Dowody są dosyć ewidentne - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 dziennikarz Bertold Kittel, współautor reportażu "Superwizjera" TVN o obchodach "urodzin Hitlera". W poniedziałek ruszył proces oskarżonych o propagowanie nazizmu w związku z tym wydarzeniem. - Pewnie część tych osób będzie próbowała przed sądem prowadzić jakąś linię obrony, natomiast pamiętajmy, że mamy tutaj do czynienia z dowodami, które są zarejestrowane dość dokładnie kamerami - wskazał Kittel. - Mam wrażenie, że pokazaliśmy wycinek rzeczywistości tej skrajnej prawicy w Polsce - dodał.
W poniedziałek przed Sądem Rejonowym w Wodzisławiu Śląskim ruszył proces w sprawie "urodzin Hitlera". Akt oskarżenia wobec sześciu uczestników wydarzenia zorganizowanego w 2017 roku przez stowarzyszenie Duma i Nowoczesność trafił do sądu w wyniku przesłuchania prawie 60 świadków i zebrania kilkunastu opinii biegłych.
Śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte na polecenie Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry w styczniu 2018 roku po reportażu "Superwizjera" TVN dotyczącego obchodów "urodzin Hitlera", które odbyły się ponad pół roku wcześniej w lesie w Wodzisławiu Śląskim.
"Prokurator rozszerzył trochę zakres tej sprawy"
W poniedziałek we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 sprawę komentował współautor reportażu Bertold Kittel. - Ciekawy jestem, jak ten proces się skończy - powiedział. Dodał, że oskarżeni "różnie (...) podchodzą do tych zarzutów".
- Prokurator rozszerzył trochę zakres tej sprawy, dlatego że prześledził aktywność tych osób i uznał, że (...) w przypadku Mateusza S. są podstawy do innych zarzutów - zauważył Kittel.
Akt oskarżenia skierowano przeciwko Mateuszowi S., Adrianowi K., Dawidowi K., Tomaszowi R., Dorocie R. i Krystianowi Z. Zostali oskarżeni o popełnienie 13 maja 2017 roku przestępstwa "polegającego na publicznym propagowaniu nazistowskiego ustroju państwa poprzez zorganizowanie i przeprowadzenie obchodów sto dwudziestej ósmej rocznicy urodzin Adolfa Hitlera".
"Czyn zarzucony oskarżonemu Mateuszowi S. obejmuje także wyprodukowanie, w celu rozpowszechnienia, plakatu stanowiącego zaproszenie na obchody, który zawierał treść propagującą nazistowski ustrój państwa" - czytamy w komunikacie prokuratury ze stycznia tego roku.
Mateuszowi S., liderowi stowarzyszenia Duma i Nowoczesność postawiono dodatkowo trzy inne zarzuty: dwa są związane z publicznym propagowaniem nazistowskiego ustroju państwa w trakcie koncertu 22 października 2016 roku w Boguszowicach koło Rybnika oraz 15 lipca 2017 roku w czasie festiwalu Orle Gniazdo. Postawiono mu także zarzut posiadania bez pozwolenia amunicji do broni palnej.
Wszystkim oskarżonym w tej sprawie poza Mateuszem S. grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Mateuszowi S. grozi natomiast kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.
"Mamy tutaj do czynienia z dowodami, które są zarejestrowane dość dokładnie kamerami"
Gość "Wstajesz i wiesz" w TVN24 przypomniał, że jeden z oskarżonych już wcześniej w tej sprawie, Adam B., "przyznał się i poddał dobrowolnie karze".
- Oczywiście pewnie część tych osób będzie próbowała (...) przed sądem prowadzić jakąś linię obrony, natomiast pamiętajmy, że mamy tutaj do czynienia z dowodami, które są zarejestrowane dość dokładnie kamerami i jednocześnie towarzyszą temu dość wyczerpujące zeznania osób, które tam się znalazły [na "urodzinach Hitlera" - przyp. red.] - powiedział Kittel.
Jak wskazywał, "jeżeli mówimy o samym tym wydarzeniu, to znaczy 'urodzinach Hitlera', to tutaj dowody są dosyć ewidentne". - Ciekaw jestem jak sąd do tego podejdzie - dodał.
"Pokazaliśmy wycinek rzeczywistości tej skrajnej prawicy w Polsce"
- Cieszę się, że ten proces będzie dosyć sprawnie przebiegał - mówił Kittel. Jak dodał, w tym przypadku "będzie inaczej niż w przypadku delegalizacji Dumy i Nowoczesności, tam proces toczy się długo".
Gliwicki sąd rejonowy rozpoczął 4 stycznia rozpoznawanie wniosku o delegalizację Dumy i Nowoczesności. Pismo złożył w połowie lutego ubiegłego roku starosta wodzisławski. Do postępowania zmierzającego do delegalizacji stowarzyszenia włączyła się także gliwicka prokuratura.
Jak mówił Kittel, "widać, że sąd stara się ustalić, czy działalność Dumy i Nowoczesności miała bezpośredni związek z tymi wydarzeniami". Zaznaczył jednocześnie, że "mamy tutaj sytuację, że za chwilę będzie tak, że zostanie zakończony proces w sprawie 'urodzin Hitlera', a nie zostanie jeszcze rozstrzygnięta kwestia delegalizacji Dumy i Nowoczesności".
Jak mówił dziennikarz "Superwizjera", "jest szereg śledztw po tym materiale, dotyczących różnych, radykalnych nawet, zachowań osób ze skrajnej prawicy, które tam zostały uwiecznione".
- Mam wrażenie, że pokazaliśmy wycinek rzeczywistości tej skrajnej prawicy w Polsce - przekonywał Kittel. Dodał, że jego zdaniem dziennikarze uchwycili "fakt, że tak naprawdę ten ruch skrajnie prawicowy, ekstremistyczny, on nie dość, że się radykalizuje, to jeszcze radykalizuje się w obliczu tego, że państwo tak naprawdę nie do końca skutecznie potrafi, a może nawet nie chce go ścigać".
ZOBACZ CAŁĄ ROZMOWĘ Z BERTOLDEM KITTELEM:
Autor: akr//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24