- Obawiam się, że Antoni Macierewicz z obrad speckomisji wyszedłby z wnioskiem, że cała ta komisja była szkolona w Moskwie przez GRU - ironizował senator Jan Rulewski z PO, pytany o forsowanego przez PiS kandydata na członka speckomisji.
Konflikt między PiS a PO w sprawie speckomisji, dotyczy po pierwsze liczby zasiadających w niej członków, a po drugie osoby samego Antoniego Macierewicza - byłego szefa komisji weryfikacyjnej Wojskowych Służb Informacyjnych oraz kontrwywiadu wojskowego. Dlatego dziś komisja ds. służb specjalnych rozpoczęła pracę w okrojonym składzie - bez przedstawiciela PiS.
- To jest komisja specjalnego rzędu, gdzie obrady będą się toczyć za zamkniętymi drzwiami i wymaga pewnego stopnia lojalności - mówił Rulewski w "Magazynie 24 Godziny". Dodał, że podziela stanowisko swej partii, która bojkotuje kandydaturę Macierewicza. - Jeśli ta osoba nie deklaruje cywilizowanych zasad współpracy w tajnej komisji, to rzeczywiście praca w tej komisji byłaby pozbawiona sensu - uzasadniał Rulewski.
- To dyktat większości nad mniejszością - oburzał się wicemarszałek Senatu z ramienia PiS Zbigniew Romaszewski. - Należałoby raz na zawsze regulaminowo ustalić parytety - uznał senator. Chwalił przy tym kompetencje Macierewicza, jego doświadczenia w MSWiA, IPN, przy weryfikacji WSI: - To najbardziej kompetentna osoba na to stanowisko - mówił Romaszewski.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24