W ubiegły czwartek reporterzy programu "Blisko ludzi" informowali o szokującej sprawie porwania małego chłopca i pozostawienia go w "oknie życia " w innym mieście. Porywacz, który wpadł już w ręce policji, tłumaczył, że zrobił to dla dobra półtorarocznego Kacpra i twierdził, że chłopca bito. Matka Kacpra źle traktowano. Reporterka "Blisko ludzi" dotarła do wszystkich - skonfliktowanych ze sobą - krewnych chłopca.
Matka Kacpra przerwała milczenie, ale nie chce pokazywać twarzy. Jej syn został porwany i porzucony w chwili, gdy ona ze starszą córką była u lekarza. Dzieckiem miał się opiekować mąż. - Byłam w szoku, zaczęłam go szukać i nie wierzyłam w to co on mówi. Jestem pewna, że on nie brał w tym udziału, jest moim mężem. Wiem, że to sprawka mojej teściowej, bo dużo razy mi się odgrażała. Ona nienawidzi moich dzieci, zawsze były wyzywane od bachorów, ponieważ to nie są męża dzieci - tłumacza matka porwanego Olga M.
Półtoraroczny Kacper to jej dziecko z pierwszego związku. Kobieta jednak o przeszłości nie chce mówić. Wiadomo, że była skazana za handel narkotykami razem z byłym partnerem. Ma ograniczone prawa rodzicielskie i dozór kuratora.
Różne relacje
Teściowa - Ilona S. - odpiera zarzuty Olgi M., jakoby miała związek z porwaniem. Potwierdza, że porywacz jest jej sąsiadem i przyjacielem rodziny. Jednak z tym co się stało nie ma nic wspólnego. - Nigdy w życiu bym takiego czegoś nie zrobiła. Ona bardzo źle opiekowała się dziećmi. Dzieci dostawały po głowie, były szarpane, rzucane na wersalkę - wspomina Ilona S.
Sąsiedzi Olgi M. nic niepokojącego nie słyszeli. Kurator odwiedza jej rodzinę średnio pięć razy w miesiącu. Pomoc społeczna raz na tydzień. Żadna z tych instytucji nie potwierdza, że dzieciom działa się krzywda.
Różne wersje
Reporterce "Blisko ludzi" udało się porozmawiać z porywaczem Pawłem L. - Zrobiłem to z tego względu, że dzieci były bite. Byłem tego świadkiem. A co to da, że dam znać opiece, jak oni i tak z tym nic nie zrobią - tłumaczy L. I dodaje, że to on był pomysłodawcą całej akcji.
Reporterce udało się też porozmawiać telefonicznie z mężem Olgi M. Mężczyzna ukrywa się przed policją. Kobieta jest z nim w ciąży. To właśnie on w chwili porwania opiekował się Kacprem. - Ja wyszedłem z domu. Przyszedł Paweł - tłumaczy mężczyzna. Dodaje, że wiedział o tym, że L. przyjdzie zabrać dziecko. Miała o tym wiedzieć też żona - Olga M. - Jak powiedziała, tak zrobiliśmy - mówi mężczyzna.
Kto w całej sprawie mówi prawdę, a kto kłamie - muszą ocenić śledczy.
Autor: mn//bgr / Źródło: tvn24.pl, TTV
Źródło zdjęcia głównego: TTV