- Moją intencją nie było pouczanie pana prezydenta - tłumaczył w czwartek wypowiedziane dzień wcześniej słowa rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski. Sędzia powiedział w środę, że stan prawny w Polsce zakłada, że prezydent mógłby w przyszłości odpowiedzieć przed Trybunałem Stanu, gdyby nie poczekał na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie sędziów Sądu Najwyższego. Zaznaczył jednak, że "nie ośmieliłby się nigdy ostrzegać prezydenta".
W związku ze zwróceniem się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z pytaniami Sąd Najwyższy zdecydował się zawiesić stosowanie trzech przepisów ustawy o SN. Jak poinformował 2 sierpnia rzecznik Sądu Najwyższego Michał Laskowski, decyzja ta powinna spowodować, że zarówno Krajowa Rada Sądownictwa, jak i prezydent do czasu rozstrzygnięcia kwestii zadanych w pytaniach, nie będą podejmować czynności w sprawie sędziów, którzy ukończyli 65. rok życia.
Rzecznik SN, sędzia Michał Laskowski w programie "RZECZoPOLITYCE" dziennika "Rzeczpospolita" pytany był o to, co się stanie, jeżeli prezydent i KRS zignorują ostatnie orzeczenie Sądu Najwyższego.
Stwierdził tam, że Krajowa Rada Sądownictwa i prezydent Andrzej Duda do czasu rozstrzygnięcia pytań prejudycjalnych przez TSUE, powinni wstrzymać się z decyzjami dotyczącymi przechodzenia sędziów SN w stan spoczynku, którzy odwołali się od negatywnych opinii KRS.
- Organy państwa powinny uszanować decyzję Sądu Najwyższego i wstrzymać się z wszelkimi innymi decyzjami do czasu rozstrzygnięcia tej kwestii (pytań SN do TSUE - red.) - wyjaśnił sędzia. Jego zdaniem, jeśli prezydent i KRS nie zastosują się do postanowienia SN, będzie to "delikt konstytucyjny". - Będzie to złamanie prawa z potencjalnymi, jakimiś formami odpowiedzialności w przyszłości - wskazał. Dopytywany w środę, jakie konsekwencje może ponieść prezydent, jeśli nie poczeka na decyzję TSUE, Laskowski stwierdził, że "istnieje potencjalna odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu".
- Mówimy oczywiście teoretycznie, ale jeśli przeczytać przepisy o odpowiedzialności prezydenta w konstytucji i całe piśmiennictwo z tym związane, to jest to przypadek, który ewentualnie kwalifikuje się do takiego postępowania - oświadczył Laskowski.
"Nie grożenie, a przypomnienie"
W czwartek sędzia Laskowski na antenie TVN24 odniósł się do swoich słów z programu "RZECZoPOLITYCE".
- Mamy Trybunał Stanu, są określone procedury. Są one jak dotąd mało skuteczne, bo jeśli się zajrzy do historii Trybunału Stanu to zobaczy się, że wydano dopiero jedno orzeczenie, a w szeregu postępowań nie zakończyła się żadna sprawa - stwierdził Laskowski.
Dlatego przypomniał, że w środę mówił o "teoretycznej odpowiedzialności".
- Moją intencją nie było pouczanie pana prezydenta czy przypominanie mu o potencjalnej odpowiedzialności. Wyjaśniałem tylko stan prawny. Nie ośmieliłbym się nigdy pouczać czy ostrzegać pana prezydenta przed odpowiedzialnością - zaznaczył.
- Moją intencją nie było grożenie komukolwiek i jeśli się spokojnie posłucha tego co powiedziałem, to rozsądny człowiek raczej tak tego nie odbierze - wskazał.
Autor: akw/adso / Źródło: RZECZoPOLITYCE, PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24