Prokuratura zakończyła śledztwo w sprawie sprzedaży dzieciom tabletek na zmianę płci, a sąd umorzył warunkowo postępowanie wobec jedynej oskarżonej - podało w środę TOK FM. Doniesienie w tej sprawie we wrześniu 2020 roku złożył rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak.
Na początku września 2020 roku rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 mówił między innymi o edukacji seksualnej w szkołach. - A czy zagwarantuje pan, że wpuszczamy edukatorów do 20 tysięcy szkół i (że nie) będą wprowadzali takich treści, jak chociażby w Poznaniu, że wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, któremu dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy? - pytał. Według Pawlaka takie sytuacje "zdarzały się i były ostatnio rozpisywane w mediach".
Czytaj także: Edukatorzy seksualni dają dzieciom środki na zmianę płci – twierdzi Rzecznik Praw Dziecka. Nie ma dowodów
Kolejnego dnia Biuro Rzecznika Praw Dziecka poinformowało w komunikacie, że RPD "skierował do Prokuratury Krajowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa nielegalnej sprzedaży osobom małoletnim środków farmakologicznych wspomagających modyfikację płci". Uzasadniając zawiadomienie, Mikołaj Pawlak powołał się na artykuł "Zmień sobie płeć, dzieciaku", opublikowany w sierpniowym wydaniu "Tygodnika Solidarność". Jak podało biuro, napisano w nim, że "na internetowych czatach dla transaktywistów osoby małoletnie - na przykład 14-letnia dziewczynka - są informowane między innymi o nielegalnych sposobach zdobycia środków hormonalnych mających wpływać na cechy płciowe".
Sąd warunkowo umorzył sprawę
Radio TOK FM podało w środę, że prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie, a sąd umorzył warunkowo postępowanie wobec jedynej oskarżonej.
Jak napisał TOK FM, z lakonicznego komunikatu przesłanego przez rzeczniczkę Prokuratury Okręgowej w Warszawie wynikało, że śledztwo jest zakończone, a "zarzuty postawiono jednej osobie, która miała handlować lekami w internecie bez zezwolenia".
Czytaj także: Prezydent Poznania: słowa RPD to zupełne bzdury. Pawlak zawiadamia prokuraturę, ale nie w sprawie edukatorów
"Leki, zawierające również hormony, podejrzana sprzedała 2 osobom" - napisano w piśmie, które cytuje TOK FM. Rozgłośnia dodała, że od prokuratury nie mogła się między innymi dowiedzieć, czy miało to cokolwiek wspólnego z namawianiem dzieci do zmiany płci i czy leki były sprzedawane nieletnim.
TOK FM przekazało, że prezes Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie trafiły akta sprawy przesłał dokumenty , z których wynika, że sprawa jest zakończona. "Prokurator Skrzyniarz - w e-mailu przesłanym do nas - nie wspomniała, że śledczy sami wystąpili z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Prokurator prowadzący stwierdził, że szkodliwość społeczna oraz wina oskarżonej 'nie są znaczne'" - czytamy w publikacji rozgłośni.
Czytaj także: Rzecznik Praw Dziecka "opuścił dzieci, gdy był najbardziej potrzebny". "Domagamy się dymisji"
Według TOK FM prokuratorzy przeanalizowali informacje zawarte w artykule "Tygodnika Solidarność", "a do akt załączono też szereg screenów z rozmów na zamkniętej grupie". Dodano, że na tej podstawie śledczy ustalili, że bezrobotna mieszkanka Piotrkowa Trybunalskiego chciała odzyskać chociaż część pieniędzy za zakupione leki do hormonalnej terapii zastępczej stosowane między innymi przez kobiety podczas menopauzy. Stąd pomysł, żeby sprzedać je w internecie.
TOK FM przekazało, że wniosek o warunkowe umorzenie postępowania nie zawiera ani słowa o zachęcaniu do stosowania tych leków u dzieci ani o tym, by lek był nieletnim proponowany. "Nie ma w nim wzmianki o 'edukatorach seksualnych' lub innych osobach, które miałyby zachęcać do stosowania leków w celu zmieniania płci" - napisała rozgłośnia. Dodała, że z ustaleń w tej sprawie nie wynika też, by prokuratorzy badali sprawę edukatorów z Poznania, o czym mówił Rzecznik Praw Dziecka.
Źródło: TOK FM, TVN24