Tu nie chodzi o obrażanie Adama Bodnara jako Adama Bodnara. Tu chodzi o obrażanie tych osób, które mogły poczuć się dotknięte słowami pani poseł - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich w "Faktach po Faktach". Adam Bodnar skomentował słowa parlamentarzystki PiS Krystyny Pawłowicz, która - podczas dyskusji nad budżetem RPO w Sejmie - nazwała go "rzecznikiem środowisk patologicznych".
- Rzecznik praw obywatelskich zajmuje się działalnością polityczną, antyrządową, bojkotuje reformy wymiaru sądownictwa i działania legalnie wybranych władz oraz występuje za granicą przeciwko polskiemu rządowi - powiedziała posłanka Prawa i Sprawiedliwości Krystyna Pawłowicz we wtorek podczas sejmowej dyskusji nad ustaleniem wysokości budżetu urzędu Rzecznika Praw Obywatelskich.
"Ja sobie dam radę"
Sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka ostatecznie negatywnie zaopiniowała projekt przyszłorocznego budżetu przygotowanego przez RPO. W czasie dyskusji Pawłowicz zarzuciła, że RPO "nie wykonuje swoich konstytucyjnych kompetencji" i jest rzecznikiem "środowisk patologicznych obyczajowo, zdrowotnie i seksualnie".
- Rozbudowuje swoją aktywność głównie w tym kierunku, ogranicza prawa obywatelskie i nie chroni praw obywatelskich - przekonywała posłanka PiS.
- Jest przykro, że takich słów przykrych muszą słuchać osoby, które są adresatami słów Krystyny Pawłowicz - skomentował w środę w "Faktach po Faktach" wypowiedź posłanki PiS Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.
- Co więcej, w tym przypadku trzeba podkreślić jedno. Ja mam obowiązki ustawowe, by zajmować się różnymi mniejszościami - odpowiedział na zarzuty formułowane przez Krystynę Pawłowicz. - Rzecznik w takiej sytuacji ma oczywiście możliwość różnych środków zaskarżenia. Można by rozważać chociażby powództwo o naruszenie dóbr osobistych - dodał.
"Trzeba mieć jeszcze grubszą skórę"
Zaznaczył jednak, że nie będzie podejmować wobec posłanki Prawa i Sprawiedliwości żadnych kroków prawnych. - Byłoby niespecjalnie szczęśliwe, gdyby rzecznik w trakcie swojej kadencji zwracał się przeciwko jakiemukolwiek obywatelowi. Trzeba mieć jeszcze bardziej grubszą skórę i być nastawionym, że niestety takie ataki mogą paść. Jedyną odpowiedzią rzecznika powinny być merytoryczne argumenty o tym, co robi i powinna być dalsza, porządna służba obywatelom - podkreślił gość TVN24.
O rzekomym - jak to określiła posłanka Prawa i Sprawiedliwości - "uprawianiu turystyki antypolskiej po organach zagranicznych" powiedział, że o tych kompetencjach rzecznika mówi ustawa. - Podejrzewam, że pani poseł mogła mieć na myśli to, że przedstawiałem raporty (...) w ONZ. To jest to, co wynika z ustawy - argumentował Bodnar. - Polska jest stroną umów międzynarodowych, które przewidują ochronę praw człowieka i organizacje międzynarodowe zachęcają rzecznika praw obywatelskich do współpracy, to nie widzę powodu, żeby tego nie robić - dodał.
"Nie dano mi szansy ustosunkowania się do zarzutów"
O ewentualnym zagrożeniu odwołania go ze stanowiska przez polityków Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że "wierzy w to, że rzecznik praw obywatelskich nie zostanie odwołany". - Staram się działać jeszcze dwa lata i dziesięć miesięcy - stwierdził Bodnar (kadencja RPO trwa w sumie pięć lat).
Odnosząc się do negatywnej opinii dla projektu budżetu Rzecznika Praw Obywatelskich na przyszły rok, którą we wtorek wystawiła sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka, gość TVN24 powiedział, że "nie dano mu szansy ustosunkowania się do zarzutów".
- Jednym z punktów, które przewidziałem w tym budżecie, był punkt wnioskowany w zasadzie przez posłów Prawa i Sprawiedliwości. Niektórzy (...) mówili: to panie rzeczniku, kiedy będzie biuro [rzecznika praw obywatelskich - red.] na ścianie wschodniej? To ja mówię: dobrze, skoro chcecie, to ja przedstawię projekt, że takie biuro powstanie w Białymstoku - przypomniał Bodnar.
- Wczoraj usłyszałem, że żadnego biura nie będzie - dodał.
Burzliwa dyskusja w Sejmie
Rzecznik Praw Obywatelskich w prezentacji założeń budżetowych wykazał, że budżet zaplanowany na przyszły rok przez jego biuro wyniósł 42,6 miliona złotych, co jest kwotą wyższą o blisko 5,5 miliona złotych w porównaniu do ubiegłorocznego budżetu.
Jako powody zwiększenia wydatków Bodnar podawał między innymi uruchomienie biura właśnie w Białymstoku od kwietnia 2018 roku, zatrudnienie czterech osób, dodatkowe cztery etaty w biurze RPO, trzy procent podwyżki pensji dla pracowników, przeprowadzenie remontów w biurach RPO, modernizację budynku przy ulicy Długiej w Warszawie oraz zakupy inwestycyjne (takie jak wymiana komputerów czy kupno samochodu).
Adama Bodnara podczas dyskusji krytykowała między innymi posłanka PiS Krystyna Pawłowicz. Bronili go posłowie opozycji. Za odrzuceniem budżetu zaproponowanego przez RPO głosowało dziesięciu posłów, pięciu było za jego przyjęciem.
Autor: mnd//now / Źródło: tvn24