Lewicy potrzebna jest charyzma. Dlatego Grzegorz Napieralski, który od wczoraj jest nie tylko przewodniczącym SLD, ale i szefem klubu parlamentarnego tej partii, musi nauczyć się "błysku w oku". Tak przynajmniej uważa jego partyjny kolega Ryszard Kalisz.
Kalisz nie ukrywał w TVN24, że nie jest zadowolony z wyników wyborów lidera klubu. - Ja po prostu chciałem, żeby lewica była prowadzona w sposób partycypacyjny, gdzie przewodniczący jest takim "primum inter pares" - pierwszym pośród równych. Ale teraz Napieralski łącząc fotele lidera partii i klubu jest niemal władcą absolutnym - obrazował Kalisz. I podkreślał, że takie sprawowanie dwóch kluczowych stanowisk jednocześnie nie podobało mu się także u Wojciecha Olejniczka. - Też mi to przeszkadzało i mu o tym wielokrotnie przypominałem - zaznaczył.
Zdaniem Kalisza, Napieralski potrzebuje więcej charyzmy, by wyciągnąć lewicę z dołka. - On jest bardzo skuteczny, ale "do wewnątrz", ma ogromne poparcie struktur. Jednak partia to nie stowarzyszenie, ludzie nie są tu dla samych siebie. Partia musi wygrywać wybory - przypomina Kalisz.
- Ludzie muszą widzieć u lidera ten błysk przywództwa w oku, na razie Napieralski go nie ma, ale musi coś zrobić. Coś takiego miał Aleksander Kwaśniewski - mówił Kalisz.
Lider SLD obiecał już, że będzie nad tym pracować. Kalisz nie chciał jednak ujawnić, jak trenuje się charyzmę.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24