znalazło się oświadczenie i pismo tak zwanych starych sędziów.
Pełniący wówczas obowiązki pierwszego prezesa Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski pytany o tę sytuację na poniedziałkowej konferencji prasowej, przekonywał, że "ten komunikat nie zniknął". - On z powodów technicznych musiał po prostu poczekać na uzupełnienie - wyjaśniał. Dodał, że miało do niego zostać dodane "stanowisko pełniącego obowiązki pierwszego prezesa". - Wszyscy będą mogli nadal zapoznać się z pełną treścią tego (pisma - red.) - mówił.
Po chwili Stępkowski pytany, "dlaczego musiał zostać usunięty, żeby zostać uzupełniony", kiedy "zwykle pojawiał się po prostu nowy komunikat", stwierdził, że "nie musiał zostać zdjęty". - Natomiast komunikat został umieszczony na stronie z pomięciem drogi służbowej. Bez akceptacji osoby, która pełniła obowiązki. Obecnie (ja - red.) pełnię obowiązki rzecznika Sądu Najwyższego - mówił.
Stępkowski powiedział, że "ubolewa, że dzisiaj (w poniedziałek - red.) stała się rzecz, która nie powinna mieć miejsca". - Niesubordynacja - ocenił. Pełniący obowiązki pierwszego prezesa SN nie chciał jednak wyjaśnić, co dokładnie miałoby to oznaczać.
Oświadczenie ponownie na stronie. Stanowisko Stępkowskiego w osobnym komunikacie
Jeszcze w poniedziałek oświadczenie i pismo sędziów pojawiły się znów na stronie SN. W osobnym komunikacie opublikowane zostało natomiast stanowisko p.o. pierwszego prezesa SN sędziego Aleksandra Stępkowskiego.
Komentując tę sytuację, były rzecznik SN sędzia Michał Laskowski uznał w rozmowie z TVN24, że "wydaje się to dosyć jasne, żeby publikować wszelkie dokumenty, która mają istotne znaczenie dla życia sądu". - Tutaj tak było, bo przecież to nie jakiś pojedynczy sędzia, coś mu przyszło do głowy, tylko duża grupa składała to oświadczenie - zauważył.
- Ale jak rozumiem, ten błąd czy ta sytuacja została naprawiona jednak w jakiś sposób. Mam nadzieję, że praktyka dotychczasowa - z pełną transparentnością i pokazywaniem wszelkich aspektów życia Sądu Najwyższego, także tych, które mogą się wydawać niewygodne, zostanie utrzymana - powiedział Laskowski.
"Czynione zarzuty nie mają żadnych podstaw w obowiązujących przepisach prawa"
Sędzia Stępkowski w swoim stanowisku napisał, że "w odpowiedzi na dezinformujące opinię publiczną wypowiedzi, które kwestionują fakt zakończenia procedury wyłaniania przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN w dniu 23 maja br., stanowczo oświadczam, iż czynione zarzuty nie mają żadnych podstaw w obowiązujących przepisach prawa". Wymienił on w punktach osiem argumentów, mających potwierdzać jego opinię.
Stępkowski przekonywał, że "jedynym celem Zgromadzenia Ogólnego obradującego w tym nadzwyczajnym trybie jest wyłonienie kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, którego tryb określa art. 13 ustawy o Sądzie Najwyższym oraz Regulamin Sądu Najwyższego". Dodał też, że "jedynym powodem, dla którego Zgromadzenie to nie odbyło się w ustawowym terminie, jest decyzja ustępującej Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego".
Sędzia zauważył, że "przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego spotykał się w trakcie realizacji tych ustawowych obowiązków z szeregiem trudności ze strony sędziów, którzy usiłowali wymóc w drodze głosowania stosowanie innych procedur niż te, które przewiduje prawo". "Miało to miejsce m.in. poprzez lekceważenie zarządzeń Przewodniczącego Zgromadzenia Ogólnego określających sposób głosowania nad składem komisji skrutacyjnej" - ocenił.
"Podkreślić należy, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, które odbywało się w dniach 8-23 maja br., cechowało się bezprecedensową transparencją obrad. Społeczeństwo za pośrednictwem mediów mogło oglądać nie tylko obrady, ale też sam akt głosowania oraz pracę komisji skrutacyjnej. Dzięki temu uczciwość wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego nie może ulegać najmniejszej wątpliwości" - czytamy o oświadczeniu.
Zdaniem Stępkowskiego "wniosek o to, by dokonać przedstawienia kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego w formie uchwały Zgromadzenia Ogólnego, nie znajdował podstaw normatywnych".
"W myśl art. 13 § 7 ustawy o SN, 'niezwłocznie po wybraniu kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego albo inna osoba wskazana przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego przekazuje Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej listę kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego'. Wbrew twierdzeniom grupy sędziów Sądu Najwyższego przepis ten bynajmniej nie ustanawia obowiązku poddania pod głosowanie tego, kto przedstawia Prezydentowi RP listę kandydatów, choć dopuszcza, by była to inna osoba niż przewodniczący Zgromadzenia" - wskazał sędzia Stępkowski.
Dodał, że "skoro przewodniczący Zgromadzenia Ogólnego mógł osobiście przekazać listę kandydatów Prezydentowi RP, jak również z uwagi na konieczność uczynienia tego w sposób niezwłoczny, nie było podstaw do zarządzenia głosowania w przedmiocie tego wniosku".
Źródło: TVN24, tvn24.pl