Wojskowe Służby Informacyjne nie reagowały, gdy oficer KGB Władimir Ałganow prowadził w Polsce interesy - pisze "Rzeczpospolita". WSI nie reagowały nawet w 1995 roku, już po "aferze Olina".
Jak pisze dziennik, Władimir Ałganow, kadrowy oficer kagiebista, miał firmę prowadzącą w Polsce interesy w sektorze paliwowym. Działalność radzieckiego szpiega była tolerowana także po 1995 roku, kiedy wybuchła sprawa Józefa Oleksego. - To niepojęte, jak można było tolerować Ałganowa po 1995 roku, gdy jego rola w Polsce była już świetnie znana - ocenia jeden z weryfikatorów.
Na nowe dokumenty w archiwach WSI weryfikatorzy natrafili dzięki informacjom, jakie przekazali im byli funkcjonariusze. - Po publikacji pierwszego raportu żołnierze WSI zrozumieli, że działania komisji weryfikacyjnej nie są zasłoną dymną, że jest decyzja państwa, by te służby naprawdę rozliczyć - mówi gazecie przedstawiciel komisji weryfikacyjnej. - I zaczęli mówić.
W drugiej części raportu ma być dogłębnie opisany wątek mafii paliwowej. Teza podstawowa brzmi: wojsko i służby wojskowe były główną strukturą, wokół której powstała mafia paliwowa. To na terenach wojskowych istniały instalacje potrzebne do prowadzenia paliwowego biznesu. - Generał Dukaczewski zataił przed komisją orlenowską i władzami państwowymi skalę zaangażowania wojska w proceder paliwowy. Posłowie żądali od niego informacji, a on w kolejnych notatkach zmniejszał liczbę żołnierzy biorących w tym udział. Na koniec mówił, że to może jedna osoba - twierdzi informator dziennika z komisji.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24