W państwie prawa - a nasza konstytucja stanowi, że jesteśmy państwem prawa - jest nie do pomyślenia, że orzeczenia sądowe są nierespektowane - wskazywał w "Rozmowie Piaseckiego" Dariusz Zawistowski, sędzia Sądu Najwyższego kierujący Izbą Cywilną. Dodał, że "to by oznaczało podważenie istoty funkcjonowania nas jako kraju, który należy do Unii Europejskiej".
Pod koniec września Komisja Europejska złożyła skargę na Polskę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE). Jest ona związana z zagrożeniem dla niezależności sądownictwa na skutek zmiany ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.
"Nie do pomyślenia, że orzeczenia sądowe są nierespektowane"
Sędzia Dariusz Zawistowski podkreślił w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24 w poniedziałek, że "nie wyobraża sobie" ewentualnego niezaakceptowania wyroku TSUE przez polski rząd.
- W państwie prawa - a nasza konstytucja stanowi, że jesteśmy państwem prawa - jest nie do pomyślenia, że orzeczenia sądowe są nierespektowane - wyjaśniał.
- Nie spotkałem się z takim stanowiskiem, żeby premier jakiegoś państwa powiedział, że określone państwo nie będzie wykonywało orzeczenia. To by oznaczało podważenie istoty funkcjonowania nas jako kraju, który należy do Unii Europejskiej - wskazywał Zawistowski.
"Bardzo niebezpieczna sytuacja"
Sędzia tłumaczył, że "podpisaliśmy określone zobowiązania traktatowe i zgodnie z tymi regułami przekazaliśmy możliwość rozstrzygania pewnych spraw Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej".
- To jest nasze zobowiązanie. Jeśli jakiś kraj powie, że nie chce wykonywać wyroków TSUE, to jest to bardzo niebezpieczna sytuacja. Wspólnota europejska opiera się na pewnych wartościach. Jednym z fundamentów jest zabezpieczenie swobodnego przepływu kapitału, usług. Jeśli chodzi o rozstrzygnięcie sprawy przez sąd, to chodzi o zapewnienie porządku prawnego. Jeżeli on zostanie naruszony, to jest podważanie fundamentów funkcjonowania Unii - mówił gość TVN24.
"Chaos jest tak duży, że staramy się go nie zwiększyć"
Dariusz Zawistowski został wskazany przez prezydenta jako pełniący obowiązki I Prezesa Sądu Najwyższego w miejsce Małgorzaty Gersdorf. Sędzia jednak potwierdził w "Rozmowie Piaseckiego", że w jego opinii Gersdorf pozostaje na tym stanowisku.
- Faktycznie i fizycznie zastępuję panią prezes. Konstrukcja przepisu jest, że w razie nieobecności Pierwszego Prezesa prezes najstarszy służbą pełni te obowiązki - wyjaśniał.
Podkreślił, że Gersdorf "w świetle konstytucji jest dalej I Prezesem".
- Kwestiami technicznymi czy kadrowymi zajmuję się ja. (...) Chodzi o to, żeby zapobiec komplikacjom natury odpowiedzialności za gospodarowanie budżetem. Jeśli jest taka możliwość, to lepiej żeby ta sytuacja była klarowna. Jeśli pani prezes [Gersdorf - przyp. red.] podpisałaby jakieś pismo, ktoś później mógłby to zakwestionować - tłumaczył Zawistowski.
Dodał, że "chaos jest tak duży", że sędziowie Sądu Najwyższego "starają się go nie zwiększyć".
"Dopóki się da, pani prezes będzie w pracy"
Pytany, jak zachowa się Gersdorf, kiedy prezydent powoła nowego sędziego do kierowania SN, Zawistowski odpowiedział, że "to będzie decyzja pani prezes".
- Ja nie chciałbym podpowiadać. Myślę, że wie co zrobi - wskazał gość "Rozmowy Piaseckiego".
Dodał, że stanowisko Gersdorf "jest w pełni racjonalne". - Dopóki się da, pani prezes będzie w pracy. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że będzie walka o gabinet, kto ma usiąść za biurkiem - podkreślił.
"Złożony problem" pytań prejudycjalnych
Zawistowski został zapytany, czy to oznacza, że nie ma obecnie ma podstaw, by TSUE zajął się polską sprawą. Podkreślił, że "jest to problem złożony".
- To jest czynność procesowa, to cofnięcie tego odwołania i o skuteczności tej czynności zdecyduje Sąd Najwyższy - wskazał. - Sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż przy takim zwykłym cofnięciu środka odwoławczego, dlatego, że sprawa przeszła już na kolejne etapy - zaznaczył.
Jak wyjaśnił, najpierw Sąd Najwyższy przekazał bowiem sprawę poszerzonemu składowi, "a ten poszerzony skład zadał pytanie prejudycjalne Trybunałowi Sprawiedliwości".
- Mnie zastanawia szczególnie to, że przecież ZUS powinien dbać o interes publiczny i środki publiczne. Jeżeli uważał, że to rozstrzygniecie jest nieprawidłowe, wiąże się z wydatkami dla budżetu państwa i dlatego wniósł środek odwoławczy, to dla mnie jest zastanawiające, że na etapie, gdy ta skarga była już w Sądzie Najwyższym, nagle tę skargę wycofał - zauważył Zawistowski.
Przyznał, że każda instytucja ma prawo wycofać swoja skargę do sądu, ale w tej sprawie ZUS "nie powinien się kierować niczym innym niż interesem publicznym".
Autor: ads//now / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24