"Solidarność spotykała się z komunistami. Pokazuję, że z wrogiem się rozmawia"

Ryszard Petru był gościem "Kropki nad i"
Ryszard Petru był gościem "Kropki nad i"
Źródło: tvn24

- Uważam, że na tym polega dojrzałość polityków. Nawet jak się bardzo nie lubią, to się spotykają i rozmawiają - mówił w "Kropce nad i" Ryszard Petru. Przewodniczący Nowoczesnej tłumaczył w ten sposób swój udział w poniedziałkowym spotkaniu liderów politycznych w sprawie kryzysu sejmowego. Dodał, że jego ugrupowanie nadal uznaje budżet przyjęty 16 grudnia w Sali Kolumnowej za "nielegalny".

W rozmowach zorganizowanych w poniedziałek przez marszałka Senatu wzięli udział także m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński czy prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Nie pojawił się żaden przedstawiciel PO - Grzegorz Schetyna był tego dnia w Opolu.

Ryszard Petru mówił w "Kropce nad i", że podczas wspomnianego spotkania zadeklarował, iż Nowoczesna nie będzie w przyszłości blokowała mównicy sejmowej.

- Ale na tej sali (plenarnej - red.) jesteśmy, bo żadne porozumienie nie zostało zawarte - powiedział Petru, nazywając protest posłów "symbolicznym".

Dodał, że dziwi się tym, którzy za lepsze rozwiązanie uważają brak jakichkolwiek rozmów w sprawie rozwiązania kryzysu.

- Przypomnę, że opozycjoniści i Solidarność spotykali się z komunistami w 1988 i 1989 roku, żeby doprowadzić do Okrągłego Stołu. Pokazuję, że z wrogiem czy z przeciwnikiem się rozmawia - tłumaczył Petru. - Każdy, kto gani kogoś za rozmowy, nie rozumie, na czym polega parlamentaryzm - stwierdził.

Ryszard Petru zaznaczył, że podczas poniedziałkowego spotkania to on zwrócił się z wnioskiem o przerwanie go i ponowne zaproszenie lidera Platformy Obywatelskiej na wtorek. - Dziwię się, że dziś na spotkaniu się nie pojawił. Ale być może była to kwestia "logistyczna" - powiedział Petru.

Przypomniał przy tym, że tuż po rozpoczęciu kryzysu parlamentarnego w grudniu zeszłego roku i on, i Grzegorz Schetyna apelowali o spotkanie z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

"Nikomu nie wierzę, tylko sprawdzam"

Petru dodał, że negocjacje dotyczące wyjścia z kryzysu podjął "tuż po świętach Bożego Narodzenia".

Dopytywany o efekty poniedziałkowego spotkania stwierdził, że doszło podczas niego do "wymiany opinii". Jak relacjonował, miała też miejsce dyskusja o wykluczaniu posłów z obrad. - Chcę mieć gwarancję werbalną ze strony PiS, że tego typu sytuacji nie będzie - oznajmił Petru.

Powiedział też, że usłyszał zapewnienie, iż 11 stycznia - podczas kolejnego posiedzenia Sejmu - dziennikarze będą mogli pracować w parlamencie na dotychczasowych zasadach. - Nikomu nie wierzę, tylko sprawdzam - podkreślił, mówiąc o uzyskanych deklaracjach.

Petru zaznaczył, że jego ugrupowanie nadal uważa głosowania z 16 grudnia w Sali Kolumnowej - m.in. w sprawie ustawy budżetowej na 2017 rok - za "nielegalne".

- W interesie Polski i parlamentu, ale również PiS-u, jest to, żeby ten budżet był przyjęty w formie legalnej, dlatego że nie będzie (wówczas) kwestionowany przez kolejne trzy lata - tłumaczył przewodniczący Nowoczesnej. - To jest bitwa czy długa wojna? To jest bitwa. Nie chciałbym, żeby Polska przegrała - stwierdził na zakończenie.

ZOBACZ CAŁY PROGRAM "KROPKA NAD I"

Autor: ts/sk / Źródło: tvn24

Czytaj także: