- Przypomniały mi się lata 80. – grzmi w TVN24 Jan Rokita, który opisuje moment wyprowadzenia go w kajdankach z samolotu Lufthansy na lotnisku w Monachium. – Padłem ofiarą niechęci do Polaków – dodaje były poseł, który opisuje swoją „przygodę” na lotnisku. Jego żona złożyła doniesienie na policję w związku z zachowaniem funkcjonariuszy.
- Wyzwiska, szyderstwa, kajdanki, przewrócenie, przypomniały mi się lata 80. – opisuje swoją niemiłą przygodę w samolocie Lufthansy Jan Rokita. - Padłem ofiarą niechęci do Polaków wśród niektórych funkcjonariuszy niemieckiej policji – powiedział w TVN24 były poseł.
Jak doszło do incydentu?- Jedna ze stewardess zaczęła się pastwić nad płaszczem mojej żony – relacjonował swoją wersję Rokita. - Ja tylko chciałem ułożyć płaszcz żony w odpowiednim miejscu. Tymczasem stewardessa oświadczyła, że to ona tu decyduje. Nie zgodziłem się z nią i wezwano policję – opisywał były poseł.
"To było na granicy korupcji"
Poseł poinformował też, że spędził na posterunku „noc w dość nieprzyjemnych okolicznościach”. – Wyzywano mnie i usiłowano zastraszyć, a następnie próbowano wyłudzić ode mnie 8 tysięcy euro – grzmiał Rokita. – To było na granicy korupcji – mówił były poseł.
- Wyzywano mnie od "Arschlochów", od dziur w odbycie męskim – relacjonował Rokita. Na szczęście – jak mówił „dwa fakty odmieniły jego sytuację”. – To gwałtowna reakcja Nelly Rokity na brutalne wyzwiska pod jego adresem oraz „opatrznościowe pojawienie się w tym miejscu” konsul generalnej RP z Monachium. - To anioł z baśni – podsumował poseł.
"Błogosławiony LOT"
- Możliwe, że słowa "Niemcy mnie biją" należą do mnie – powiedział Rokita, któremu na antenie TVN24 zostało przedstawione nagranie z samolotu. Zapis awantury otrzymaliśmy od internauty na platformę na Kontakt TVN24. Rokita mówił, że „był wtedy bardzo wzburzony”.
Poseł nie zostawia też suchej nitki na linii lotniczej. – Nazwa „Lufthansa” to obecnie najbardziej mrożąca nazwa – powiedział Rokita, który – jak to odkreślił – do Polski wracał już „błogosławionym LOT-em”. – Teraz człowiek docenia to, co polskie – mówił Rokita i wyraził nadzieję, że „LOT nie połączy się z Lufthansą”.
Stwierdził, że nie wie, czy wytoczy proces linii lotniczej. - Nie chcę odszkodowania. Chciałbym by zwrócili mi za drugi bilet - mówi tylko.
Jest doniesienie na "obywatela polskiego"
Lufthansa spytana przez nas o incydent potwierdziła jedynie, że "10 lutego pasażer został eskortowany przez władze niemieckie z samolotu, który obsługiwał rejs LH3336 z Monachium do Krakowa". Więcej informacji nie udzielono.
Hans Peter Kammerer, oficer prasowy Komendy Policji Oberbayern Nord potwierdził tvn24.pl, że przyczyną interwencji była kłótnia w samolocie. Dodał, że pasażer nie chciał opuścić samolotu dobrowolnie, więc "zostały zastosowane środki przymusu bezpośredniego i wyprowadziliśmy go siłą". Poinformował również, że przeciwko "obywatelowi polskiemu" zostało złożone doniesienie. - Chodzi o próbę uszkodzenia ciała i naruszenie ustawy o bezpieczeństwie ruchu lotniczego - wyjaśnił Kammerer. Rzecznik dodał, że prokuratura zażądała kaucji w wysokości kilku tysięcy euro. Po interwencji konsulatu zadecydowano, że wobec obywatela UE można zrezygnować z kaucji i odpowie on z wolnej stopy.
Kammerer nie chciał komentować zarzutów Rokitów. - W nocy Nelly Rokita złożyła na innym komisariacie policji zeznania w związku z nieprawidłowym - jej zdaniem - zachowaniem policji i wulgarynymi epitetami, których mieli używać funkcjonariusze. W tej sprawie toczy się niezależne postępowanie. Jeśli będzie to konieczne, na świadków wezwani zostaną inni pasażerowie. Mamy kompletną listę pasażerów. Dopóki postępowanie się nie skończy nie mogę komentować tej sprawy. – powiedział portalowi tvn24.pl Hans Peter Kammerer.
Źródło: tvn24.pl