Mam nadzieję, że wasza akcja i wasza determinacja, a także obecność mediów, przyniosą efekt - powiedział lider PO Donald Tusk na spotkaniu z rolnikami w Lipsku (woj. lubelskie). Zachęcał ich do dalszej walki. - Jarosław Kaczyński w Łysych powiedział, że będzie pomoc finansowa dla rolników nie dlatego, że was kocha, tylko dlatego, że za chwilę będzie walczył o głosy na wsi. Wykorzystajmy to i zmuśmy go, by to, co obiecał, zrealizowali - apelował Tusk. Podkreślił, że "solidarność wszystkich rolników i producentów rolnych powinna być oczywista, żeby nie dać się znowu podzielić".
15 kwietnia 2023 roku weszło w życie rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Rozporządzenie wprowadza zakaz przywozu do 30 czerwca określonych produktów pochodzących lub przywożonych z terytorium Ukrainy na terytorium Polski - m.in. zboża, cukru, owoców i warzyw. W sobotę we wsi Łyse koło Ostrołęki (woj. mazowieckie) podczas konwencji PiS dotyczącej rolnictwa zaprezentowano pakiet rozwiązań dla rolników "Konkret Jarosława Kaczyńskiego Dla Polskiej Wsi", zakładający powszechny skup zboża, dopłaty do nawozów czy zakaz wwozu produktów rolniczych z Ukrainy.
Donald Tusk spotkał się z rolnikami. "Dlaczego my mamy z Ukraińcami walczyć o cenę w bratobójczej wojnie?"
Lider PO Donald Tusk odwiedził we wtorek gospodarstwo rolne w Lipsku na Lubelszczyźnie. Rolnicy, z którymi się spotkał, podkreślali, że ponieśli olbrzymie koszty związane z produkcją zbóż, które spełniają unijne wymogi jakości, a tymczasem mamy do czynienia z - jak mówili - potopem ukraińskiego zboża o nieznanej jakości.
Jednocześnie wyraźnie podkreślali, że nie mają nic przeciwko Ukrainie, ale napływ produktów i towarów z tego kraju, nie tylko zboża, powinien być objęty okresem przejściowym. Podkreślali, że "nie może być tak, że zostali spędzeni na zderzenie z ukraińskim rolnictwem".
Krytycznie wypowiadali się na temat rządowych propozycji pomocy, mówiąc, że nie jest proponowane realne rozwiązanie problemu i wsparcie, tylko dopłaty do kilku ton zboża, żeby "ładnie to wyglądało medialnie".
- Chcemy dzisiaj poważnych rozmów, a nie tylko medialnego bicia piany - tłumaczył uczestniczący w spotkaniu Wiesław Gryn z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego.
- Dzisiaj podzieliło się polską wieś, podzieliło się rolnictwo polskie i ukraińskie. Dlaczego my mamy z Ukraińcami walczyć o cenę w bratobójczej wojnie? Przecież to powinno wyjechać i nie zalegać tutaj - powiedział jeden z rolników, wskazując ręką na stos ukraińskiego zboża. - To zboże nam zalega. Nikt tego nie zauważa, że w godzinę, w dzień tego nie wywieziemy. Rozwiązania są potrzebne od zaraz - mówił mężczyzna.
Spotkanie odbyło się w gospodarstwie Janusza Szewery, który powiedział mediom, że po ostatnich żniwach zostało mu w silosach ok. 1700 ton pszenicy i rzepaku, ale - jak mówił - nikt go nie chce kupić. - Jeżeli nie zostaną podjęte jakieś decyzje, to polskie rolnictwo zostanie utopione w ukraińskim zbożu, w rzepaku ukraińskim, zaleje nas ukraińskie mleko i zasypią nas kurczaki – stwierdził.
Tusk: zmuśmy PiS, by dotrzymali swoich obietnic
Donald Tusk przyznał, że "kluczową sprawą jest czas". - Rok temu była jeszcze poważna szansa, by rozwiązać problem ukraińskiego zboża, żeby umieć pomóc Ukrainie i równocześnie nie zagrażać polskim interesom - stwierdził lider PO. Jak dodał, "można było spokojnie w zgodzie z przepisami europejskimi kontrolować skutecznie na granicy kwestie sanitarne". - To, że nie ma cła w związku z wojną i chęcią pomocy Ukrainie to wcale nie znaczy, że należało zrezygnować ze standardów europejskich, bo tego pomoc Ukrainie nie przewiduje, że będzie można z Ukrainy wpuszczać wszystko, niezależnie od tego czy spełnia standardy - zaznaczył.
Tusk podkreślił, że nie jest specjalistą od rolnictwa i nie może, będąc teraz w opozycji, bardzo wiele zrobić. Podkreślał przy tym, że chce, aby głos rolników był słyszany i podkreślał, żeby wywierać presję na rząd w sprawie kryzysu w rolnictwie.
- Mam nadzieję, że wasza akcja i wasza determinacja, a także obecność mediów, przyniosą efekt - powiedział Tusk, zwracając się do rolników i zachęcając ich do dalszego organizowania się. Przewodniczący Platformy podkreślił, że "solidarność wszystkich rolników i producentów rolnych powinna być oczywista, żeby nie dać się znowu podzielić".
- Najważniejsze w tej chwili to zorientować się, dlaczego, w czyim interesie ktoś zaniechał wszelkiej kontroli na granicy. Tego nie wymagała ani Ukraina, ani Unia Europejska. Wręcz przeciwnie, szczególnie wtedy, kiedy się znosi cło, tym bardziej ważne jest bardzo pieczołowite kontrolowanie jakości czy kwestii sanitarnych - stwierdził Tusk.
Tusk podkreślił, że potrzebna jest presja na Jarosława Kaczyńskiego i PiS, by wywiązali się ze swoich obietnic. - Jarosław Kaczyński w Łysych powiedział, że będzie pomoc finansowa dla rolników nie dlatego, że was kocha, tylko dlatego, że za chwilę będzie walczył o głosy na wsi. I okej, taka jest polityka. To wykorzystajmy to i zmuśmy go, by to, co obiecał, zrealizowali - oświadczył Tusk. Dodał jednocześnie, że to "też nie jest sztuka, rozdać nasze pieniądze" i dodał, że same dopłaty nie wystarczą, a rozwiązanie problemu będzie wymagało ogromnego wysiłku logistycznego.
Rolnicy: nie czekamy na cud
- My nie czekamy na cud - powiedział Tuskowi jeden z rolników. - My już myślimy, co będzie za kilka lat, kto będzie w Ministerstwie Rolnictwa urzędował po wyborach - powiedział. Jak podkreślił, zależy im na tym, by byli to "ludzie z wykształceniem rolniczym, z doświadczeniem rolniczym, żeby potrafili odróżnić pszenicę od jęczmienia". - Dla nas to, że w Ministerstwie Rolnictwa nie ma fachowców, jest dziwne - stwierdził mężczyzna.
- To policzek w twarz dla nas, rolników - dodał inny.
- My nie chcemy dopłat, nie chcemy darmowych pieniędzy, chcemy tylko, żeby nam nie przeszkadzano pracować - apelowali rolnicy. I dodawali: - Wszyscy państwo zapłacą za to, że trzeba będzie jeszcze raz reeksportować to zboże (z Ukrainy - red.).
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24