- Nigdy nie mamy pewności - oświadczył w RMF FM szef Kolegium ds. Służb Specjalnych zapytany o to, czy Rosjanie mogli kopiować dane z laptopów, komórek czy dokumentów, którymi dysponowali pasażerowie prezydenckiego samolotu.
Jacek Cichocki, szef Kolegium ds. Służb Specjalnych, przyznał, że na tę chwilę trudno powiedzieć, czy w prywatnych telefonach ofiar katastrofy znajdowały się dane cenne dla obcych służb. - Te telefony są dzisiaj w ABW i na wniosek prokuratury są poddawane analizie pod kątem informacji dotyczących katastrofy - powiedział Cichocki. Szef Kolegium ds. Służb Specjalnych dodał, że cennych danych na pewno nie było w terminalach BlackBerry.
"Nigdy nie mamy pewności"
Cichocki powiedział też, że pierwsi oficerowie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego pojawili się na miejscu 4-5 godzin po tragedii. - Mamy pewność, że tego czasu rosyjskie służby nie wykorzystały na skopiowanie danych? - pytał Cichockiego prowadzący program Konrad Piasecki. - Nigdy nie mamy pewności, natomiast nie mamy teraz żadnych przesłanek, które by na to wskazywały - odpowiedział szef Kolegium ds. Służb Specjalnych.
Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś zapewniał, że na pokładzie samolotu nie było żadnych tajnych dokumentów ani nośników, na których byłaby zawarta wiedza dotycząca bezpieczeństwa państwa. Graś zapewniał też, że cały sprzęt elektroniczny ofiar katastrofy w Smoleńsku zabezpieczyli rosyjscy i polscy prokuratorzy wraz z przedstawicielami ABW oraz SKW. - Po identyfikacji został on natychmiast przekazany do Polski - mówił rzecznik.
Źródło: RMF FM